Praca na umowę-zlecenia a odpowiedzialność za szkody

Drodzy koledzy, potrzebuję porady w sprawie jak w temacie.

Na co dzień nie pracuję jako kierowca - mam inną pracę nie związaną z transportem. Dorabiam sobie w weekendy i urlopy jeżdżąc jako kierowca autobusu na umowę-zlecenie. Gdyby to była umowa o pracę - sprawa jest jasna, w razie "W" ze swojej winy obciążony zostanę do trzech pensji, auta w firmie gdzie kiedyś pracowałem miały AC, nie było problemu.

Teraz nasuwa się pytanie co będzie gdy rozwalę ze swojej winy (będąc oczywiście trzeźwy, z uprawnieniami, bez przegięć na tacho itp...) pojazd jadąc na umowie-zleceniu? Słyszałem, że zastosowanie ma kodeks cywilny, czyli nawet do pełnej wysokości szkody wyrządzonej zleceniodawcy (naprawa, przestój, transport zastępczy). Nawet z przedniej szyby do autobusu (~10000zł) się nie wypłacę, nie mówiąc już o większym "bum".

Od kiedy mam uprawnienia narobiłem przez 5 lat szkód na niecałe 1000zł, ale nie jest powiedziane że następnym wyjazdem też takie szczęście będę miał. Jak się zabezpieczyć przed ewentualnymi roszczeniami? Czy na te przypadki zadziała np. polisa OC w życiu codziennym? Czy ktoś może podzielić się swoimi doświadczeniami w tej kwestii? Koledzy na umowach-zleceniach jak sobie z tym radzicie?

Nie chciałbym się znaleźć w sytuacji tak jak rodzina kierowcy co zginął, rozwalił zestaw i jego 2-letnia córka ma po nim dług 90000zł (już chyba odpuścili).

jest takie coś jak OC w życiu cywilnym, jeżeli ubezpieczasz mieszkanie, to w niektórych firmach masz to gratis.

dawno temu mój dzieciak wyrzucił coś z okna, który to przedmiot wybił szybę w samochodzie sąsiada. napisałem oświadczenie jak przy kolizji i z głowy.

tylko jest jedno ale: pracodawca nie może brać kasy z ubezpieczalni i jednocześnie obciążać Ciebie. czyli nie może żądać podwójnej rekompensaty za szkody.