wagaciezka.com - Forum transportu drogowego https://www.wagaciezka.com/ |
|
Dzień z życia kierowcy TIR'a https://www.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=11190 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | MrOcZnY [ 26 paź 2007, 12:35 ] |
Tytuł: | Dzień z życia kierowcy TIR'a |
Proszę o opisanie jak wygląda dzień kierowcy od świtu do nocy. Ponieważ jestem ciekawy jak wygląda taki dzień i zresztą nie tylko ja. (Proszę opisywać szczegóły) tak żeby było wszystko jasne ![]() |
Autor: | Ukasz [ 26 paź 2007, 13:28 ] |
Tytuł: | |
no nie ma takiego schematycznego dnia kierowcy, każdy jest inny a to za sprawą różnych por ładowania, sytuacji na drodze, konieczności kręcenia pauz. No w sumie dzień kierowcy kręci się wokoło czasu pracy. Wiem jak mój ojciec, czasami ma fajnie zorganizowany dzień, a czasami jak coś się po**bie to musi jeść jadąc, lub gdy kręci pauze, musi skakać po pace i spinac ładunek pasami... |
Autor: | MrOcZnY [ 26 paź 2007, 14:00 ] |
Tytuł: | |
no tak każdy dzień jest inny. Ale chciał bym by kierowca opisał swój dzień jak wygląda jakiś dzień np nie mile wspominany. A jak jest z toaletami na parkingach ?? bo z tym słyszałem że jest kiepsko... |
Autor: | patryk691 [ 26 paź 2007, 14:31 ] |
Tytuł: | |
Cytuj: est z toaletami na parkingach ?? bo z tym słyszałem że jest kiepsko...
Ja jeździłem z bratem przez ponad miesiąc i tylko na jednej stacji benzynowej nie było ubikacji.Bo praktycznie koło parkingów są stacje benzynowe lub "toy toy" a jak stoisz na jakimś pustkowiu to co zrobisz jak sie musisz załatwić to musisz iść gdzieś w krzaki lub pojechać na jakąś stacje.
|
Autor: | MrOcZnY [ 26 paź 2007, 15:02 ] |
Tytuł: | |
opisujcie własnie takie ciekawe sytuacje z jakimi się spotykacie |
Autor: | Cyryl [ 26 paź 2007, 17:05 ] |
Tytuł: | |
czas pracy kierowcy nie liczy sie dniem, czy dobami, ale pewnym cyklem tras. zaś ostatnio nawet to nie ma rozgraniczeń, trasa nie kończy się zjazdem do domu tylko przechodzi w nastepną. powiedzmy, że kierowca pracuje u przewoźnika obsługującego firmę mającej kontrahenta w Niemczech. więc zaczynając jeden tydzień ma pewne, że zjedzie dopiero na koniec tygodnia, co jest i tak komfortem w porównaniu z kierowcami jeżdżącymi w dalsze trasy. powiedzmy, że ma załadowaną naczepę: 1. niedziela 17:00 wyjazd, aby ustawić się w kolejce na granicy ( w Niemczech wpuszczają od 22:00. 2. poniedziałek rano rozładunek i jak jest z jednej firmy załadunek. 3. oczywiście w dzień pauza dobowa. 4. poniedziałek wieczór powrót do kraju. 5. wtorek rano rozładunek, załadunek i pauza dobowa. 6. wtorek wieczór wyjazd w drugie kółko do Niemiec. 7. środa rano rozładunek pauza dobowa i wieczorem dojazd do miejsca załadunku (wersja z załadunkiem w innym miejscu). 8. czwartek rano zaladunek i powrót do kraju. 9. piątek rano rozładunek i załadunek na następny tydzień. w tym wypadku cykl pracy kierowcy to okres tygodniowy. |
Autor: | MrOcZnY [ 26 paź 2007, 19:05 ] |
Tytuł: | |
no tak to jest plan rpracy a jeśli macie coś ciekaweo do opowiedzenia - to piszcie |
Autor: | Dudek [ 26 paź 2007, 20:08 ] |
Tytuł: | |
Wystarczy troche forum poczytac, sporo jest tematow na ten temat. Rusz sie, porozgladaj, a nie tylko chcesz, zeby Ci wszystki pisali ![]() |
Autor: | Cyryl [ 27 paź 2007, 6:55 ] |
Tytuł: | |
Cytuj: no tak to jest plan rpracy a jeśli macie coś ciekaweo do opowiedzenia - to piszcie
widzę, że jest to sporym zaskoczeniem, ale proszę pamiętać, że wykonywanie zawodu kierowcy to PRACA.stykam się z młodymi ludźmi chcącymi zostać kierowcami i w ich wyobrażeniu jest to skrzyżowanie biura turystycznego z zaspokajaniem własnych potrzeb. dla tych ludzi zetknięcie się z rzeczywistością kończy się po dwóch tygodniach i odchodzą rozczarowani. w pierwszym okresie trzeba pracować i uczyć się jak najszybciej (aby stać się samodzielnym), a to dla nich za trudne, bo oczekują własnie jakiś ciekawych przeżyć - przygód. |
Autor: | Łukasz Traker [ 27 paź 2007, 12:00 ] |
Tytuł: | |
Masz całkowitą racje kolego Cyryl, w mojej klasie jest gościu który mówi że jak tylko skończy szkołę to idzie jeździć "tirem", ma już prawo jazdy kat.B ale nie jeździ samochodem bo rodzice mają dobre auto i mu nie pozwalają, z rozmowy wnioskuje że jest zafascynowany samochodami i ich osiągami, często mówi że "taki tir co ma 500 KM to lepiej ze świateł idzie niż osobówka" więc nie sądzę że zrobi on zawrotną karierę kierowcy ciężarówki, będzie dobrze jak nie będzie miał wypadku i nie rozbije samochodu wraz z ładunkiem o wartości jak by nie było blisko pół miliona złotych... ![]() |
Autor: | Marix [ 27 paź 2007, 19:17 ] |
Tytuł: | |
Nie odrzucam tego co mówicie, ale może siegnijcie pamięcią wstecz. Nie "podniecaliście sie" inicjatywą pójscia na prawko? Może w/w chłopak spokornieje w zetknieniu z trudami prowadzenia pojazdu, co wcale nie oznacza, że nie przestanie się mu to podobać. Bowiem jak wytłumaczyć sytuacje, że większośc z Was twierdzi, że lubią swoją pracę, a jednoczesnie straszycie tak młodych? Skoro ją tak lubicie, to co? Polubiliście ją dopiero jak siedliście za kółko, a zanim poszliscie to nie mieliście żadnych emocji związanych z siedzeniem za kólkiem? Ja może troche pasuje do wymienionego przez Ciebie przykładu, tylko, ze nie myśle o zestawie w kategorii samochodu wyścigowego, ale może duża częśc mojego spojrzenia mimo to jest nieprawdziwa. Cóż, każdego życie zweryfikuje, a wy najzwyczajniej w świecie ludzi skreślacie. Skąd bowiem wiedzieć w co przerodzi sie młodzieńcze podniecenie? każdy młody podniecony ląduje zestawem w rowie? Może przypomnijmy sobie jak szliśmy na prawko B. Co sobie myslelismyh? że bedzie szpan, szybka jazda, samowolna interpretacja "durnych" przepisów itd, a co sie stało jak sie wsiadlo do fury? Rzeczywistość pozwolila zmysłom prawidłowo postrzegać zagrożenia, więc głupota została poskromiona przez własny rozum. Może po jakimś czasie nadchodzi ta "pewność siebie", to faktycznie jest niebezpieczne, ale cóż... przez to również trzeba przejść |
Autor: | K92 [ 27 paź 2007, 19:48 ] |
Tytuł: | |
Cytuj: Skoro ją tak lubicie, to co? Polubiliście ją dopiero jak siedliście za kółko, a zanim poszliscie to nie mieliście żadnych emocji związanych z siedzeniem za kólkiem?
Tak szczerze mówiąc to jeszcze nie spotkałem kierowcy który chciał nim zostać będąc dzieckiem, i nawet przez myśl im nie przeszło że będą to w życiu robić. Dla mnie też jest trochę dziwnie to że będąc w trasie i np. rozmawiając z jakiś kierowcą to nie słyszałem żeby któryś był zadowolony najczęściej było tak pytali się mnie czy podoba mi sie to ja mówiłem że "tak" na co oni odpowiadali kiwając głową "daj spokój prze*ebane ". Ale jak np. mają wolne lub już nie jeżdżą to opowiadają jak to fajnie było i że to nie była wcale taka zła robota, to chyba jest podobnie jak ze szkołą jak w trakcie lekcji jakiś dzieciak który jeszcze do niej nie chodzi zapytał jak jest w szkole to też byś powiedział że nie za ciekawie ale jak są już wakacje lub skończysz szkolę to wtedy się wspomina jak to fajnie wtedy było |
Autor: | Cyryl [ 27 paź 2007, 20:16 ] |
Tytuł: | |
można mieć ambicje zostania bokserem i pójść w pierwszej walce na Gołotę, a można przystąpić do dobrego treningu i przeciwników dobierać stopniem swojego rozwoju i możliwości. sposób traktowania swojej pracy przez kierowców jest specyficzny. mój bliski kolega powiedział, że chciałby żyć 150 lat z czego 145 jeździć, a i tak te ostatnie 5 lat będzie się nudził. jednak na pytanie czy chciałby aby jego syn został kierowcą, powiedział: nie. |
Autor: | Jacek [ 28 paź 2007, 9:03 ] |
Tytuł: | |
A mój ojciec chciałby abym został kierowcą ciężarówki, jeździ ok 20 lat i raczej nie narzeka. Może to dlatego, że jeździ na kraju, ma wyrozumiałego szefa, diety i jest kilka razy w tygodniu w domu? Tak wygląda tydzień mojego ojca: -Poniedziałek: najczęściej wyjazd na Śląsk z jakimiś rolniczymi sprawami od zrzucenia po drodze, jedzie po stal Wtorek: wieczorem przyjazd do domu (albo środa rano), zostawia samochód na następny dzień na rozładunek, idzie do domu Środa: Rozładunek, później załadunek Czwartek: Wyjazd najczęściej na Śląsk oczywiście po stal Piątek: przyjazd Sobota: rozładunek ewentualnie jakieś trasy po pobliskich wsiach Niedziela: zawsze wolne, jeszcze nie miał pracującej niedzieli w firmie a pracuje już ok 7 lat |
Autor: | Łukasz Traker [ 28 paź 2007, 10:28 ] |
Tytuł: | |
Cytuj: na co oni odpowiadali kiwając głową "daj spokój prze*ebane ". Ale jak np. mają wolne lub już nie jeżdżą to opowiadają jak to fajnie było i że to nie była wcale taka zła robota
Chyba wszyscy tak mają, ja też jak jestem w domu to z tęsknotą patrze na jadące ciężarówki, a jak jestem w trasie to w drodze powrotnej już liczy się dniówki do domu itd. Co do wypowiedzi kolegi Marix to wcale nie skreślamy nikogo, ale prawda jest taka że ludzie tacy jak my kochający jazdę nie lubią cwaniactwa, a często zdarza się że młodzi kierowcy po pierwszej trasie czują się jak prawdziwi królowie szos, z resztą nie raz spotkałem przechwalających się na parkingu młodych adeptów jazdy że zjeździli już pół Europy, a jak stary kierowca poprosił go żeby mu pokazał paszport bo nie wie jak wygląda pieczątka z Serbii to mówi że tydzień temu wymieniał...
|
Autor: | Marix [ 28 paź 2007, 17:36 ] |
Tytuł: | |
Cytuj: sposób traktowania swojej pracy przez kierowców jest specyficzny. mój bliski kolega powiedział, że chciałby żyć 150 lat z czego 145 jeździć, a i tak te ostatnie 5 lat będzie się nudził. jednak na pytanie czy chciałby aby jego syn został kierowcą, powiedział: nie.
Cyryl, nad tym też sie zastanawiałem i w sumie to myśle że działa tu podobny efekt, jak mówienia o swojej pracy. Ojciec z reguły chce żeby syn miał godną pracę, mało robił, ale za to odpowiedzialnie, miał fure kasy, założył rodzine, zbudował dom i szybko miał potomstwo. Poza tym ojciec chce, żeby syn wiedział jak ciężka jest jego praca i jak odpowiedzialna itd. Międzyinnymi dlatego (wg mnie) ojciec nie chce mieć rywalizującego z sobą syna, który po pierwszej trasie zacznie mu sie chwalić i mówić "ty, ta robota to jest zajefajna". Tak ja to widze, może sie myle, może w dobrej wierze ojciec nie chce syna utopić w g... w jakim sam sie utopił, ale to już chyba zależy własnie od samego ojca, jakie on ma podejście do swojej pracy. |
Autor: | Cheester [ 28 paź 2007, 17:48 ] |
Tytuł: | |
To juz chyba taka nasza mentalnosc ze na prawie wszystko sie narzeka. Kierowcy rowniez mowia jaka to ich praca zla itp itd. Jednak nikt ich nie zmuszal do tego zawodu i chyba wiedzieli w co sie pakuja. Jednak po wielu latach tych narzekan i wyrzeczen gdy emerytura zbliza sie wielkimi krokami wielu kierowcow z zalem rozstaje sie z tym zawodem. Wracajac do Twoejego pytania nie opisze Ci dnia kierowcy wilekiego zestawu bo moj ojciec obecnie jezdzi wywrotka a kiedys pracowal na solowce jednak prawie codziennie byl w domu wiec nie trudno sobie wyobrazic dzien pracy takiego kierowcy. |
Autor: | Cyryl [ 28 paź 2007, 18:30 ] |
Tytuł: | |
Cytuj: ...Międzyinnymi dlatego (wg mnie) ojciec nie chce mieć rywalizującego z sobą syna, który po pierwszej trasie zacznie mu sie chwalić i mówić "ty, ta robota to jest zajefajna"...
nie wiem dlaczego tak nisko cenisz ojców?spójrz na problem z innej strony: masz dzieciaka dla którego chcesz jak naj lepiej, czy będziesz go odwodził od najlepszej roboty na świecie dla zaspokojenia własnej ambicji? widzisz, szacunek u młodych ludzi zdobywa się wieloma rzeczami, ale nie traktowaniem z góry, bo to od razu wywołuje bunt. przyznanie się do słabości i błędu bardziej zbuduje autorytet i szacunek niż tkwienie na siłę w swojej nieomylności. każdy ojciec ma marzenia, że syn będzie kimś, że będzie miał pracę lepszą niż ojciec. ale jeżeli się zdarzy, że pójdzie swoją, inną od zakładanej drogi to nieważne. byle był szczęśliwy w tym co robi i był dobrym człowiekiem. |
Autor: | Trucker_Hawk [ 28 paź 2007, 18:35 ] |
Tytuł: | |
tak, tato jak byłem młodszy to odradzał mi zawód kierowcy ,ale ja uparcie mówiłem że nim zostanę i już, no i widzę że powoli chyba go przekonuję bo coraz to mniej mówi o tym jak ta praca jest niefajna tylko pokazuje dobre strony bycia drajwerem. |
Autor: | Marix [ 28 paź 2007, 18:39 ] |
Tytuł: | |
Cyryl, to nie chodzi o to, że nisko cenie ojców. Masz tendencje do nadinterpretacji. Ojcowie są tacy, jacy są ludzie i to wcale nie chodzi o to, że chca źle, albo, że chca zrobić dziecku na złośc. Zakodowują sobie w świadomości, że ta praca ma minus jeden minus dwa minus 3 i że beda odradzac synowi ten zawód. Widzisz to jest tak i teraz może uda mi sie Ciebie przekonać. Mianowicie rodzice generalnie jak czegoś żałują (może niekoniecznie żałują, ale nie są przekonani do swojego wyboru) to chcą sprawić aby syn/córka nie popelnił tego samego błędu, ma to być takie wyjście z sytuacji dla rodzica, że zamiast zmienić swoje życie, będzie on próbował życie syna uczynić lepszym ![]() Widzisz, na przykład matka, może Ci powiedzieć synu nie idź na prawko, bo jeżdżenie jest niebezpieczne, tyle teraz wypadków.... To jest spojrzenie matki, ty masz prawo miec inne spojrzenie i nie widze powodu żeby robić z tego jakiś problem. Zreszta im bardziej sie czegoś synowi zakazuje tym bardziej bedzie do tego ciągnął ![]() |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa UTC+02:00 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited https://www.phpbb.com/ |