Przy przeraźliwym, wywołującym ciarki ryku silników kilkudziesięciu motocykli i klaksonach ciężarówek z firmy, w której pracował kiedyś Remik , pożegnali go w minioną środę członkowie rodziny, przyjaciele i zupełnie obcy ludzie. Dzień później w taki sam sposób, na tym samym cmentarzu w Opatowie pochowano jego trzech przyjaciół (Piotrka, Romka i Darka).
- Chłopacy na pewno by się ucieszyli, że tutaj jesteśmy - mówili koledzy ofiar tragicznego wypadku. - Na pewno słyszą ryk naszych silników. Wiedzą, że jesteśmy z nimi. Oni z nami już nie pojeżdżą. Odjechali w inną drogę. Jesteśmy jednak przekonani, że teraz jeździć będą w lepszym i zacniejszym orszaku.
Takich tłumów na cmentarzu parafialnym w Opatowie jeszcze nie widziano. Niewielka kaplica cmentarna już na godzinę przed pogrzebem wypełniła się po same brzegi. Ci, którzy się nie zmieścili, a było ich bardzo wielu stali na zewnątrz. Ksiądz w swoim kazaniu mówił o śmierci i trudach pogodzenia się z nią. Starał się podpowiedzieć zrozpaczonym rodzinom jak dalej żyć. Kiedy trumny wyprowadzono z kaplicy i rozległ się ryk motorów, na cmentarzu nie było chyba osoby, która nie płakała. W Opatowie i Lipiu skąd pochodzili zmarli motocykliści panuje żałoba. Władze gminy Łęka Opatowska do połowy opuściły flagi na siedzibie urzędu. Wójt Witold Jankowski wspólnie z Przewodniczącym Rady Gminy, Zdzisławem Kłodnickim skierowali kondolencje na ręce zrozpaczonych rodzin.
więcej na
http://radiosud.pl/tele-obiektyw-3-pazd ... ,1023.html (od 07:15)
Piotrek Romek i Remik byli zawodowymi kierowcami.