Cytuj:
Cytuj:
...Zawsze dokonuję tych skrupulatnych obliczeń w czasie jazdy.Można skorzystać z kalkulatora

Cytuj:
oczywiście kolega Michał 1142 odpisze, że zamiast patrzeć się na drogę będę patrzył na sekundnik zegarka, ale i jest na to rada: właczyć Radio Maryja i systematycznie Zdrowaśkami odmierzać upływający czas.
ja proponowalbym zakup Porsche 911 np, ma wbudowany stoper na srodku deski ; )
zas jezeli chodzi o bezpieczne wyprzedzanie - chociaz to OT wiec przepraszam - ale dane mi bylo przez jakies 2 lata uzytkowac stare subaru legacy - i musze powiedziec , ze staly naped 4x4 z silnikiem boxera ktory ma spory moment obrotowy zapewnia taka doze bezpieczenstwa , ze bajka. Po to m.in sa mocne silniki w duzych limuzynach (i nie tylko) - zeby moc bezpiecznie wyprzedzic przyspieszajac w kilka sekund do znacznej predkosci, a takie 4x4 jak jest w subaru pozwala nie przejmowac sie plackami sniegu , kaluzami czy innymi dodatkami do nawierzchni, ktore powoduja zmiane przyczepnosci ktoregos kola. w subaru po prostu dodajesz gazu i nie patrzysz czy 2 kola jada po asfalcie a 2 po sniegu - bo auto jedzie jak po sznurku. Cud , miod i orzeszki. Polecam - zwlaszcza, ze ostatnio zrobili boxera diesla - jest w legacy, a bedzie w forestrze. Jezeli kogos stac... ; ) Ja mialem 2.2 benzyne i nie bylo mnie stac.
W temacie wypadku, wspolczuje kolego z calego serca sytuacji, chociaz moja wypowiedz zabrzmiala prawie jak atak na Ciebie. Tez kiedys bylem mlody. Po zrobieniu prawa jazdy - jakis baran w moim owczesnym mniemaniu - zachamowal przede mna na jednej z ulic Lublina - a moje hamowanie (rozpedzony renault express) skonczylo sie w jego bagazniku. Oczywiscie wtedy myslalem, dlaczego ten idiota hamowal skoro samochod przed nim tylko zwalnial - czulem sie niewinny , a na liczniku mialem moze gora 90 czy 100 - bo tak sie przeciez niektorymi ulicami jezdzilo (to bylo kilkanascie lat temu) - oczywiscie policjant nie mial problemu ze wskazaniem winnego - a ja jeszcze przez jakis czas dorastalem do tego zeby zrozumiec, ze pedal w podlodze to niekoniecznie jest to, co mozna nazwac byciem dobrym kierowca. Im dluzej jezdze tym wiecej mam szacunku do samego procesu kierowania i coraz wiecej dystansu do innych uzytkownikow drogi. Zwlaszcza odkad bardzo mocne samochody staly sie dostepne dla wszystkich "mistrzow kierownicy" ze zdolnoscia kredytowa pozwalajaca na zakup ratalny (czy z zamoznymi rodzicami - zadna roznica). Poniewaz jestem w trakcie kursu na C - to dodatkowo zwracam uwage na ciezarowe samochody i mam juz pelna swiadomosc tego jak trudne sa manewry takim autem, ba ! wymyslilem sobie nawet - ze przydalby sie taki element w szkoleniu na kategorie B jak przejazdzka badz pokazanie tego jak wyglada swiat widziany z pokladu samochodu ciezarowego. Zeby uswiadomic "balwanom" czytaj kursantom

jakie niebezpieczenstwo wywoluja wskakujac przed maske samochodu ciezarowego np przed swiatlami. Bo przeciez male auto sie zmiesci przed ciezarowka. Albo zeby pokazac jak niebezpiecznie czasem jest zjechac ciezarowym autem do pobocza zeby ulatwic wyprzedzanie. Pracuje jako przedstawiciel handlowy i dawno mam za soba etap fascynacji predkoscia na drodze i wyprzedzania na trzeciego. Zycie uczy rozwagi - a co nas nie zabije to nas wzmocni czy jakos tak to lecialo. Powiem wam tez, ze czesto gesto zdarza mi sie w deszczowy dzien jechac 80 km/h grzecznie w kolejce ciezarowek i innych spokojnych kierowcow. I zyje mi sie z tym wcale nie najgorzej.
Taka ciekawostka dla poczatkujacych kierowcow : przez kilka lat jezdzilem bardzo szybko - tak na krawedzi - mocne auta, coraz bardziej doswiadczony (hehe ; ) kierowca za kolkiem - dawalem rade - wciskajac sie gdzie tylko sie dalo, wyprzedajac na trzeciego i prowokujac cala mase niebezpiecznych dla innych sytuacji. W pewnym momencie przeczytalem o tym jakie to powoduje "korzysci" i bardzo sie zdziwilem odkrywajac - ze jadac np trasa Wa-wa Lublin wyprzedzam dziesiatki samochodow, gnam jak wariat, mniejsza z tym co mogli io mnie myslec inni kierowcy. Dojezdzam do Lublina - pierwsze swiatla, a w lusterku widze jak powoli ustawia sie za mna kolejka wyprzedzanych z takim trudem samochodow. I spotykamy sie na kolejnych swiatlach. i z calego tego pedzenia poza powodowaniem niebezpieczenstwa i spalenia duzo wiekszej ilosci paliwa niz w trakcie normalnej jazdy - korzysc byla taka, ze stalem pierwszy na swiatlach. Albo i nie. Moral z tego taki, ze ten pociag do predkosci to nic madrego . I odtad jezdze wolniej (choc nie zawsze).
Mam nadzieje, ze wszyscy wroca do zdrowia a samochod kiedys bedziesz mial lepszy.
Cytuj:
nie zamierzam osądzać, ferować wyroków, ale po przeczytaniu postów nasunęło mi się kilka wniosków:
- kolejna sprawa, jaka mi przyszła do głowy. mianowicie kierowcy osobówek powinni wsiąć chociaż raz do samochodu ciężarowego (jako pasażer oczywiście) i przejechać chociaż 1h. może podczas kursu na prawo jazdy. wtedy wybraźnia byłaby większa. sam po wielu latach w samochodzie osobowym/busie, miałem okazję przejechać kilka kursów w ciężarówce (jako pasażer). oj, jak to uczy pokory do kierowców tych dużych aut ! potem sam zrobiłem C+E ...
no prosze a ja o tym samym przepraszam, ze powtarzam po Tobie - ale nie przeczytalem wszystkiego przed napisaniem poprzedniego posta
dokladnie tak - dla mnie pierwszym znakiem tego, ze z tymi ciezarowkami jest cos inaczej byl kiedys jakis reportaz - nie pomne juz czy w tv czy w gazecie w ktorym kierowcy mowili o tym jak to jest zjechac na pobocze i przyliczyc drzewa gora czy nie oswietlonego rowerzyste. O tym, ze hamuje sie takim pojazdem calkiem inaczej niz osobowka to jeszcze dlugo nie wiedzialem. O widocznocznosci z kabiny nie wspomijac. Ale tu na forum sa prawie sami pasjonaci (uzytkownicy) ciezarowek - wiec nam nie trzeba pewnych rzeczy uswiadamiac. Za to przydaloby sie, zeby o trudnosciach zwiazanych z ta praca dowiedzileli sie inni kierowcy - majacy jakze czesto tylko i wylacznie zle zdanie na temat "tirowcow".
Pozdro
mmk