Cały dzień dziś to poezja
2 budowy, na pierwszej nauczyłem Ukrainców czytać i mówić po Polsku
On nie pojemaju i blać i hvj... o Ty w kancik kopany, ja Ci dam
i heja
Bo on nie potrafi oznaczeń na elementach odczytać....
Spoko, reszta poszła sprawnie i na chwilę obecną stoję na załadunku, wchodzę z kulturą do biura, zgłaszam się (gość mnie zna, bo notorycznie wozimy temat) i mówię, że chce adres zrzutki, ulicę i numer do gościa (budowa), jedna kartka która jest w papierach.... a on do mnie z furią, że mam rozład dopiero w poniedziałek, a już chce papiery i że jak zawsze muszę mieć na już, gość wyskoczył do mnie drugi raz w tym roku, kulturalnie mu powiem przy podpisywaniu dokumentów, że jak jeszcze raz do mnie furknie, to mu wąsy się przestawią na szyję, a okularki spadną na ziemię... nie pozwolę sobie, żeby byle kto sapał do mnie i jeszcze kvrwa.... niech ino wcofam na halę....
Jedną zasraną kartkę wyciągnąć z dokumentów.... bo on ma nawał pracy...
A jeszcze wczoraj narzekałem, że mnie nigdzie się nie pokłuciłem w tym tygodniu
EDIT
już mam namiar
_________________
STRALIS
Jeździłem, ja też jeździłem dla Jeronimo, ale Martins lepij płacił i poszedłem tam, to już dawno było, zanim Rohling kupił Suusa.