Odniosę się tu tylko do jednego: odpowiedzialności za wagę ładunku. Cyryl, to na przewoźników nakładane są kary administracyjne za przeładowanie. W przewoźników, głównie, interesie leży, by odpowiedzialnością podzielić się z nadawcami ładunku.
Gdyby nadawca był odpowiedzialny chociażby za załadowanie maksymalnie takiej ilości towaru, by nie przekroczyć DMC pojazdu, byłoby to już dużym krokiem naprzód. Takie, ustawowe, uregulowanie spowodowałoby, że skończyłaby się samowolka na żwirowniach, kamieniołomach, w lesie, wytwórniach papieru, hutach, cegielniach itd.
Jak kierowca może zareagować na ładunek, który w papierach waży 24 tony, a naprawdę 28? Przecież nawet gdybyś chciał, najczęściej nie ma się gdzie zważyć...
Świetnie rozwiązane jest to w USA: mnóstwo wag, jeśli nie na firmie, to na którejś z pobliskich stacji, gdzie za 5-8 baksów masz prawo 3-krotnego zważenia pojazdu z uwzględnieniem obciążenia osi. Ponieważ po drodze praktycznie _zawsze_ jest jakaś rządowa waga do kontroli obciążeń, rzadko zdarza się, by kierowca/przewoźnik dopuścił się przeładowania. A załadowcy zdejmują nadwyżkę bez szemrania. Poprawka - to stan sprzed 5 lat, jak jest teraz - nie wiem.
Sam żałuję, że kierowcy nie mają silnej organizacji. Gdy słyszę to, co się wygaduje na CB śmiem twierdzić, że nigdy nie będą mieć. Jakakolwiek próba poważnej, merytorycznej dyskusji kończy się z reguły szybkim i dosadnym "Przestań [wycenzurowano] i [wycenzurowano] z tego kanału". Cytat z wypowiedzi skierowanej do mnie, proszę się nie obrażać, ale tak to brzmiało. Dlatego coraz rzadziej mi się chce... Tak, czy inaczej nasze (kierowców) niezgranie wynika przede wszystkim z narodowej wręcz pogardy dla prawa i narodowego upodobania do biadolenia. Łatwiej jest ponarzekać niż coś zmienić.
Nie zmienia to faktu, że - skoro przewoźnicy mają swoje organizacje - mogliby parę, korzystnych dla siebie zapisów, przepchnąć do prac legislacyjnych. Opornie to idzie bo... Cyryl, odpowiesz?

Tak, bo także nie ma wśród nich zgrania. Organizacje transportowe nie mają czym poprzeć swoich propozycji i rząd oraz administracja dobrze o tym wie. No bo co przewoźnicy mogą zrobić? Zastrajkować? Już to widzę...
Brzmi pesymistycznie, wiem. Brzmi tak również dlatego, bo sam przecież jestem przewoźnikiem. Gdy założyłem własną firmę, pojechałem do lokalnego Stowarzyszenia Przewoźników. Na pytanie: co dam mi członkostwo w Stowarzyszeniu, pracownik jakoś nie umiał odpowiedzieć w miarę sensownie...