Cytuj:
Użytkownik nie żebym się czepiał czy coś ale jak przychodzi do mnie kierowca zawodowy i mówi żebym wymienił mu żarówki w aucie to lekko mnie śmiech ogarnia(...)
Właśnie chodzi o to, że nie zrozumieliśmy się. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żebym jeździł z przepaloną żarówką, i czekał aż szef mi wymieni. A wielu kierowców właśnie tak robi. Ma to w głębokim poważaniu, czy coś mu świeci, czy nie. Musiałbym być skończonym idiotą, by iść do właściciela: szefie, bo mi żarówka nie świeci.
Cytuj:
(...)Po drugie kij ma dwa końce, Wiesz dla czego co poniektórzy nic nie zgłaszają, przez strach (boją się konsekwencji), żeby nie było na nich że zepsuli pojazd bo jest to sygnał dla szefostwa do możliwości obciążenia pracownika naprawą, co robi taki pracownik próbuje się szybko pozbyć klamota przez przekazanie innemu pracownikowi, lub się zwalnia z firmy.
Nie zgodzę się. A to z racji faktu, że w każdej firmie, w której pracowałem, zawsze miałem w chwili rozpoczęcia pracy podpisywany protokół zdawczo/odbiorczy. Wszystkie uszkodzenia, stan wyposażenia itp. Nie raz było tak, że coś się stało (zdarzenie losowe, czy ja dałem ciała) i sprawę zawsze załatwiało się w sposób bezkonfliktowy. Kwestią było podejście do samego tematu przez kierowcę (w sensie mnie) i powiedzenie: tak, moja wina. Zdarzyło się czy to przytrzeć plandekę (w firmie z Katowic), czy też zgiąć zderzak na zamarzniętej kupie śniegu (na kurierce) - ale wszystko było powiedziane otwarcie.
Cytuj:
(...)I jeszcze masa przykładów, ale wszystkie mają jedną wspólną cechę. Robota nie jest ani z transa, ani z elkawi frydryś. Także według mnie nie odrazu Rzym zbudowano, co raz lepiej będzie
I oby szło ku lepszemu, a takie "firmy" jak Duda i pochodne, czy im podobne - szybko skończyły karierę na rynku TSL.
Cytuj:
(...)
Tak jak Żwir3k napisał,na kraju coraz więcej nowego taboru się pojawia a wcisnąć się z magnolią czy inną paryżaną z trytytkami na dobrą robotę jest praktycznie niemożliwe.
I bardzo dobrze, że sami zleceniodawcy zaczynają mieć świadomość taboru, jakim wykonuje się zlecenia.
Podejrzewam, że są i będą firmy, którym "u gwizdka lata", czym są wożone ich towary. Można by w nieskończoność wyliczać. Ot choćby huty. No, ale huty, stalownie to "państwo w państwie".