wagaciezka.com - Forum transportu drogowego https://www.wagaciezka.com/ |
|
Spedycja dawniej https://www.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=29018 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | DeviC3 [ 07 sty 2011, 22:49 ] |
Tytuł: | Spedycja dawniej |
Dzisiaj przeważającą drogą komunikacji jest internet i telefon komórkowy, jak to wyglądało dawniej, przed wejściem "nowych standardów" ? Jak między sobą komunikowali się spedytorzy, przewoźnicy, kierowcy ? Kierowca wyjeżdżał w trasę, załadował się np. w Warszawie - jechał z ładunkiem do Hamburga i co dalej? Będę wdzięczny za jakiś opis tych procedur i wszelakie informacje na ten temat. Pozdrawiam. |
Autor: | ziemalok [ 07 sty 2011, 23:31 ] |
Tytuł: | Re: Spedycja dawniej |
Początki pracy rozpoczęły się od dalekopisów ( ciekawe co nie ??? widział który takie cudo ![]() Rozmowy tel. - zamawiało się na poczcie rozmowę międzymiastową i czekało się, na połączenie, różnie z tym bywało. Generalnie transport rozwinął się tak na dobre w czasach FAX-u. Bardzo wielu przewoźników, oraz spedytorów korzystało z fax-ow. Z zagranicy informacje telefoniczne : szukał kierowca budki tel. najczęściej na stacjach benzynowych i dzwonił do Polski. Można było dzwonić na kartę, za kasę, lub zamawiać Warszawę i odbiorca płacił za rozmowę. To tak na szybkiego ![]() |
Autor: | Matee [ 08 sty 2011, 0:12 ] |
Tytuł: | Re: Spedycja dawniej |
O i ja bym do tego wrócił ![]() Ostatnia odpowiedz jednego z moich kierowców na pytanie dlaczego nie ma go na załadunku: "Bo mi adres w nawigacje nie wchodzi" Wyjść z siebie i stanąć obok to mało |
Autor: | korni8808 [ 08 sty 2011, 0:20 ] |
Tytuł: | Re: Spedycja dawniej |
Cytuj:
"Bo mi adres w nawigacje nie wchodzi"
![]() ja miałem z kolei inną sytuację; stałem na załadunku(już załadowany, gotowy do odjazdu) i dostałem wiadomość na satelicie, że stoję nie w tej miejscowości co trzeba, od mojego dyspozytora ![]() |
Autor: | ziemalok [ 08 sty 2011, 1:05 ] |
Tytuł: | Re: Spedycja dawniej |
Cytuj: "Bo mi adres w nawigacje nie wchodzi"
Mi też bardzo często nie wchodzi.![]() Odpowiedź jest prosta, przekłamania spowodowane najczęściej przez spedycje. Wyobraź sobie kolego, taka sytuację : Ładuje do Portugalii, Pani wypisuje CMR - ręcznie. Chyba nie uczono jej kaligrafii ![]() Próbuje odczytać adres - są problemy. Wreszcie poskładałem cały adres jakoś do kupy, lukam na mapę i patrze , ze to spore miasteczko, a moja spedytorka mówiła mi , ze to wiocha ![]() Dzwonię do niej i mówię, ze adres mi nie "gra" - " ustal coś dokładniej". Przysłała mi to samo co rozszyfrowałem. Podając nazwę Firmy i Miejscowość z kodem. Wszystko było OK na początku. Jak tam dojechałem okazało się, ze Nazwa firmy to nie nazwa Firmy lecz nazwa dzielnicy. I co ???? Wkurzyłem się postawiłem auto na parkingu kolo cmentarza( upewniając się czy może tam spoko stać ) i poszedłem na piwo do PUB-u ![]() Po rozmowach z tubylcami ( zaczęli dzwonić i ustalać ) wszystko się rozjaśniło. Znalazł się odbiorca. I na drugi dzień przyjechał po mnie osobówka, pojechałem za nim parę kilometrów w góry poza miejscowość i rozładowali towar. Tak nieraz bywa. Do czego dążę pisząc krótko ( bo mógłbym napisać więcej szczegółów ale nie o tym temat ![]() Zawsze mówię : zanim wyślesz adres sms-em do mnie, sprawdź na mapie, w laptopie itp. Jak Ty znajdziesz to ja nie będę miał problemów. Niemniej bardzo często jest tak, ze to kierowca musi myśleć , chodzić prowadzić rozpoznanie i dowiadywać się , po prostu prostować to co po drodze spieprzyły ( sorry za słowo ![]() I na nic się zdadzą najnowsze Nawigacje i Laptopy i kto wie co tam jeszcze. Człowiek i jego praca głową zawsze pokona elektronikę, człowiek myśli i kontroluje to co program elektronika robi-wykonuje. Bym nie był źle zrozumiany, ze boje się nowości. Oooo nie jestem na bieżąco i naprawdę znam na wskroś elektronikę oraz wszelkie navigacje i mapy do laptopów, nic nie jest mnie w stanie zaskoczyć. Ważną sprawą jeżeli korzystamy z elektronicznych map, mieć zawsze kilka map np : M&G , AM, Microsoft Map Point, PC Navigator, na laptopie. W małych navi warto mieć wgrane tez ze dwie dobre mapy. Zawsze wtedy jest kilka opcji do wykorzystania i sprawdzenia - porównania adresu. O czym należy pamiętać, ano o tym by mieć jak najnowsze wersje tych map które używamy. To już jest 90 % sukcesu. ![]() ![]() Przepraszam, ze zboczyłem z tematu , ale tak byłooooo, jest i chyba dłuuugo będzie. |
Autor: | DeviC3 [ 08 sty 2011, 3:39 ] |
Tytuł: | Re: Spedycja dawniej |
Miałem raz adres (z uwagi na poszanowanie prywatności nie podam dokładnych danych) domowy, do pana Franca z Niemiec (okolice Stutgarttu). Jak do niego trafiłem? Dojeżdżam do ronda, nawigacja pokazuje, kręć w prawo a wcześniej było oznaczenie (ograniczenie wysokości 1,7m), to ja z powrotem i parkuje 4km dalej w industrialce. Dochodzę na piechotę do drzwi klienta i dzwonię. Wychodzi starsza kobieta, pokazuje jej CMRkę i mówię, że tu mam ladunga i ma mnie rozładować. Kobita oczywiście łapie za telefon i dzwoni, po 2-3 minutach przyjeżdża p. Frantz i wskazuje mi dokładnie co do centymetra miejsce ustawienia zestawu. Się ustawiam i z boku oglądam jak dwóch panów rozładowuje mi naczepę z okien. Po przyjemnej rozmowie dostaję 5E i zamierzam jechać się przekimać na najbliższy parking bo w poniedziałek o 4 rano mam kolejny ladung pod Stuttgartem do Poznania. Jednak p. Frantz oferuje mi przekimanie się w jego domostwie na piętrowym łóżku i śniadanie rano.(podobno u nich to standard) Skorzystałem, przekimałem się i najadłem z niemieckiego garnka, a potem wyruszyłem dalej w trasę na załadunek i prosto do pod poznańskiego magazynu Stihl. BTW. Głównie byłbym zainteresowany jak to się odbywało "dawno dawno" temu |
Autor: | Cyryl [ 08 sty 2011, 10:19 ] |
Tytuł: | Re: Spedycja dawniej |
do tej pory najpopularniejsza forma zlecenia spedycyjnego to FAX. bardzo wiele zależało i zależy od kręgu znajomości spedytora. im więcej zna ludzi z branży tym lepiej. miało się zlecenie powiedzmy jak kolega powiedział do Hamburga, szukamy powrotu. dzwonimy po znajomych firmach, spedycjach szukając kursu. łatwiej było z płatnościami, bo część była płatna z góry, ale i tak dobry spedytor musiał orientować się w naciągaczach. miałem jednego klienta, który wykiwał sporo przewoźników, jak ja mu woziłem, to auto na bazę i czekałem na przesłaną kopię przelewu, dopiero wtedy samochód na rozładunek. w tamtych czasach (początek lat '90-tych) było więcej towaru do przewiezienia niż samochodów. jedyną niedogdnością był nierównomierny rozkład. albo spora przewaga eksportu nad importem lub odwrotnie. kierowca wraz z dokumentami dostawał kopię zlecenia transportowego (bez ceny) i mógł spokojnie trafić. jeździło się na mapę. poza tym przed każdym miastem w Niemczech jest parking i plan miejscowości. jeżeli nie stawało się na stacji benzynowej i pożyczało plan. ja będąc w jakimś miejscu rysowałem plan dojazdu, gdzie można stanąć, gdzie sklep, gdzie łazienka, od której do której ładują itp. zebrała się tego spora teczka, więc jak inny kierowca jechał, szef lub spedytor kierował go do mnie, kserował sobie mój plan i w drogę. komunikacja za pomocą karty po skończonym rozładunku. pamiętam pierwszą Motorolę, która była rozmiarów sporego laptopa, grubsza i cięższa, a ponieważ kosztowała górę kasy, to idąc do Aldika musiałem to bydlę dźwigać ze sobą. jednak były kłopoty z zezwoleniami i bardziej opłacało się zostawić auto na jakiś czas za granicą i poszukanie ładunku niż ściąganie na pusto. stawki wtedy były prawie dwukrotnie wyższe, a koszty paliwa dużo niższe. zdarzało się, że kierowcy jadący do Włoch stali tydzień. 3 dni to był standard, a spotkałem jednego, który czekał dwa tygodnie. poratowałem go żarciem. dodatkowo kierowca musiał znać dobrze procedury celne i wymogi co do dokumentów. jeżeli w dokumentach było coś nie tak, czekał na granicy, aż dowieziono mu właściwe papiery. |
Autor: | DeviC3 [ 08 sty 2011, 15:59 ] |
Tytuł: | Re: Spedycja dawniej |
A jak było z powrotami? Ktoś wyjeżdżał z PL, do załóżmy Francji, powrót miał już wcześniej załatwiony czy też trzeba było się w jakiś sposób komunikować? Korzystało się z budek telefonicznych? |
Autor: | zzx [ 08 sty 2011, 19:18 ] |
Tytuł: | Re: Spedycja dawniej |
dawno temu klienci płacili tam i spowrotem czyli jak to dziś się mówi"w kółku" tylko że staweczka w obie strony była tak samo wysoka. wracając można było zajechać na PSK i coś zabrać do domu (jak było) a najczęściej podjazd na PSK ograniczał sie do otrzymania pieczątki że ładunku brak. jeżeli ładunek jak raz był to dyspozytor pisał papiery (list przewozowy) i w drogę nikomu nie przychodziło do głowy wymagac dokumentów firmy czy ubezpieczenia nie mówiąc o zwrocie palet. potem weszły telefony komórkowe "cegły lub kaloryfery(dla bogatych)" centertela i już spedytorzy mogli działać ale rozmowy były pieruńsko drogie. uczciwie mówię ze epoka faxu przeszłą jakoś bez echa przynajmniej u mnie. tak było na krajówce. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa UTC+02:00 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited https://www.phpbb.com/ |