wagaciezka.com - Forum transportu drogowego
https://www.wagaciezka.com/

Moja przyszłość (oraz wasza) ...
https://www.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=16747
Strona 4 z 4

Autor:  marcin13135 [ 13 sty 2009, 20:16 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Lepiej sie uczyc i miec jakies wyksztalcenie, chociaz jakis mechanik.
Bo jak pojdziesz za fajere z wyksztalceniem to bedziesz wiedzial ze jak to ci sie nie spodoba to bedziesz mogl znalezc jakas godna prace.

MartinKot i Marix
Wiele mi uswiadomiliscie.

Autor:  Bajzel [ 13 sty 2009, 20:42 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Miałem napisać tu podobny wywód jak moi poprzednicy, ale postaram się skrócić do samego wniosku...

Mój ojciec jako dziecko miał marzenie jeździć zawodowo samochodem ciężarowym, spełnił to mimo wszystko i wszystkich, poniekąd poprzez moją krzywdę (jeśli można przyjąć, że rozłąka to krzywda), rozumiem go, bo sam mam pasję i życiowy cel, to jest to co chcę robić cokolwiek by się nie działo i tylko zdrowie może mnie zatrzymać w dążeniu do tego celu.

W czym się zgadzam? Z tym, że wykształcenie nie przeszkadza, dlatego staram się chłonąć wiedzę na ile pozwalają mi moje możliwości.

Co do tej wypowiedzi:
Cytuj:
Podstawową konkluzją jednak jest to, że nawet największy potencjał do tłuczenia kilometrów może się kiedyś wyczerpać.
Uwierz - to zależy od charakteru człowieka, są ludzie z tak zwanym słomianym zapale, ale popytaj ludzi, którzy mają związek z kierowcami zawodowymi - synów, córek, żon - zjeżdża na weekend i co? Sobota, do ciężarówki, niedziela zakupy i co? Od godziny 16 chodzi w kółko szukając pretekstu, żeby wcześniej wyjść i już jechać...

Autor:  Jacek [ 13 sty 2009, 20:50 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Cytuj:
Sam na chwilę obecną jestem w wieku MartinKota, mam 18 lat i chodzę do podobnej szkoły co on - technikum informatyczne. Gdy wybierałem szkołę, chciałem iść do do szkoły o profilu logistycznym (tech. logistyk), ale na chwilę obecną dziękuje wszystkim którzy mnie od tego odciągnęli i jestem bardzo zadowolony z swojego wyboru (poniekąd pod pewną presją).
(...)
A co po technikum? Chciałbym dostać się na studia zaoczne, profil związany z transportem, ale tu już wszystko zależy od wyniku egzaminu maturalnego..
Czy to znaczy, że poszedłeś do technikum informatycznego i zmieniłeś zdanie, że idziesz na studia o profilu transportowym?

A co do zawodu kierowcy i rozłąki z rodziną. Moim skromnym zdaniem wszystko zależy od rodzaju danej pracy. Przecież nie każdy gania na międzynarodówce, gdzie prześpi się z soboty na niedzielę i "abarot". Wszystko zależy od charakteru danej pracy. Można jeździć na stałych liniach, można na kraju a nawet wokół komina. Wtedy da się połączyć kierownicę z rodziną. Jednak potwierdzam słowa poprzedników. Trzeba najpierw się pomęczyć w nieodpowiednich warunkach, żeby wiedzieć czego tak na prawdę chcemy (tutaj dobry przykład kierowcy autobusu), a że jeszcze nie wiemy, czego chcemy, warto się kształcić, by nie było później rozczarowania.
Wniosek: Trzeba umieć znaleźć pracę dla siebie, czy też pod siebie.

Autor:  Marix [ 13 sty 2009, 20:58 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

No więc właśnie, pomysł aby zostać kierowcą, jest o tyle dobry, że to zawód bardzo uniwersalny.

Można wozić wędliny pieczywo, ludzi, piasek, żwir, można jeździć dźwigiem, śmieciarką, zestawem, a wszystko to będąc codziennie w domu.

Można jeździć powyższymi i być co 2 dni w domu i właściwie do wyboru do koloru.

Jest tylko inny problem. Ze swojego malutkiego doświadczenia wiem, ze pomimo dużych możliwości cięzko znaleźc idealną pracę, taką gdzie wszystko nam pasuje.

Jak się nie ma kontaktów, wiedzy o roznych firmach i tak dalej to bierze się co jest.

Co nie zmienia faktu, że jak chcemy być codziennie w domu to będziemy, a jak niekoniecznie to nie.

Autor:  Igor [ 13 sty 2009, 21:09 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Jacek, troszkę się nie zrozumieliśmy..

Wybierając szkołę, od początku wybierałem spośród dwóch opcji: technikum informatycznego i technikum logistycznego. Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, po rozmowie z rodziną doszedłem do wniosku, że na profilu technik logistyk tak na prawdę o transporcie będą 2 lekcje tygodniowo, co niezbyt mnie satysfakcjonowało, a i wielu znajomych wspominało o "fachowości" nauczycieli uczących przedmiotów związanych z transportem w mojej szkole.

Wybór padł więc na informatykę, z czego na chwilę obecną jestem zadowolony, i gdybym teraz jeszcze raz stał przed tym wyborem, wybrałbym tak samo. A i klasa robi swoje...

A studia, to jak dla mnie zupełnie inna bajka. Informatyki nie chcę studiować, bo to wyjątkowo trudny kierunek, a transport mnie interesuje, mam jakieś podstawy - czemu miałbym nie spróbować?

Autor:  Trucker_Hawk [ 13 sty 2009, 21:21 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Cytuj:
No więc właśnie, pomysł aby zostać kierowcą, jest o tyle dobry, że to zawód bardzo uniwersalny.

Można wozić wędliny pieczywo, ludzi, piasek, żwir, można jeździć dźwigiem, śmieciarką, zestawem, a wszystko to będąc codziennie w domu.

Można jeździć powyższymi i być co 2 dni w domu i właściwie do wyboru do koloru.

Jest tylko inny problem. Ze swojego malutkiego doświadczenia wiem, ze pomimo dużych możliwości cięzko znaleźc idealną pracę, taką gdzie wszystko nam pasuje.

Jak się nie ma kontaktów, wiedzy o roznych firmach i tak dalej to bierze się co jest.

Co nie zmienia faktu, że jak chcemy być codziennie w domu to będziemy, a jak niekoniecznie to nie.
Kiedyś o tym było na forum.

Jeździjmy dla pieniędzy a wszystko będzie dobrze.
Największą krzywdę rodzinom i bliskim wyrządzają właśnie kierowcy z "powołania", gdzie trasa Warszawa - Berlin jest misją.

Jeśli ktoś chce to potrafi podzielić pracę z byciem w domu, czasem dla dzieci i patrzeniem jak dorastają.

Później gdy każde z nich pójdzie w swoją drogę, pozostaje tylko żona, którą można zabrać w trasę (o ile jeszcze się jeździ) i jest dobrze :mrgreen:

Dla chcącego nic trudnego :]

Autor:  Marix [ 13 sty 2009, 22:14 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Trucker_Hawk chodziło mi wyłącznie o to, że chęć pracowania jako kierowca nie nakłada na nas kagańca i smyczy, która odciąga nas od domu na dwa tygodnie.

Pisałem tylko o tym, że ile typów firm i samochodów cieżarowych tyle możliwości pracy, co zresztą jest oczywiste i nie ma sie co nad tym rozdrabniać ;-)


A co do tego o czym piszesz.
A dla Ciebie pierwsze trasy nie były misją? ;-)

Mówię o pierwszych samodzielnych trasach z ładunkiem.

Autor:  Trucker_Hawk [ 13 sty 2009, 22:22 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Nigdy w życiu kolego...

Nie zacząłem jeszcze jeździć ciężarówką ale nie podniecam się na widok zestawu przejeżdżającego obok mnie drogą, lubię jazdę, uwielbiam ciężarówki, kocham transport ale bez przesady, nie róbmy z tego wielkiego HALO.

Oczywiście jara mnie to, jarało jeszcze bardziej jak byłem młodszy ale nigdy nie myślałem o jakiejś misji.
Rodzina przede wszystkim.
Może to zasługa jednego kierowcy "z powołania", którego znam, gdy byłem młodszy napatrzałem się co on wyrabia i teraz gdy słyszę słowo "powołanie", czy "misja" to na wymioty mnie bierze.

Na pewno pierwsza trasa będzie fajnym przeżyciem ale nie od razu jakaś misja czy coś.

Wiem o czym napisałeś i doskonale to rozumiem, jeżeli ktoś nie chce być w domu to nie będzie.

Autor:  Misztal [ 13 sty 2009, 22:25 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Cytuj:
Komendant jego jednostki śmiał mu się w oczy, jak on mógł przyjść do tej pracy i zarabiać 1600zł na rękę jak może zarabiać 3x tyle. Odpowiedź była krótka. Pieniądze to nie wszystko. Jest takie coś jak miłość, rodzina, czas wolny, wspólnie spędzony czas. Jak mówi jego żona, teraz czuję że są rodziną, a nie ja w domu z dziećmi, a on wiecznie w trasie.
Na autokarach międzynarodowych nie wyciągniesz 3 x 1600zł nie masz szans raczej w SINDBAD masz 2,5 tys. na rękę...

Autor:  Marix [ 13 sty 2009, 22:39 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Trucker ja też nie podniecam się na widok przejeżdżającego zestawu i nie latam za nimi z aparatem, nie mam nawet w stopce "=...:::SCANIA:::...= King Of The Road " i nie mam nicku "Trucker_Marix" bez obrazu ;-) ;-) ale co z tego?

Nie ma opcji, dla każdego świeżaka pierwsza jazda będzie wyzwaniem, misją zwał jak zwał, niepotrzebne skreślić.

Są tylko ci którzy tego nie pamiętają.

Tak jak pierwszy dzień w pracy, jak pierwszy dzień w nowej szkole, tak pierwsza jazda, a już na pewno zagranicę będzie swego rodzaju misją.

Jest tylko pytanie co rozumiemy pod słowem misja, bo jesli stawiamy je jako synonim wyzwania to ok. Jeśli stawiamy ją na równi z misją w kosmos to coś jest nie tak, jednak odróżniłbym dwie rzeczy.

Pracę rutynową, od pierwszych miesięcy.

Autor:  Trucker_Hawk [ 13 sty 2009, 22:47 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Nazywaj to jak chcesz, dla mnie nazwanie trasy misją to głupota.
To jest robota a nie jakieś jednorazowe wystąpienie na scenie przed publicznością gdzie ludzie z tyłu cię popychają i mówią "Idź, idź synku to twoja misja".

Wyzwanie ok, każda trasa jest jakimś wyzwaniem, ale niektórzy po prostu traktują każdą trasę jak wylot w kosmos.

Gdzieś mają rodziny, dzieci, jedziemy w trasę i tyle.

Teraz jestem młody, mam sporo czasu bo jeszcze nie pracuję na stałe i dlatego mogę sobie pozwolić na jakieś fotki zestawów, ot tak dla zabicia czasu a że wstawię je do fotogalerii na forum to źle?
Myślisz, że gdy zacznę pracować na serio dalej będę zajmował się tymi wieloma bzdurnymi( chodzi o to że nie potrzebnymi) rzeczami, którymi zajmuję się dzisiaj dla zabicia czasu? Będzie robota, będzie zabity czas.

Co do mojego opisu....czy coś tobie nie pasuje czy co, bo nie rozumiem.
Każdy wpisuje tam co chce więc nie rozumiem, potraktowałem ten wpis jako humor.

Nick? Zupełnie przypadkowy, wziął się z filmu który właśnie oglądałem.

Autor:  Mjuzik [ 21 mar 2009, 17:08 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Ja też wtrącę swoje pięć groszy.

Ja też zawsze miałem marzenie jeżdżenia. Na pierwszy rzut oka wszystko jest usłane różami. Jednak gdy lepiej się "wdrążysz" w ten temat, zrozumiesz, żę to nie zawsze jest dobre rozwiązanie.

Może, gdy spojrzysz na to co napiszę, pomyślisz moim rozumem. Ja pomimo bardzo młodego wieku kiedyś pomyślałem. "Od dziecka lubisz ciężarówki. Jednak to nie jest dobre rozwiązanie. Można powiązać hobby z tym, czym naprawdę chcesz żyć." W szkole idzie mi najlepiej geografia, matma, j. polski i j angielski. A przecież tego wymagają w pracy spedytora/logistyka. Więc dążę do tego. Wiem, że będąc kierowcą nawet z dużym stażem, nie zarobię tyle, ile z takim samym doświadczeniem jako spedytor/logistyk. Gdyby nie patrzeć na to co kocham, pewnie byłbym zwykłym nudnym księgowym, a księgowość i bycie logistykiem/spedytorem to bliskie sobie zawody.

I postawiłem sobie w życiu za cel zostanie logistykiem, bądź spedytorem. Wolę spać spokojnie w ciepłym domu z rodziną, niż w nie zawsze ciepłym trucku, czasem w obawie o ładunek, gdy rodzina jest setki kilometrów ode mnie.

Mam nadzieję, że jeśli spojrzysz na to z mojego punktu widzenia, pomyślisz, jak ja. Nie jest jeszcze tak późno, że nic się nie da zrobić. A prawko kat. B chyba każdy chce mieć. :P

Pozdrawiam.

Autor:  tomekkomar [ 21 mar 2009, 17:33 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

...

Autor:  bielik [ 21 mar 2009, 21:19 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Dziwnie się Was czyta... Z tego wszystkiego wynika że lepiej się uczyć i jak kierowca nie wypali to można zmienić prace na inną. I niby wszystko ok ale- CZY ZNALEZIENIE PRACY INNEJ NIŻ KIEROWCA MOŻLIWE JEST JEDYNIE GDY SIĘ MA STUDIA ??? Celowo to pogrubiłem aby podkreślić znaczenie tego pytania. Czy wy myślicie że jeśli się nie ma studiów to jedyna praca jaką można mieć jest np. przy łopacie ? No nie przesadzajcie. Fakty wykształcenie średnie lub zawodowe trzeba mieć koniecznie. Technikum liceum czy też zawodówkę i już po tym robotę się znajdzie Kierowca jeśli nie to są inne zawody z takim wykształceniem. Nie kojarzcie zawodu kierowcy z bezmózgowcem jak to np robi użytkownik Cyryl co też wyczytałem na innym forum.

Autor:  ciucma102 [ 21 mar 2009, 21:59 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Cytuj:
CZY ZNALEZIENIE PRACY INNEJ NIŻ KIEROWCA MOŻLIWE JEST JEDYNIE GDY SIĘ MA STUDIA ???
Odpowiedz brzmi Nie ale im wyzsze wyksztalcenie tym mozliwosc znalezienia lepszej pracy

Autor:  bielik [ 21 mar 2009, 22:36 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Pod nazwą "lepsza praca" dużo się kryje. No ale przyznam rację
Cytuj:
im wyższe wyksztalcenie tym mozliwosc znalezienia lepszej pracy
Jednak wszystko co wyczytałem w skrócie brzmiało tak "ja chce byś kierowcą ale pomimo to uczę się w technikum i następnie pójdę na studia" i tak dalej. Wcale nie mówię że nauka jest złą. Ale też nie wszystko zależy od niej

Autor:  Marix [ 21 mar 2009, 22:50 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

ta dyskusja w dużej mierze jest prowadzona (bez obrazy)przez ludzi moim wieku i mniej.

Chłopaki, nie mamy za dużo do powiedzenia, ani o studiach, ani o życiu, ani o tym jaką można znaleźc prace po studiach itp, tak wiec dajcie sobie spokój.

Siejecie zamęt.


Podobnie jak i ja chcielibyście pewnie poznawać opinie ludzi, którzy na ten temat mają coś do powiedzenia. Dajmy sie im wypowiedzieć, zamiast zaśmiecac temat zniechęcającymi dla nowych czytelników bzdurnymi dyskusjami.


To Wasza sprawa czy idziecie po papier na studia płatne na zasadzie płacisz masz, czy idziesz UJ, czy konczysz na zawodówce.

Jednak nie piszcie tak jakbyście już byli ładne pare lat po dokonaniu takiego wyboru.

Autor:  ciucma102 [ 21 mar 2009, 22:55 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Cytuj:
To Wasza sprawa czy idziecie po papier na studia płatne na zasadzie płacisz masz, czy idziesz UJ, czy konczysz na zawodówce.
Święte słowa tym bardziej ze jeździć można ze szkolą i bez ponieważ jest to zawód zdobyty a nie wyuczony

Autor:  glaca [ 22 mar 2009, 12:02 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Znam wielu ludzi wykonujących zawody budowlane,naprawdę dobrze płatnych fachowców, nie pracują na miejscu lecz tam gdzie jest budowa.Nie mają studiów ale fach i żyją.Nie każdy musi zostac krawaciarzem bo niektórym 8g. w biurze za biurkiem kojarzy się z galerami .No oczywiście na forum są sami przyszli PREZESI którzy nie dopuszczają do siebie myśli że nie każdy biurwa po latach ugniatania stołka dochrapie się kierowniczka i będzie się bał przez resztę KARIERY żeby go jakiś młody zdolny [ustawiony] nie wygryzł.

Autor:  golmar [ 22 mar 2009, 13:15 ]
Tytuł:  Re: Moja przyszłość (oraz wasza) ...

Koledzy od siebie powiem tyle,napewno wyksztalcenie nie bedzie przeszkoda w znalezieniu pracy,a kazdy pracodawca napewno chetniej wezmie tego kandydata ktory ma wyzsze wyksztalcenie niz jego konkurent.Oczywiscie nie generalizuje bo nie jest to zasadaale pamietajcie ze wyjatki potwierdzaja zasady.Postawcie sie na miejscu pracodawcy i miejcie do wyboru kandydatow bez wyksztalcenia i z wyksztalceniem,kogo wybierzecie?
Cytuj:
.Nie mają studiów ale fach i żyją.
Kolego to jest prawda,ale juz niedlugo,to sa fachowcy ktorzy swoja kariere zawodowa zaczynali za czasow PRL,gdzie technikum to bylo juz super wyksztalcenie.Jesli taki fachowiec sie wbil to jakiejs firmy,najczesciej jednostki budzetowej 25 lat temu to siedzi tam i nic go nie rusza.Ale nich on pojdzie teraz do firmy na rozmowe kwalifikacyjna gdzie jego konkurentem bedzie czlowiek z wyzszym wyksztalceniem,majacy opanowane nowoczesne komputerowe programy projektowania,znajacy innowacyjne rozwiazania to ma on nikle szanse z takim konkurentem.
Cytuj:
rodzice w ogóle nie chcą słuchać że mam gnić 7 dni w kabinie, chociaż mówiłem im że jakoś inni mogą to dlaczego ja nie mogę, powiedzieli że mam skończyć studia i pchać się na budżetówe,(idziesz na osiem godzin wracasz do domu i sobie działasz wokół domu)
Kolego powiem Ci jedno jak widzisz siebie siedzacego dzien w dzien za tym samym biurkiem i robiacego caly czas ta sama nudna robote to jest praca dla ciebie.Ale jesli lubisz robote w ruchu,bedac co jakis czas w innym miejscu to napewno w tej robocie sie nie spelnisz,a bedziesz sie tylko meczyl.Druga sprawa jest taka ze rodzice za ciebie zawodu wybierac nie powinni,moga co najwyzej doradzic i powiedziec swoje zdanie,kazdy lubi co innego,wiec nie powinienes opierac sie jedynie na oczekiwaniach rodzicow a na wlasnej trzezwej ocenie wlasnej przyszlosci.To ty bedziesz musial to robic a nie twoi rodzice.Powiem ci ze nie ma gorzej jak wykonywanie roboty na sile ktora wogole ci nie pasuje,to jest meka i niepotrzebne nerwy,mimo ze masz 8 h i do domu to wrocisz tak zmeczony i wkurzony ze na nic nie bedziesz mial ochoty,wiec lepiej robic to co sprawia przyjemnosc.Nikt nie mowi ze to juz bedzie oaza szczesliwosci,wszedzie sa przeszkody i nieprzyjemnosci,ale latwiej je zniesc jak lubisz robote ktora wykonujesz.Co to zrobienia studiow to musze przyznac racje twoim rodzicom,badz pewien ze napewno ci w zadnej sytuacji nie zaszkodza i pomoc zawsze moga.Nikt nie powiedzial ze cale zycie bedziesz eykonywal jeden zawod,juz powoli odchodza czasy ze cale zycie robilo sie w jednym zawodzie a i czasem firmie,teraz trzeba byc elastycznym pracownikiem,wiec studia jak masz mozliwosc to rob koniecznie.
Co nieco przerabialem/przerabiam na wlasnej skorze wiec moge sie wypowiedziec jak to jest,a polska to taki piekny kraj ze z kazdej przyjemnosci potrafia zrobic bagno,kwestia jest tylko odpornosc na glupote i bezmyslnosc pewnych ludzi od ktorych w karierze zawodowej jestes uzalezniony.Pozdrawiam

Strona 4 z 4 Strefa czasowa UTC+02:00
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited
https://www.phpbb.com/