Autor
Wiadomość

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 22 sie 2007, 16:22
Posty: 28
Lokalizacja: Lublin

Cytuj:
jechalismy z meczu
taki wesoly autobus - tak ?
Cytuj:
Jedziemy za nim Duzsza chwile (caly czas lewym pasem on prawym)
skoro kierowales tzn , ze masz prawo jazdy - a skoro masz prawo jazdy to powinienes byl wiedziec , ze w PL obowiazuje ruch prawostronny - skoro jechales dluzsza chwile lewym pasem 100m za samochodem ciezarowym to nie przestrzegales obowiazujacych przepisow
Cytuj:
zaczelo bujac naczepom, ucieklismy (tak myslalem ze bedzie lepiej, a dokladnie taka byla moja reakcja bo niemyslalem chyba) bardziej na Lewo pod barierki, zaczelem Hamowac i bylo by wszystko dobrze jak by niebylo czegos Tam, Ja myslalem ze kamien czy cos innego, Kolega powiedzial ze widzial Gorkie sniegu, niewiem cos nas podbilo, TIR ok. jego zdezaka, wybilo nas na jezdnie
ustawienie na nieszczescie Chwycilismy Pas 1(dla wolniejszych samochodow) tam byl snieg, stracilismy kontrole, Wtedy row 3 kozly i Krzyk, Tir Jechal bez zawachania Dalej, Po 20 min. Ok. czas plynol jakos

nie opanowales samochodu poniewaz jechales za szybko - kierujacy ma obowiazek dostosowac predkosc do panujach warunkow i posiadanych umiejetnosci rowniez - skoro zapewne nigdy w zyciu nie wyprowadzales osobowego samochodu z poslizgu - to sadze, ze powinienes jechac 200km/h - nie rozpaczalbys ze przestraszyles sie bujniecia jadacego obok samochodu ciezarowego, tylko byloby po problemie

twoje 100km/h okazalo sie dla ciebie zbyt duza predkoscia i nie obwiniaj kierowcy jakiejs ciezarowki za twoj brak myslenia i brak umiejetnosci

M.Zientarski tez myslal , ze potrafi

do tego polecam lekture slownika ortograficznego - "pretkosc" i kilka innych

nie umiesz czegos robic miej zal do siebie a nie szukaj winnych gdzie indziej
cisna sie mocniejsze slowa na usta pod twoim adresem ale, ze nikomu zadnego wypadku nie zazdroszcze to sobie daruje
wyciagnij z tego wnioski na przyszlosc, powinienes dostac mandat przynajmniej za spowodowanie zagrozenia w ruchu drogowym

mmk


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6354
Lokalizacja: Wrocław

wydaje mi się, że opis sytuacji jest mocno emocjonalny i trzeba go uporządkować w oparciu o fakty które kolega podał:
1. cała sytuacja trwała dość długo, równiez manewr wyprzedzania, wnioskuję, że szybkości były zbliżone.
2. prędkość kolegi 90km/h, więc pojazdu ciężarowego około 85km/h co by się zgadzało, bo tak się jeździ.

trzeba pamiętać, że mimo wielu lusterek w jakie wyposażone są pojazdy ciężarowe są martwe punkty. jednym z nich jest lewa strona na wysokości właśnie przedniego koła. inny niski pojazd kierowca siedzący wysoko może zobaczyć tylko bezpośrednio. jeżeli kierowca ciężarówki trzyma lewą rękę na drzwiach zobaczy ten pojazd dopiero jak go wyprzedzi.
i tu wydaje mi się, że samochód kolegi w momencie wypadku był w tym punkcie.

natomiast nie za bardzo rozumiem sytuację po wypadku.
z opisu wynika, że kierowca ciężarówki zatrzymał się po 20 minutach.
pojazd jadący z szybkością 60km/h (a wiemy, że ta cysterna jechała szybciej) w ciągu 1 minuty przebywa odcinek drogi równy 1 kilometrowi.
więc jeżeli ten kierowca zatrzymałby się po 20 minutach, to byłby od miejsca wypadku co namniej 20 kilometrów, a jadąc 80km/h byłby jakiś 26,6 kilometrów od miejsca wypadku. z opisu nie wynika, aby zawrócił, ale zatrzymał pojazd wysiadł, podszedł i zapytał się czy nic się nie stało.

człowiek szybkim krokiem pokonuje około 6km/h, czyli 20 minut po wypadku ciężarówka zatrzymuje się kierowca ma do pokonania ponad 20 kilometrow, co zajmie mu ponad 3 godziny, czyli rozmowa jego z naszym kolegą odbyła się około 3,5 godziny po wypadku. czyli na pewno nie było tak.

z powyższego widać jak osoby biorące udział w wypadku mają odczucia, które powodują że ich opis jest bardzo, jakby to ująć bezładny.

mi się wydaje, że było tak:
oczywiście kierowca pojazdy ciężarowego jechał za szybko, kolega nasz opisujący sytuację podjął się manewru wyprzedzania, który (moim zdaniem) przerósł jego umiejętności, bo podczas samego manewru na wysokości ciężarówki zaczął się wahać. tym zdezorientował kierowcą ciężarówki. na nieszczęście znalazł się w martwym polu widzienia kierowcy ciężarówki, który zaczął coś omijać, czego osoby w samochodzie osobowym nie mogły widzieć. nie doszło do bezpośredniego kontaktu, a kierowca cysterny zobaczył w lewym pojazd osobowy tracący przyczepność i wypadający z drogi. ponieważ nie doszło do kolizji między pojazdami nawet nie pomyślał, że było to następstwem jego działania. w momencie ujrzenia całej sytuacji zaczął hamować. według mnie, aby podejść do pojazdu osobowego musiał mieć nie dalej niż 300m.
samochód osobowy kolegi opisującego wypadek traci przyczepność, mija 10 sekund nim kierowca ciężarówki to zauważy, w tym czasie przejeżdża 166,6m, sekunda lub dwie na decyzje 20-30m, hamowanie łagodne (był śnieg) aby nie połamać zestawu - 100m.
mija 30 sekund od wypadku nim ciężarówka się zatrzymała, kierowca wysiada z niej i idzie po naszego kolegi (300m śniegiem), ponieważ jest zimno, pewnie w kabinie przed wyjściem zakłada kurtkę. więc dociera do miejsca wypadku po 3 minutach marszu (6km/h) dodać do tego czas zatrzymania i zakładanie kurtki całośc to 5-6 minut.
w tym czasie nasz kolega zdążył zadzwonić na 112 3 razy.
i to byłoby chyba tak.

zachowanie kierowcy ciężarówki bardzo naganne, ale z innych powodów.
doszło do wypadku, w poobijanym samochodzie osobowym są osoby ranne. za nie udzielenie pomocy w Polsce grozi zabranie prawo jazdy dożywotnie, jednak ten przepis jest martwy.
domyślam się, że w samochodzie osobowym nie było części szyb, a ponieważ było zimno (śnieg) ofiary wypadku mogą ponieść większe szkody z powodu wyziębienia. dadam, że podczas rajdu na Dolnym Śląsku (1993 Lądek Zdrój) Marian Bublewicz ranny czekał 45 mniut na pomoc. więc po wypadku należy założyć, że pomoc nadejdzie gdzieś około 1 - 1,5 godziny. w tym czasie osoby ranne nawet lekko, przy powybijanych szybach, bez pracującego silnika dającego ciepło mogą umrzeć z wyziębienia. takie są koszty braku dróg z prawdziwego zdarzenia z monitoringiem, oraz sprawnej służby zdrowia.

chciałbym, aby koledzy wchodzący w zawód kierowcy pamiętali o tym. jeżeli jest zima, nawet jak nie braliśmy udziału w wypadku, to rannym trzeba dać koce (lub co tam mamy samochodzie) - poważniej rannych lepiej nie ruszać, natomiast lekko rannych wziąć do kabiny i włączyć ogrzewanie.

i najważniejsze nie słuchać co mówią, pierwsze trzeba im pomóc, a na opowiadania będzie czas.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 22 gru 2007, 14:37
Posty: 42
GG: 7040182
Samochód: Iveco Stralis II E5 500
Lokalizacja: Pabianice

"Ktos mi się włamał na konto"


Ostatnio zmieniony 06 kwie 2008, 19:29 przez Wicio, łącznie zmieniany 1 raz.

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 28 mar 2008, 1:15
Posty: 6
GG: 10779605

Jechałem za nim ok. 3 km. Bo on jechał jak by był Panem i władca Tej drogi, Takie miałem wrażenie. Jechałem za nim ale nie do końca, bo trzymałem spory dystans (i broń boże nie chce sie Tłumaczyć i zwalać wszystko na tego Pana, Wiem ze Tam jest i moja wina!!! Bo na jaka Cholerę ja wyprzedzałem???)


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 kwie 2007, 16:40
Posty: 1200
Lokalizacja: Bełchatów

Cytuj:
Jechałem za nim ok. 3 km. Bo on jechał jak by był Panem i władca Tej drogi, Takie miałem wrażenie. Jechałem za nim ale nie do końca, bo trzymałem spory dystans (i broń boże nie chce sie Tłumaczyć i zwalać wszystko na tego Pana, Wiem ze Tam jest i moja wina!!! Bo na jaka Cholerę ja wyprzedzałem???)
Zima, na ośnieżonej drodze,ciężkim samochodem (a do tego cysterna jest bardzo trudnym do prowadzenia pojazdem) jedzie się dla bezpieczeństwa możliwie daleko od krawędzi jezdni.Bo wystarczy wyrwa przykryta sniegiem, niewielkie zwężenie, przypadkowe złapanie pobocza,by nie mieć szansy z tego wyjść.I możliwe ,że dlatego Kolega stwierdził,że tamten "jechał jak by był Panem i władca Tej drogi". Na marginesie podpowiem,że zimą,w nocy, na ośnieżonej drodze to duży komfort móc jechać za kimś w bezpiecznej odległości.Ten pierwszy musi wytężać oczy, a drugi tylko powtarza jego manewry. Prędkości były zbliżone, więc pytanie-refleksja "na jaka Cholerę ja wyprzedzałem??? " jak najbardziej na miejscu.

_________________
ego


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 11 sty 2008, 23:26
Posty: 281
GG: 3253512
Lokalizacja: kołobrzeg

bezcenny_xx:lewym pasem tylko wyprzedzamy!A nie trzymamy się na ogonie ciężarówek i autobusów-bo to śmiertelnie niebezpieczne.Na szczęście żyjecie.
Jeszcze jedna uwaga na ośnieżonej drodze w lusterkach konia niewiele widać.Zazwyczaj tumany śniegu wzbijanego przez zestaw.Weź to pod uwagę i wielu innych kierowców osobówek plączących się na tyłach większych użytkowników dróg.I nie chcę tu nikogo usprawiedliwiać ani uprzywilejować.Proszę tylko o wyobraźnię wszystkich.


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6354
Lokalizacja: Wrocław

nie chcę w żaden sposób usprawiedliwiać kierowcy samochodu ciężarowego, ale na tym przypadku widać jaki wpływ na skutki jazdy ma brak wyobraźni co to jest szybkość i odległość.

pomijając pierwsza moją uwagę o przejechaniu po wypadku jeszcze 20 minut, nasuwa się druga:
aby wyprzedzić w miarę bezpiecznie pojazd typu TIR na dwukierunkowej drodze trzeba dystansu około 1 kilometra. gdzie 500 m upewniamy się o wolnej drodze i przemieszczamy się na lewy pas, 250 m jazda na lewym pasie i 250 m powrót na swój pas. dobrze byłoby aby ten manewr trwał jak najkrócej, a wyniknie to z różnicy prędkości.
jeżeli ta ciężarówka jechałaby 60 km/h musiałbyś przyspieszyć do 120km/h aby zmieścić się w minucie i w tym kilometrze, jeżeli ciężarówka jedzie 80km/h, to musiałbyś jechać 140km/h. dodając do tego drogę jaką w tym czasie może przebyć pojazd nadjeżdżający z przeciwka musiałbyś mieć widoczność na 3 km.
natomiast jeżeli on jechał 80km/h Ty 90km/h ten manewr bez przyspieszenia przeciągnie się w kilka kilometrów, a Ty musiałbyś widzieć na 10 - 15 km do przodu.

niektórzy dowiadują się o tym z książek, obserwacji i własnych wniosków, inni na skutek przykrych przygód (jak Ty), a część niestety pośmiertnie. więc nie jesteś w tej najgorszej grupie.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 11 sty 2008, 23:26
Posty: 281
GG: 3253512
Lokalizacja: kołobrzeg

Cytuj:
pomijając pierwsza moją uwagę o przejechaniu po wypadku jeszcze 20 minut, nasuwa się druga:
aby wyprzedzić w miarę bezpiecznie pojazd typu TIR na dwukierunkowej drodze trzeba dystansu około 1 kilometra. gdzie 500 m upewniamy się o wolnej drodze i przemieszczamy się na lewy pas, 250 m jazda na lewym pasie i 250 m powrót na swój pas. dobrze byłoby aby ten manewr trwał jak najkrócej, a wyniknie to z różnicy prędkości.
jeżeli ta ciężarówka jechałaby 60 km/h musiałbyś przyspieszyć do 120km/h aby zmieścić się w minucie i w tym kilometrze, jeżeli ciężarówka jedzie 80km/h, to musiałbyś jechać 140km/h. dodając do tego drogę jaką w tym czasie może przebyć pojazd nadjeżdżający z przeciwka musiałbyś mieć widoczność na 3 km.
Zawsze dokonuję tych skrupulatnych obliczeń w czasie jazdy.Można skorzystać z kalkulatora :lol:


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 kwie 2007, 16:40
Posty: 1200
Lokalizacja: Bełchatów

Cytuj:
Cytuj:
pomijając pierwsza moją uwagę o przejechaniu po wypadku jeszcze 20 minut, nasuwa się druga:
aby wyprzedzić w miarę bezpiecznie pojazd typu TIR na dwukierunkowej drodze trzeba dystansu około 1 kilometra. gdzie 500 m upewniamy się o wolnej drodze i przemieszczamy się na lewy pas, 250 m jazda na lewym pasie i 250 m powrót na swój pas. dobrze byłoby aby ten manewr trwał jak najkrócej, a wyniknie to z różnicy prędkości.
jeżeli ta ciężarówka jechałaby 60 km/h musiałbyś przyspieszyć do 120km/h aby zmieścić się w minucie i w tym kilometrze, jeżeli ciężarówka jedzie 80km/h, to musiałbyś jechać 140km/h. dodając do tego drogę jaką w tym czasie może przebyć pojazd nadjeżdżający z przeciwka musiałbyś mieć widoczność na 3 km.
Zawsze dokonuję tych skrupulatnych obliczeń w czasie jazdy.Można skorzystać z kalkulatora :lol:
Owszem, bo na przykład widząc znak ,że za 1,5 km. będzie zakręt, znając różnicę prędkości , i zdając sobie sprawę,że z przeciwka-w nieprzewidywalnym momencie- moze pojawić się pojazd dokonuje w myslach szybkich obliczeń.A po nich podejmuję decyzję :"wyprzedzam", albo "zaczekam bo to zbyt niebezpieczne".
Zaś powyższe obliczenia uświadamiają przebieg,a i niebezpieczeństwo manewru. Ironia nie na miejscu.

_________________
ego


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 11 sty 2008, 23:26
Posty: 281
GG: 3253512
Lokalizacja: kołobrzeg

Wybacz,ale zawsze z praktyki wiemy ile potrzeba miejsca na wyprzedzanie.Jeśli zaczynasz wyliczać to się za manewr nie bierz.Sorki,ale dobry kierowca wie kiedy może wyprzedzać,a teoretyk zacznie sypać liczami....


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 kwie 2007, 16:40
Posty: 1200
Lokalizacja: Bełchatów

Cytuj:
Wybacz,ale zawsze z praktyki wiemy ile potrzeba miejsca na wyprzedzanie.Jeśli zaczynasz wyliczać to się za manewr nie bierz.Sorki,ale dobry kierowca wie kiedy może wyprzedzać,a teoretyk zacznie sypać liczami....
Z tym teoretykiem to w tym przypadku duuuża przesada :) .Ale dobrze, gdy -szczególnie rozpoczynający samodzielną jazdę-człowiek zdaje sobie sprawę ile faktycznie metrów w danych warunkach zajmie mu ten manewr.Ile metrów i czasu będzie się znajdował na bardzo niebezpiecznej dla siebie, ale i innych ,stronie jezdni.Bo nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.

_________________
ego


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6354
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
...Zawsze dokonuję tych skrupulatnych obliczeń w czasie jazdy.Można skorzystać z kalkulatora :lol:
w siatkówce piłkę zagrywaną z szybkością 120 km/h część zawodników potrafi odebrać w punkt do rozgrywającego bez pomocy kalkulatora.

tu chodzi o pojęcie czasu, szybkości i odległości.
w wczesniejszych postach, gdy kolega opisujący sytuację wyraził się, że kierowca ciężarówki po wypadku przejechał jeszcze 20 minut, to wskazuje ta dość znaczny brak tego pojęcia, to tak jak nie rozróżnianie szybkości piłeczki pingpongowej od pocisku armatniego.

czasem wcześniejsze zastanowienie się i skorzystanie z kalkulatora może skłonić do prawidłowych wniosków, a w rezultacie zachowań.

dam przykład, żeby w czasie jazdy nie korzystać z kalkulatora można to zrobić wcześniej.
jeżeli jedziemy po autostradzie (np w Niemczech) wiadomo, że zmieniając pas na lewy lub środkowy może nas zaskoczyć szybko jadące auto, lub lepiej motocykl. a że lubią na autostradzie szybko jeździć nie muszę nikogo przekonywać.
więc korzystając z kalkulatora możemy sobie przeliczyć, że pojazd jadący 180km/h przebywa 1 kilometr w ciągu 20 sekund, a przecież bywają tacy co jeżdżą jeszcze szybciej. aby nie szukać w czasie zmiany pasa kalkulatora (jak radzi kolega Michał 1142) wiemy, że aby zobaczyć kogoś w odległości 1 km trzeba patrzeć co 10 sekund najmniej. zalecane co 6-7 sekund.

oczywiście kolega Michał 1142 odpisze, że zamiast patrzeć się na drogę będę patrzył na sekundnik zegarka, ale i jest na to rada: właczyć Radio Maryja i systematycznie Zdrowaśkami odmierzać upływający czas.

są to podstawy teoretyczne, tak nie lubiane przez część kierowców ponieważ wymagają wysiłku umysłowego, jednak pozwalają one na pewne wyobrażenie czym jest czas, prędkość, odległość.

można poteoretyzować trochę z kalulatorem w ręce z bardziej zaawansowanym kierowcą / instruktorem - ja to nazywam podstawami teoretycznym i uważam, że są niezbędne, a można przerabiać to w praktyce, jak? tak jak kolega Bezcenny.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 11 sty 2008, 23:26
Posty: 281
GG: 3253512
Lokalizacja: kołobrzeg

Właśnie i w trosce o tych mniej zdających sobie sprawę,jak i tych których trochę zjada rutyna,zaapelujmy o rozwagę.A już teorię wyprzedzania pozostawmy naszym super instruktorom,którzy i tak muszą spędzać mozolne godziny na placach zamiast uczyć praktycznej sztuki tego trudnego manewru
Cytuj:
tu chodzi o pojęcie czasu, szybkości i odległości.
w wczesniejszych postach, gdy kolega opisujący sytuację wyraził się, że kierowca ciężarówki po wypadku przejechał jeszcze 20 minut, to wskazuje ta dość znaczny brak tego pojęcia, to tak jak nie rozróżnianie szybkości piłeczki pingpongowej od pocisku armatniego.

czasem wcześniejsze zastanowienie się i skorzystanie z kalkulatora może skłonić do prawidłowych wniosków, a w rezultacie zachowań.
To tylko wypracujemy poprzez praktykę!Na piasku się nie nauczymy pływać.Kolega Cyryl ma słuszne uwagi ale dla kierowców zawodowych,którzy widzą potrzebę poprawy swojego warsztatu!A kolega bezcenny_xx raczej nie należy do tej grupy(bez urazy)


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6354
Lokalizacja: Wrocław

na piasku możemy nauczyć się oddechu bez którego dużo trudniej nauczyć się pływać.
kiedyś byłem na kursie dla płetwonurków i obsługę butli pokazywali na piasku, zamiast wrzucić delikwenta do wody i tam podczas swobodnego opadania na dno uczyć obsługi akwelungu, co ciekawe im mniej pojętny uczeń tym więcej uczony był na piasku i później wchodził do wody.

ja uważam odwrotnie poczucie prędkości, odległości i czasu powinien mieć każdy prowadzący pojazdy.
każdy powinien troszeczkę przynajmniej dowiedzieć się teoretycznie ile trzeba czasu na hamowanie, ile na wyprzedzanie, ile na patrzenie w lusterka.

kierowca zawodowy miając na codzień większa praktykę może szybciej dość do słusznych wniosków z minimalną pomocą, zaś kierowca pojazdu osobowego rzadko jeżdżący wymaga większego wysiłku podczas nauki własnie teorii (bo praktyki będzie miał mniej).

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 02 gru 2007, 0:28
Posty: 124
Lokalizacja: => PL <=

wyjasnienia calej sytuacji - mocno emocjonalne - ale nie dziwi mnie ten fakt.

Jesli jazda byla nocna pora - to sie zastanawiam po co wyprzedzac zestaw, ktory wedlug opisu porusza sie znaczna predkoscia (a wiadomo - im wiekszy pojazd tym trudniej sie jedzie z wiekszymi predkosciami)

Ekipa w wozie, powrot z meczu - moze troche ulanska fantazja, podpucha kolegi lub wszechobecny "brak czasu" zachecil do wyprzedzania, ale jednak spieszyc nalezy sie powoli.

Wyraznie napisane o sniegu wystepujacym na drodze - to chyba mozna sie spodziewac, ze warunki nie sa jeszcze typowo letnie - brak wyobrazni.

Co do widocznosci - przytocze przyklad - niestety prawdziwy.
Mama mojej znajomej czesto jezdzila do Wloch z tamtejszymi kierowcami. Raz wypadli z drogi - kierowca na miejscu zginal, Ona przezyla. Nie to jest jednak przeslaniem. Przeslaniem jest to, ze kilka lat temu we Wloszech zdarzyl sie kolejny wypadek. Podrozowala ze znajomym kierowca, ale jakis nieuwazny zajechal im droge. Zapytacie jak to mozliwe? A zapewne nie uwzglednil poprawki - jechal solo+przyczepa - skutkiem czego tym razem kierowca przezyl, a rodzicielka znajomej ma wystawiony sliczny pomnik w Polsce.

A czy zawsze widac wszystko w lusterkach? Zastanow sie czy widzialbys cos jadac w deszcz, kiedy siapi z nieba - milo ci sie jedzie wtedy za zestawem? A jak myslisz - milo sie jedzie wtedy zestawem - kiedy w lusterku widac przyjemna "mgielke" - wtedy jakbys przybral koncem rowerzyste, wtedy nawet mozesz nie wiedziec, ze zabiles lub byles sprawca przykrego zdazenia...

Nie wiem co zrobilbym w takiej sytuacji jaka przezyles - ale moim zdaniem - lepiej miec z przodu "tarcze", niz swietlika z tylu. Roznica predkosci minimalna - sam sobie odpowiedz...bo na spokojnie po przeanalizowaniu calej sprawy - dales plame na calego (moim skromnym zdaniem)

_________________
B <= 2000
widlak & butle gazowe <= 2007
C & C+E <= 2008
D <= 2010
A => brak


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 19 kwie 2006, 20:12
Posty: 621
GG: 8765643
Lokalizacja: Lublin

Kolego nie bylo mnie tam, nie widzialem tamtej drogi, nie znam Twoich umiejetnosci wiec nie bede ocenial czy to Twoja wina czy jego czy moze Wasza wspolna. Najwazniejsze ze nikt nie zginal i skonczylo sie tak jak sie skonczylo. Tak jak mowicie wyprzedzanie jest najtrudniejszym manewrem i ja tez sie o tym pare razy przekonalem zaczynajac jezdzic kiedy to zle okreslilem odeglosc czy mozliwosci mojego auta. Na szczescie udalo sie ale bylo cieplo i to mnie nauczylo ze do tego manewru trzeba podchodzic z glowa i byc w 100% pewnym ze uda sie bezpiecznie wyprzedzic. Dlatego czasami lepiej przejechac jakis odcinek i miec pewnosc ze manewr bedzie bezpieczny niz pchac sie na sile. Ostatnio mialem podobna sytuacje tyle ze wyprzedzalem mobila z naczepa. Ja jechalem dostawczakiem. Bylo to na drodze dwukierunkowej nie najlepszej jakosci. Co do tego ze wykonam ten manewr bezpiecznie mialem pewnosc bo droga byla sucha i mialem dobra widocznosc. Gdy bylem na wysokosci mniej wiecej polowy naczepy mobil dostal silny podmuch wiatru w prawy bok przez co lekko rzucilo mu naczepe na lewa strone. Ja oczywiscie intuicyjnie tez lekko odbilem w lewo lapiac lewymi kolami pobocze no ale na szczescie udalo mi sie wrocic na jezdnie i dokonczyc manewr. W zasadzie takiej sytuacji nie moglem przewidziec bo chyba sie nie dalo. Jezeli bylby to wyjazd z lasu moglbym przewidziec ze moze dostac podmuch wiatru w bok.

_________________
"... gdy w przyszłości wnuk przy kominku zapyta mnie: Dziadku, a co Ty w życiu robiłeś??? Odpowiem, że to, co najbardziej kochałem - JEŹDZIŁEM ..."


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 27 sty 2008, 1:42
Posty: 60
Lokalizacja: Wrocław / Monachium

nie zamierzam osądzać, ferować wyroków, ale po przeczytaniu postów nasunęło mi się kilka wniosków:
- wyprzedzanie to faktycznie jeden najtrudniejszych manewrów - na pewno najbardziej niebezpieczny, szczególnie w polskich warunkach - zazwyczaj wiąże się z przekraczaniem osi jezdni. do tego potrzeba zdecydowania, czyli wyprzedzamy w jak najkrótszym czasie. po co wyprzedzać jadąc 90 km/h kogoś kto jedzie 85 km/h ? jeżeli już wyprzedzamy to wykorzystajmy moc samochodu lub rozpędźmy się i zróbmy to szybciej, albo wcale !
te wszystkie kalkulatory, o których piszecie to fakt ! albo nabierasz doświadczenia i masz je w głowie, albo stwarzasz zagrożenie na drodze. to czysta fizyka, ona nie wybacza. wtedy albo kończysz w szpitalu, albo na cmentarzu.
- oczywiście mogłeś kolego bezcenny_xx trafić na jakiegoś szaleńca, który chciał Cię przestraszyć ... chociaż bardzo w to wątpię ...
miałem kiedyś taki przypadek w Niemczech na autostradzie, na zwężce prawego i lewego pasa (remonty na poboczu) zdecydowałem się na wyprzedzanie zestawu (zwężka na długości 15 km). jechałem osobówką. na wysokości ostatniej osi naczepy miałem po około 50 cm z każdej strony (z lewej barierki, z prawej naczepa) jak dojechałem do ciągnika to było góra po 5 cm ! pomogło to, że zawsze sobie zostawiam zapas mocy (nie zmieniam biegów przy wyprzedzaniu) i przyspieszałem na końcówce ile się dało ... w pierwszej chwili byłem wściekły na kierowcę zestawu, ale to była tylko chwila, jak go wyprzedziłem to wszystko zrozumiałem. po prostu wyjechaliśmy z lasu i dmuchnął w niego boczny wiatr (tak sobie to wytłumaczyłem, bo poczułem jak wieje), nie jechał szybko, ale na pewno na pusto. jak go zaczynałem wyprzedzać miałem około 100, on około 70 km/h. jak kończyłem miałem ponad 150 km/h ... gdyby mnie zgniótł do barierki to ja nie miałbym szans ... i zupełnie nie było by ważne dla mnie czyja wina ! na drodze wiele może się zdarzyć ...
- kolejna sprawa, jaka mi przyszła do głowy. mianowicie kierowcy osobówek powinni wsiąć chociaż raz do samochodu ciężarowego (jako pasażer oczywiście) i przejechać chociaż 1h. może podczas kursu na prawo jazdy. wtedy wybraźnia byłaby większa. sam po wielu latach w samochodzie osobowym/busie, miałem okazję przejechać kilka kursów w ciężarówce (jako pasażer). oj, jak to uczy pokory do kierowców tych dużych aut ! potem sam zrobiłem C+E ... :)

trochę tego wyszło, ale podsumowując: wyobraźnia, wyobraźnia i jeszcze raz wyobraźnia - czasami po prostu warto odpuścić sobie. droga to żywy organizm i często nie wybacza błędów.


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 22 sie 2007, 16:22
Posty: 28
Lokalizacja: Lublin

Cytuj:
Cytuj:
...Zawsze dokonuję tych skrupulatnych obliczeń w czasie jazdy.Można skorzystać z kalkulatora :lol:
Cytuj:
oczywiście kolega Michał 1142 odpisze, że zamiast patrzeć się na drogę będę patrzył na sekundnik zegarka, ale i jest na to rada: właczyć Radio Maryja i systematycznie Zdrowaśkami odmierzać upływający czas.

ja proponowalbym zakup Porsche 911 np, ma wbudowany stoper na srodku deski ; )

zas jezeli chodzi o bezpieczne wyprzedzanie - chociaz to OT wiec przepraszam - ale dane mi bylo przez jakies 2 lata uzytkowac stare subaru legacy - i musze powiedziec , ze staly naped 4x4 z silnikiem boxera ktory ma spory moment obrotowy zapewnia taka doze bezpieczenstwa , ze bajka. Po to m.in sa mocne silniki w duzych limuzynach (i nie tylko) - zeby moc bezpiecznie wyprzedzic przyspieszajac w kilka sekund do znacznej predkosci, a takie 4x4 jak jest w subaru pozwala nie przejmowac sie plackami sniegu , kaluzami czy innymi dodatkami do nawierzchni, ktore powoduja zmiane przyczepnosci ktoregos kola. w subaru po prostu dodajesz gazu i nie patrzysz czy 2 kola jada po asfalcie a 2 po sniegu - bo auto jedzie jak po sznurku. Cud , miod i orzeszki. Polecam - zwlaszcza, ze ostatnio zrobili boxera diesla - jest w legacy, a bedzie w forestrze. Jezeli kogos stac... ; ) Ja mialem 2.2 benzyne i nie bylo mnie stac.

W temacie wypadku, wspolczuje kolego z calego serca sytuacji, chociaz moja wypowiedz zabrzmiala prawie jak atak na Ciebie. Tez kiedys bylem mlody. Po zrobieniu prawa jazdy - jakis baran w moim owczesnym mniemaniu - zachamowal przede mna na jednej z ulic Lublina - a moje hamowanie (rozpedzony renault express) skonczylo sie w jego bagazniku. Oczywiscie wtedy myslalem, dlaczego ten idiota hamowal skoro samochod przed nim tylko zwalnial - czulem sie niewinny , a na liczniku mialem moze gora 90 czy 100 - bo tak sie przeciez niektorymi ulicami jezdzilo (to bylo kilkanascie lat temu) - oczywiscie policjant nie mial problemu ze wskazaniem winnego - a ja jeszcze przez jakis czas dorastalem do tego zeby zrozumiec, ze pedal w podlodze to niekoniecznie jest to, co mozna nazwac byciem dobrym kierowca. Im dluzej jezdze tym wiecej mam szacunku do samego procesu kierowania i coraz wiecej dystansu do innych uzytkownikow drogi. Zwlaszcza odkad bardzo mocne samochody staly sie dostepne dla wszystkich "mistrzow kierownicy" ze zdolnoscia kredytowa pozwalajaca na zakup ratalny (czy z zamoznymi rodzicami - zadna roznica). Poniewaz jestem w trakcie kursu na C - to dodatkowo zwracam uwage na ciezarowe samochody i mam juz pelna swiadomosc tego jak trudne sa manewry takim autem, ba ! wymyslilem sobie nawet - ze przydalby sie taki element w szkoleniu na kategorie B jak przejazdzka badz pokazanie tego jak wyglada swiat widziany z pokladu samochodu ciezarowego. Zeby uswiadomic "balwanom" czytaj kursantom ;) jakie niebezpieczenstwo wywoluja wskakujac przed maske samochodu ciezarowego np przed swiatlami. Bo przeciez male auto sie zmiesci przed ciezarowka. Albo zeby pokazac jak niebezpiecznie czasem jest zjechac ciezarowym autem do pobocza zeby ulatwic wyprzedzanie. Pracuje jako przedstawiciel handlowy i dawno mam za soba etap fascynacji predkoscia na drodze i wyprzedzania na trzeciego. Zycie uczy rozwagi - a co nas nie zabije to nas wzmocni czy jakos tak to lecialo. Powiem wam tez, ze czesto gesto zdarza mi sie w deszczowy dzien jechac 80 km/h grzecznie w kolejce ciezarowek i innych spokojnych kierowcow. I zyje mi sie z tym wcale nie najgorzej.

Taka ciekawostka dla poczatkujacych kierowcow : przez kilka lat jezdzilem bardzo szybko - tak na krawedzi - mocne auta, coraz bardziej doswiadczony (hehe ; ) kierowca za kolkiem - dawalem rade - wciskajac sie gdzie tylko sie dalo, wyprzedajac na trzeciego i prowokujac cala mase niebezpiecznych dla innych sytuacji. W pewnym momencie przeczytalem o tym jakie to powoduje "korzysci" i bardzo sie zdziwilem odkrywajac - ze jadac np trasa Wa-wa Lublin wyprzedzam dziesiatki samochodow, gnam jak wariat, mniejsza z tym co mogli io mnie myslec inni kierowcy. Dojezdzam do Lublina - pierwsze swiatla, a w lusterku widze jak powoli ustawia sie za mna kolejka wyprzedzanych z takim trudem samochodow. I spotykamy sie na kolejnych swiatlach. i z calego tego pedzenia poza powodowaniem niebezpieczenstwa i spalenia duzo wiekszej ilosci paliwa niz w trakcie normalnej jazdy - korzysc byla taka, ze stalem pierwszy na swiatlach. Albo i nie. Moral z tego taki, ze ten pociag do predkosci to nic madrego . I odtad jezdze wolniej (choc nie zawsze).

Mam nadzieje, ze wszyscy wroca do zdrowia a samochod kiedys bedziesz mial lepszy.
Cytuj:
nie zamierzam osądzać, ferować wyroków, ale po przeczytaniu postów nasunęło mi się kilka wniosków:

- kolejna sprawa, jaka mi przyszła do głowy. mianowicie kierowcy osobówek powinni wsiąć chociaż raz do samochodu ciężarowego (jako pasażer oczywiście) i przejechać chociaż 1h. może podczas kursu na prawo jazdy. wtedy wybraźnia byłaby większa. sam po wielu latach w samochodzie osobowym/busie, miałem okazję przejechać kilka kursów w ciężarówce (jako pasażer). oj, jak to uczy pokory do kierowców tych dużych aut ! potem sam zrobiłem C+E ... :)
no prosze a ja o tym samym przepraszam, ze powtarzam po Tobie - ale nie przeczytalem wszystkiego przed napisaniem poprzedniego posta

dokladnie tak - dla mnie pierwszym znakiem tego, ze z tymi ciezarowkami jest cos inaczej byl kiedys jakis reportaz - nie pomne juz czy w tv czy w gazecie w ktorym kierowcy mowili o tym jak to jest zjechac na pobocze i przyliczyc drzewa gora czy nie oswietlonego rowerzyste. O tym, ze hamuje sie takim pojazdem calkiem inaczej niz osobowka to jeszcze dlugo nie wiedzialem. O widocznocznosci z kabiny nie wspomijac. Ale tu na forum sa prawie sami pasjonaci (uzytkownicy) ciezarowek - wiec nam nie trzeba pewnych rzeczy uswiadamiac. Za to przydaloby sie, zeby o trudnosciach zwiazanych z ta praca dowiedzileli sie inni kierowcy - majacy jakze czesto tylko i wylacznie zle zdanie na temat "tirowcow".

Pozdro
mmk


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 26 wrz 2006, 20:46
Posty: 57

Nie chce nikogo obrażać ale po co robicie wielkie Hallo :roll: wypadki są były i będą, a to wyście mogli zachować większą ostrożność a nie siedzieć mu na d*pie :roll:

_________________
RENAULT MAGNUM :D
....::::::::....
_____________________

"Grunt To Szybkie Ciężarówki, szybkie kobiety i bary szybkiej obsługi" :D


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 11 sty 2008, 23:26
Posty: 281
GG: 3253512
Lokalizacja: kołobrzeg

Cytuj:
- kolejna sprawa, jaka mi przyszła do głowy. mianowicie kierowcy osobówek powinni wsiąć chociaż raz do samochodu ciężarowego (jako pasażer oczywiście) i przejechać chociaż 1h. może podczas kursu na prawo jazdy. wtedy wybraźnia byłaby większa. sam po wielu latach w samochodzie osobowym/busie, miałem okazję przejechać kilka kursów w ciężarówce (jako pasażer). oj, jak to uczy pokory do kierowców tych dużych aut ! potem sam zrobiłem C+E ... :)
Tak kolego to dobry pomysł.Tylko,że jeżdżą jako pasażerowie autobusów i też wniosków nie wyciągną...


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: