Niestety, ale na naszych drogach utrata lewego lustra, to dość częsty widok. Droga kategorii krajowej, prawe koło prawie na poboczu, a lewe na linii oddzielającej pasy ruchu. I do tego drzewa na centymetry (np. dk57 z Biskupca na Szczytno o ile dobrze pamiętam). Ostatnio pierwszy raz jechałem dk48 z Tomaszowa Mazowieckiego do Potworowa, no cuda na kiju.

Droga jak jakaś wiejska lokalna dla rolników, wąska nawet środkowej linii nie było oddzielającej dwa pasy ruchu. Z resztą tam nie było dwóch pasów ruchu.

Droga krajowa, na której trzeba mieć wykupioną opłatę drogową. Kpiny.
Odnośnie lusterek, to zdarzyło mi się dwa razy. Raz w "chińczyku" gościu solówką urwał mi te dolne (ewidentnie jego wina), niestety tylko się zakurzyło i tyle gościa widziałem. A drugi raz tej zimy na początku stycznia w Dafie urwałem. Nie powiem, że nie było w tym też mojej winy, bo trochę się spieszyłem. Wyskoczyłem w lesie zza zakrętu, a z naprzeciwka jechał koleś patelnią, niestety hałdy śniegu z pobocza dodatkowo ograniczały szerokość drogi i nie było gdzie już uciekać. No to w hebel i jebut.

Solidarnie dwa lusterka poszły na straty. No trudno, czasami się zdarza. Przecież się nie powieszę na ramieniu od tego urwanego lustra. Tym bardziej, że nasze malownicze drogi wcale nie ułatwiają uniknięcia takich sytuacji.