Miałem przyjemność z kilkoma ciężarówkami w w wojsku:
star 660(lub 66 nie pamiętam dokładnie) dźwig - zero komfortu w środku, żeby zahamować trzeba było zapierać się o siedzenie, oczywiście brak wspomagania kierownicy i skrzynia biegów bez synchronizacji.
Star 244 wywrotka - tym pojazdem trzeba było od początku uczyć się jeździć miał dość duże luzy na kierownicy, mały rozstaw osi powodował, że dziwnie się nim manewrowało, dobry napęd na 4 koła.
Star 266 - cudowne auto, super stabilne, dobre przyspieszenie, biegi elegancko wchodzące, nawet fajny ten szum opon jak się jechało szybko po asfalcie, w terenie też całkiem nieźle. Zimą z pługiem nie było na niego mocnych - jak się przegięło tak że ani w przód ani w tył nie chciał ruszyć to blokada mostu + napęd na 6 i problem przestał istnieć. W zimie raz niestety zamarzły przewody, wąż prosto ze zbiornika i zrobione obejście dopiero pomogło.
Był jeszcze jeden starszy 266 z hamulcem ręcznym jak w osobówkach dźwignia, tylko oczywiście olbrzymia i hamowanie na dwie osie tylne, podczas deszczu na kostce nieźle bokiem się wchodziło w zakręty na ręcznym(młode to głupie

) ;
http://www.militarium.net/viewart.php?aid=179
Było też trochę starów 29 i podobne numery, głównie co miały wspólne to niesynchronizowane skrzynie biegów i benzyniaki były zagazowane.
Ciekawymi autami były także UAZy, praktycznie zero komfortu ale to raczej była zaleta tych pojazdów, "czuć" było całe auto czy to na szosie i w terenie, skrzynia także niesynchronizowana ale krótki skok dźwigni powodował, że nie trzeba było podwójnie wysprzęglać/przegazówek. Bardzo sympatyczne autko, gdyby tylko nie palił takich ilości paliwa...
Później przyszły Tarpany, super wygląd z wyciągarkami (koledze się przydała wyciągarka jak na poligonie utopił w stawie Tarpana prawie nówkę) ale jak dla mnie w dziwne w jeździe i do końca nie mogłem się do nich przekonać(jak i do Żuka plandeki).