wagaciezka.com - Forum transportu drogowego
https://www.wagaciezka.com/

Moja pierwsza trasa
https://www.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=5346
Strona 3 z 5

Autor:  spiwor [ 19 sty 2007, 10:26 ]
Tytuł: 

Moja pierwsza "poważna" trasa to jak miałem 21 lat. Drugi dzień pracy w pks, starym Jelczem z wleczoną osią wiozłem wódkę z Wrocka za Lublin(na koniec świata:)). Dojechałem szczęśliwie, zostawiłem wódę w magazynie polmosu, załadowałem puste skrzynki i powrót do Wrocka. W czasie powrotu nagle między drzewami, pod górkę gaśnie silnik i samochód staje... Panika, hektary od domu awaria na zadupiu, prawo jazdy mam od roku więc za bardzo na samochodach się nie znam, ale nic to zaglądam do baku - pusto, zaglądam do drugiego - cały pełny, a więc tu leży pies pogrzebany, co robić? Do głowy przychodzi jedyna sensowna myśl - trzeba przelewać, ale czym, środek lasu, żadnego wężyka(jeszcze nie wiedziałem, że trzeba zaopiekować się nadmiarem paliwa:).. Acha przecież mam ciepłą herbatę w litrowym termosie. Wylałem herbatę, znalazłem przewód w gumowej osłonie i wypatroszyłem go i dalej za przelewanie, średnica węża była prawie mikroskopijna, po godzinie już cały śmierdziałem ropą, opiłem się na maksa, termos zapełniony w 1/4, więcej było narozlewane dookoła niż w nim... Nic tylko siąść i płakać. W akcie desperacji oglądam dokładnie zbiorniki, wchodzę pod samochód a tam z tyły zbiorników jest połączenie tychże tylko zaciśnięte drutem... Odwinąłem drut, chwilę poczekałem aż na zadsadzie naczyń połączonych napełnił się zbiornik, lekki podpompowanie pompką paliwa(to skąś pamiętałem) i ogień z powrotem do domu...

Jelcz ten., z niebieską kabiną i plandeką z wielkim napisem Miliarder, z której to naśmiewali się kierowcy na każdym postoju, był naprawdę hardcorowy, nigdy przed wyjazdem na trasę nie wiadomo było kiedy coś się popsuje a psuło się coś często, jak nie powietrze to szczęki hamulcowe się rozleciały i wiele, wiele innych ale wiele mnie nauczył na temat napraw na trasie drutem i młotkiem:)

Po miesiącu szefostwo w Pks powiedziało: niestety nie ma pracy dla solówek musisz jeździć z przyczepą 11 tonową, w razie jakby co masz mówić policji, że ci kazaliśmy, bo nie mając 2 lata prawa jazdy nie mogłem jeździć pojazdami pow. 12 ton. Na prawku była lawetka tak jak i teraz jest a tu przyczepa z osią skrętną... To się wyginało w każdą możliwą stronę tylko nie tam gdzie chciałem, na szczęście chłopaki z pekaesu postawili na placu pachołki i dostałem szybki półgodzinny instruktaż i do polifarbu na załadunek, a kiedyś tam stało mnóstwo samochodów, kolejka kilka razy zawijała się dookoła, teraz to tam pustki. To wyglądało tam tak - długa rampa i podjeżdżło się samochodami tyłem tak , że jeden samochód od drugiego stał w odległości około metra a żeby było weselej do nie darady było podjechać na wprost i po prostu cofnąć po linni, za mało miejsca, tylko trzeba było cofać łukiem. Spanikowany na maksa wreszcie dotrwałem do momentu kiedy zwolniło się jedno miejsce, pierwsza próba o nie to nie będzie tak łatwo. Zatrzymałem kolejkę i poczekałem aż zwolni się drugie obok miejsce i dalej jazda tyłem. To była zima po pewnym czasie od kręcenia kółkiem i korekty jazdy przy otwartym oknie musiałem rozebrać się do krótkiego rękawka z gorąca, na rampę wyszli wszyscy kierowcy ostro dopingując co powodowało tylko zwiększenie paniki. W końcu po długim czasie się udało, jak Wilhelm zdobywca wszedłem na rampę a tam usłyszałem: Trzy minus. Chłopaki bawili się w ocenianie jak jeźdżę:)

Autor:  Cheester [ 20 sty 2007, 0:12 ]
Tytuł: 

Cytuj:
wiozłem wódkę z Wrocka za Lublin(na koniec świata:)).
Hej hej nie zagalopowales sie??? :D Ja mieszkam w Lublinie i to wcale nie koniec swiata. Co do trasy to niezle przezycia miales.

Autor:  spiwor [ 20 sty 2007, 9:54 ]
Tytuł: 

Cytuj:
Cytuj:
wiozłem wódkę z Wrocka za Lublin(na koniec świata:)).
Hej hej nie zagalopowales sie??? :D Ja mieszkam w Lublinie i to wcale nie koniec swiata. Co do trasy to niezle przezycia miales.
Teraz to nie jest koniec świata ale wtedy dla mnie to był. Wcześniej najdalej jeździłem wkoło komina. Nigdy nie chciałem być kierowcą. Samo wyszło. W ciągu jednego roku zrobiłem kat B, później C a chwilę później E. A teraz jazda samochodem jest jak narkotyk.

Autor:  szakal46 [ 29 wrz 2007, 17:01 ]
Tytuł: 

Ja w pierwszą swoją trasę pojechałem z ojcem jak miałem 6 lat. Była to niezapomniana trasa do niemiec :oops: Liazem tandem. Jaki ja byłem podniecony mimo, że było to 14-15 lat temu pamiętam to dokładnie ponieważ nasz ,,niezawodny" niebieski szrot uległ awarii na niemieckiej autostradzie :twisted:

Autor:  carson city [ 29 wrz 2007, 17:13 ]
Tytuł: 

moja pierwsza trasa ok 12 lat temu odcinek jaki jechalem pamietam do dzis prawie pusta autostrada i odcinek od hofu do passal teraz jest tam autostrada wtedy na poczatku od hofu nie bylo to bylo ok 300km

Autor:  Redoo [ 30 wrz 2007, 11:47 ]
Tytuł: 

Nom ja niestety nie mam taty truckera :? nie jezdziłem w jakies wieksze wycieczki Cieżarówka :?wróciłem z zagranicy i pojawiło sie pytanie ktore mnie nachodziło od młodych lat co robic odpowiec jasna jezdzic jako mechanik samochodowy mam do tego dryg-złapałem bakcyla i smigam moja pierwsza trasa to Krakow N.Sącz,Gorlice,Przemyśl pomykałem sobie Masterem XXL nawet wtedy nie wiedziałem co to CB( a jaka była jazda jak kolega mnie uczył gadac na CB ale było smiechu) nie miałem jakis problemów z samochodem bo to był nowy wóz :lol: i tak sie zaczeła moja przygoda z jazda zawodową!!!Osobowka zjezdziłem cała Europe wiem ze to nie to samo ale moja Mazda ma juz najechane 360tyś km zwolniłem sie z firmy mam prawko kat C i szukam jakiejś pracy ale juz mnie trafia człowiek 2 lata jezdził w dzień w dzień a teraz przerwa uuu nic tylko piwo nawet juz mi kobita jeńczy ze stane sie alkoholikiem heheeh ale bez kierownicy czuję sie jakis taki pusty mam nadzieje ze cos wpadnie pewno jako młody dostane po dupie ale co mi tam 8) trzeba przecierpiec swoje! :D Mam obycie smykałke lubie jezdzic i bede jezdził !Pozdrawiam wszystkich Redoo!

Autor:  Pawson91 [ 30 wrz 2007, 22:36 ]
Tytuł: 

I ja się wypowiem ;)
Mnie w moją pierwsza trasę tata zabrał jak miałem 11 lat. :P Były wtedy rekolekcje i jak wracałem z kościoła widziałem na przystanku jakiegoś trucka ale nie wiedziałem ze to taty bo sie jeszcze tym tak bardzo nie interesowałem ;P Przychodzę do domciu i tata sie mnie pyta czy chce z nim jechać a ja czemu nie no i pojechaliśmy :D mieliśmy kurs do Katowic z pepsi :P Tata jezdził Iveciem TS z małą kabiną jeszcze ;P no kurs bym ciekawy i miło go wspominam . Od tamtej pory co wakacje jeżdze z nim w traski :P:D

Autor:  młodzian [ 01 paź 2007, 10:06 ]
Tytuł: 

Moj pierwszy kurs, oczywiscie wtedy z kims byl zaledwie kilkunasto kilometrowy. Zabral mnie wujo, gdy jechal Kamazem po asfalt. Pozniej jeszcze kilka krotkich jazd tego dnia. Wspaniała rzecz dla 12-latka. Teraz juz nie ma tego Kamaza, wujo też odszedł, ale pozostały checi moje do jazdy. Teraz nie wyobrazam sobie nie jezdzic. Ktos wczesniej napisal ze jazda samochodem to jak narkotyk, cos w tym stwierdzeniu jest. Pozdrawiam

Autor:  Gris [ 01 paź 2007, 15:48 ]
Tytuł: 

Moja pierwsza trasa była ze znajomym taty jakieś 4 lata temu.Pojechałem z tym panem w trasę na 3 dni po Polsce Volvem fh12 i wtedy znalazłem to co chcę w życiu robić.Teraz jest mniejszy problem bo mój brat śmiga zestawem i co jest jakiś wolny dzień weekend,wakacje,ferie to jeżdżę z nim w trasy

Autor:  traker86 [ 16 lis 2007, 18:39 ]
Tytuł: 

Cytuj:
Cytuj:
w pekasie szczecin.
W PKSie. :wink:


W moim przypadku pierwsze trasy to browar Żywiec, który obsługiwała w tamtym czasie firma ojca. A pierwsza zagraniczna to Francja - okolice Tuluzy. :wink:
To byłow w wieku ok. 7 lat, bo wcześniejsze wypady Kamazem z naczepa po żwir, czy autobusem z PKSu trudno nazwać "trasą". :wink:
PEKAES to polska forma transportowa i nie ma nic wspolnego z PKS .
Ja mialem ich bardzo malo ale pierwsza to byla jakos w wieku 10 lat lub 13 ten przedzial i byl to star 200 . mimo ze byla to zima i warunki byly kiepskie bo nabawilem sie po tym pozadnego przeziebienia a raczej grypska bo wyladowalem w szpitalu to pamietam ze jeszcze tej samej zimy po tym jak wyzdrowialem chcialem z wujem jechac ( bo u mnie w domu nikt nie jezdzi zawodowo :/ ) w trase ale oczywiscie szlaban byl do lata na takie wyjazdy bo sie moge znowu przeziebic :) i takie byly moje poczatki . teraz chodze na prawko na C i nie wyobrazam sobie innego zawodu w zyciu i tez bylem na studiach ale je przerwalem po 4 miesiacach , mozei zle zrobilem ale takie jest zycie .

Autor:  Trzpilu [ 16 lis 2007, 20:32 ]
Tytuł: 

Moja pierwsza byla w wieku 4 lat, pojechalem Starem 200 taty z kafelkami do Koszalina, sa dwa zdjecia dlatego cos pamietam :) Tata mowi ze zasnelem wtedy na tunelu nad silnikiem :) A za graniece to 2 lata temu do Hamburga pojechalem :) Balem sie bo robilem za pilota no ale dotarlismy :)

Autor:  skilos [ 25 lis 2007, 15:03 ]
Tytuł: 

Hi moja pierwsz trasa wypadla gdzy mialem chyba kolo 7 lat . Ojciec pracowal w browarze w Nowej Rudzie i trasa starem chyba 200 do Bystrzycy z beczkami piwa i oranzadą .Pamietam ze kierowca mial ksywe maly a mial 2 m wzrostu i dawal mi oranzade co pare kilometrow.Star sie wlokl bardzo powoli ale mi sie to bardzo podobalo . Cyba po tym okresie zostalo mi zamilowanie do ciezarowek i do .. piwa . :lol:

Autor:  patryk691 [ 25 lis 2007, 16:18 ]
Tytuł: 

Witam.Moja pierwsza trasa odbyła sie w tamte wakacje w sierpniu.Osobówką pojechaliśmy do auta mercedes mb axor i z Legnicy pojechaliśmy do wrocławia potem do Chełmna i pod Poznań.Ja pojechałem do domu a brat pojechał dalej w traske.Trasa trwałą 3dni.Oto te auto czym byłem pierwszy raz w trasie:
Obrazek

Autor:  guidam [ 09 lut 2008, 21:29 ]
Tytuł:  Re:

Cytuj:
Moja pierwsza "poważna" trasa to jak miałem 21 lat. Drugi dzień pracy w pks, starym Jelczem z wleczoną osią wiozłem wódkę z Wrocka za Lublin(na koniec świata:)).


To jedyny sensowny post jaki znalazłem w tym wątku reszta to dziecinada... Mój pierwszy kurs już w poniedziałek do włoch. Jadę jako skoczek, raczej zielony i do przyuczenia. Gryze zęby i trzęse ze strachu. Trzymajcie kciuki :) Jak wróce to podzielę się wrażeniami.

Autor:  pilas91 [ 09 lut 2008, 23:16 ]
Tytuł:  Re: Moja pierwsza trasa

Moja pierwsza ,,samodzielna'' (czyli bez mamy :U ) trasa to był kurs do Bełchatowa po węgiel brunatny. Miałem wtedy 6 lat. Pamietam to jak dziś. Jechaliśmy wtedy nowym Jelczem który ciągnął za sobą poczciwą 8 tonową przyczepe typu HL.Coś pieknego... :lol:.

Autor:  krzysiekfan [ 10 lut 2008, 15:01 ]
Tytuł:  Re: Moja pierwsza trasa

Moi rodzice twierdżą ze jak skończyłem 2,5 lat to mój tata jezdził z moją mamą w trasy i mama mnie trzymała na kolanach a pieluchy podobno suszyli mi na przedniej szybie. Tata nieraz opowiadał że że musiał dorobić specjalną butle na wode żeby można pieluch prać. Potem tacie po jakiś 4 latach spełniły sie marzenia aby mieć ciężarówkę z sypialką i zakupił Mercedesa 7,5 tony z sypialką. Wtedy to już byłem starszy i już jezdziłem bez mamy ale dotychczas te trasy były tylko po Polsce. W 2002 roku tata kupił scanie 124 L 400 która już latała na Niemcy i wtedy zaczęły sie prawdziwe podróże. Scania nadal jest.

Autor:  baqs [ 11 lut 2008, 19:41 ]
Tytuł:  Re: Moja pierwsza trasa

Moja pierwsza trasa była w Kanadzie :) Tyle że nawet nie pamiętam dokładnie kiedy to było ale wiem że miałem wtedy 3 lata. Byłem wtedy z mamą i tatą na wakacjach :P Wujek miał wtedy bodajże jakiegoś Macka, modelu nie pamiętam ale wiem że była to solówka. Teraz jeździ Volvem VT którym byłem w trasie w te wakacje :D

Autor:  Marix [ 21 mar 2009, 23:02 ]
Tytuł:  Re: Re:

Cytuj:
Cytuj:
Moja pierwsza "poważna" trasa to jak miałem 21 lat. Drugi dzień pracy w pks, starym Jelczem z wleczoną osią wiozłem wódkę z Wrocka za Lublin(na koniec świata:)).


To jedyny sensowny post jaki znalazłem w tym wątku reszta to dziecinada... Mój pierwszy kurs już w poniedziałek do włoch. Jadę jako skoczek, raczej zielony i do przyuczenia. Gryze zęby i trzęse ze strachu. Trzymajcie kciuki :) Jak wróce to podzielę się wrażeniami.

Niestety masz 200%ową rację.

Bardzo prosze jak wrócisz, to założ nowy temat "moja pierwsza trasa (SAM PROWADZIŁEM)" albo coś w tym stylu, co przekona moderację, że jest potrzebny drugi temat aby oddzielić dziecinadę od pierwszej samodzielnej jazdy.


Człowiek chce poczytać historie kierowców, a czyta o jeździe kamazem z wujkiem, siąść i płakac.


Zastrzeż w nowym temacie, że prosisz o filtrowanie swojego tematu i usuwanie opowieści z fotela pasażera, a ma szanse powstać wartościowy temat.


Co do Twojego wyjazdu to zazdroszczę i czekam na wieści ;-)

Autor:  bruno666 [ 26 mar 2009, 18:33 ]
Tytuł:  Re: Re:

Cytuj:
Cytuj:
Moja pierwsza "poważna" trasa to jak miałem 21 lat. Drugi dzień pracy w pks, starym Jelczem z wleczoną osią wiozłem wódkę z Wrocka za Lublin(na koniec świata:)).

To jedyny sensowny post jaki znalazłem w tym wątku reszta to dziecinada... Mój pierwszy kurs już w poniedziałek do włoch. Jadę jako skoczek, raczej zielony i do przyuczenia. Gryze zęby i trzęse ze strachu. Trzymajcie kciuki :) Jak wróce to podzielę się wrażeniami.
Też myślałem, że poczytam jakieś ciekawe historyjki, a nie "jak miałem 2 latka, to jechałem z tatą liazem, ale nie pamiętam". :/

Je pie****ę. :x

Autor:  Jacek [ 26 mar 2009, 18:42 ]
Tytuł:  Re: Moja pierwsza trasa

Jestem autorem tego tematu i taki właśnie był zamysł, żeby wszyscy napisali jak wyglądała ich pierwsza trasa/pierwszy kontakt. Pamiętajcie również, że w czasie kiedy go zakładałem nie było zbyt wielu kierowców na forum.

Strona 3 z 5 Strefa czasowa UTC+02:00
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited
https://www.phpbb.com/