Jeszcze zanim udam się na badania chcę wtrącić swoje trzy grosze.
Cyryl oraz drodzy pozostali, którzy stoicie na straży bezpiecznych dróg
Nie da się ukryć, że macie rację.
Po to są te badania, aby dopuścić kierowców takich, których zdrowie jest w 100% odpowiednie.
Jednak po lekturze forum rozumiem rozgoryczenie osób, które mają problemy z przejsciem tych badań.
Wszystko pięknie wszystko ładnie, przyświeca temu wszystkiemu jedyna słuszna idea.
Tylko co wtedy jeśli jedni lekarze przepuszczą, a inni nie.
Cyryl piszesz, że można próbowac i za 5 razem zdać, ale warto sie zastanowić itp itd...
Tylko widzisz, jak ktoś będzie miał pecha to trafi 3 razy pod rząd na humor lekarza, który nie przepuści, zaś losowy inny przyszły kierowca trafi na takiego, kto da mu badania od ręki.
Nie chcę tutaj budować jakichś teorii spiskowych.
Jednak po tym co tutaj piszecie można dojść do wniosku, że "Z tym" jest jak z wszystkim niestety.
Jak odpukać nie przejdę tych badań, to jaką mam gwarancje, że u innego lekarza bym nie przeszedł, skąd mam wiedzieć, który ma racje, a co najważniejsze skąd mam wiedzieć ilu jeździ kierowców, którzy przechodzą badania w różne dziwne sposoby?
Coprawda tych psychotestów jeszcze nie robiłem, ale mam wyrobione zdanie o psychologach i takich dziwnych zawodach.
Kiedyś szkoła wysłala mnie na badania zwiazane z dysgrafią.
Nie chcę tutaj za bardzo roztrząsać tematu, bo zapewniam Was, że mam tak samo mieszane uczucia na ten temat jak i Wy.
Tyle, ze ja nie chciałem isć na te badania, ale mnie "wypchano".
O ile badania na dysgrafię można było jeszcze jakość przejść bez ryku śmiechem, pomijajac, że 3/4 badań były pod kątem dysleksji wówczas gdy byłem reprezentantem klasy na "zawodach" ortograficznych

ale to nic....
Potem ni z tego nie owego były własnie takie "psychotesty" połączone z testem na iQ.
Trwalo to z 1,5 godziny i treść pytań była powalajaca.
Pytania same sugerowały odpowiedź "inteligentną" bądź "jedyną słuszną".
W przypadku pytań zadawanych ustnie, po inteligentnej twarzy "psycholożki" można było odczytać czy udzieliłem odpowiedzi "najinteligentniejszej", czy też mam się poprawić na jakąs inną.
Zabawy z klockami były równie śmieszne.
Wydaje mi sie, że mam racje, że badania te były dziwne, bo babka zachywycała się rzekomo moim IQ i przyleciala z propozycją przychodzenia na zajęćia związane coś tam z mensą
Generalnie był to jedyny powód do śmiechu po tym całym kilkugodzinnym incydencie już na wiele lat zraziłem sie do wszelakich tego typu badań.
Zaświadczenie o dysgrafii zatrzymałem dla siebie, pisałem egzamin gimnazjalny normalnie z wszystkimi i tak skonczylem przygodę z "dys", a na wszelkie badania psycho-coś tam wybiorę się niechętnie, no ale to może ze mną jest coś nie tak
