Ja sie troche podłamałem, bo tak jak pisałem na pierwszych dwóch godzinach C+E wychodziły mi wszystkie zadania, a łuk bez żadnej korekty, potem za każdym razem plac proforma miodzio i od razu na miasto. Często była sniezyca, plac tonął w grubej warstwie sniegu wiec miasto miasto miasto.
Teraz po dluzszej przerwie wrocilem na plac i wszystko wychodzi poza łukiem.
Coś co szło jak po sznurku, z automata nagle przestalo.
Dzisiaj dwie godziny spędziłem ćwicząc sam łuk, ale co sie okazało....
uczyłem sie łuku na placu, gdzie widac było wszystkie linie.
Instruktor radził trzymać sie prawej białej linii (tej dla C) jako optymalny tor jazdy.
Co sie okazało?
Że jak jest zaśniezony plac i odśnieżona jest tylko biało żółta linia, to głupieję i dzieje sie wszystko to, co niepowinno
Instruktor nie odśnieża białej bo mówi, ze lepiej sie uczyc bez tego, bo na egzaminie tez sie moga trafic trudne warunki i ta linia moze byc niewidoczna
Oczywiście nie jest problemem zrobić to zadanie z korektami, ale to jest zbyt proste
Wniosek w każdym razie jest taki, ze naprawde trzeba plac przewalkować, choćby dla zasady, choćby dobrze szło, bo bez tego nawet na miasto nie wyjedziemy.
p.s moim zdaniem bardzo wazne jest ustawienie prawego lusterka, jeśli na początku damy sobie za mały kąt, widząc zbyt dużo paki to przy cofaniu na łuku jest dużo trudniej, bo widzimy dużo mniej, a potem tylko chaotyczne "przyłamania" bo za późno okazuje sie jak daleko jestesmy od linii
p.s2 Wydaje mi sie, ze najwazniejsze jest zrozumieć, ze na łuku nie jedzie tylko przyczepa, ale tez auto i jak za bardzo skupiamy sie na trzymaniu przyczepy jak najbiżej linii, a auto jedzie cały czas prosto, albo co gorsza jeszcze skręca w lewo, to jest kaplica. I owszem przyczepa jedzie dobrze, ale samochód już nie i nie ma jak tego błędu naprawić.
Trzeba sobie to w głowie ułożyć, ze musze tak prowadzić zestaw, zeby utrzymywac tor jazdy przyczepy jak i samego samochodu.