Autor
Wiadomość
Post Wysłano: 22 wrz 2008, 16:41
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 lut 2007, 20:39
Posty: 2088
GG: 1
Samochód: R420
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Masz racje, ja generalnie czasami obawiam, ze prawda okaże sie brutalna, ale nie mam nikogo wsród znajomych, który ma największa radoche z samo jeżdżenia.

uprawiałem kolarstwo po częsci z miłości do asfaltu... Tłukłem codziennie 30-60 kilometrów, a rekokrd jednego dnia to.. 300 kilometrow.


Z tym, że oczywiście były chwile słabości itd, ale wiedziałem że trzeba jechac... Cieszyło mnie to niezmiernie, że można przemierzać dośc duże dystanse.

Jak zdrowie wysiadło kupiłem sobie skuter (w życiu bym tego nie zrobił bo to troche śmieszne maszyny) zmieniłem zdanie jak nie miałem innego wyjścia. kupiłem skuter i tłukłem trasy jak głupi.... zrobiłem 11 000 kilometrów w pare miesiecy, w tym często przy paru stopniach celsjusza, oczywiście bez żadnej skóry itd....

Teraz mam samochód i mam to samo.. gdybym miał darmowe paliwo to w ogóle nie wysiadałbym z auta.

Jeździłem jeszcze do niedawna ile wlezie. Nie ma co robic? Sru do auta i w trase....

Wszystko co sie dało ustawiam pod kątem auta.
Wakacje sobie tak ustawiłem, żeby jechac autem do Austrii i na Węgry..Wymyślam sobie gdzie kogo zawieść, czasem woże mame mimo że ma własne auto, a ja po prostu tak lubie jeździć że jeśli jest okazja zeby nie jechac bez celu to łapie ;-)

Teraz troche odpuściłem bo paliwo to jest masakra.

Ale ktoś z takim zboczeniem jak ja może robić co innego w życiu?


Post Wysłano: 22 wrz 2008, 16:58

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 02 gru 2007, 0:28
Posty: 124
Lokalizacja: => PL <=

Tiaaa....
Instruktorzy, z ktorymi mialem okazje sie wozic - zarowno na C i na C+E - strazacy. Kierowcy wlasnie. Jeden z nich prowadzil wyklady i... nieraz opowiadal - ku przestrodze - sytuacje z zycia wziete.
Napisze tak: ta robota to nie tylko mycie samochodu i czekanie na alarm.
Trzeba miec predyspozycje zdrowotne i psychologiczne rowniez. Nie tylko sciaganie kotkow z drzew, likwidowanie gniazd szerszeni, czy os, ale rowniez widok wypadkow, cial, zwlok, umiejetnosc udzielania pierwszej pomocy, logicznego myslenia, dzialania w grupie i bardzo bardzo duza odpowiedzialnosc i odpornosc!
Przyklady 2) (bardzo drastyczne i wydarzyly sie naprawde)

1) Jechali do wypadku - goscie jechali golfem po kielichu - wpadli w poslizg i wjechali w drzewo. pasazer nie mial zapietych pasow i.... zawdzial sie glowa w przednia szybe. szyba nie wypadla, ale gosc zrobil swoja glowa ladna dziure, po czym wyrwal ja spowrotem i wyszedl z auta. Okazalo sie, ze nacial sobie kark i...... zaczal im odplywac - strazacy zorientowali sie, ze nacial sobie kark i....krew lala sie jak z zazynanego prosiaka - pod jegoubraniem (czego nie bylo widac)

2) dwoch mlodych gowniazy jechalo zdezelowanym maluchem, w stanie technicznym bardzo odbiegajacym od sprawnego - zaczeli wyprzedzac dziadka w mercu, ktory sobie pyrkal (polski niemiec i mu sie nie spieszylo). wpadli pod kamaza z przyczepa - zaladowanego jakimis mat. budowlanymi. Kamaz sprawny w 100%. Pasazer tez nie mial pasow zapietych. wypadl przez przednia szybe i..... jego glowa wpadla pod jedno z kol. Instruktor opowiadal - ze nie pekla, ale kolo szarpalo ja na odcinku 100m.

Moral taki - moze ladne wozy i mundury - ale ja bym na przyklad nie dal rady zbierac szczatkow na dlugosci 100m.

Wiadomo - mozna przywyknac i nie rozmyslac, ale ja sie na to nie pisze i wiem jedno - nie warto robic czegos z przymusu - bo tata chce - czy mama. wazne, aby samemu chciec cos robic - bo innaczej - oci*#*#*# oglupniesz.

_________________
B <= 2000
widlak & butle gazowe <= 2007
C & C+E <= 2008
D <= 2010
A => brak


Post Wysłano: 22 wrz 2008, 18:15
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 02 cze 2008, 21:29
Posty: 809
GG: 6974206
Lokalizacja: PODLASIE

Cytuj:
Teraz mam samochód i mam to samo.. gdybym miał darmowe paliwo to w ogóle nie wysiadałbym z auta.

Jeździłem jeszcze do niedawna ile wlezie. Nie ma co robic? Sru do auta i w trase....

Wszystko co sie dało ustawiam pod kątem auta.
Wakacje sobie tak ustawiłem, żeby jechac autem do Austrii i na Węgry..Wymyślam sobie gdzie kogo zawieść, czasem woże mame mimo że ma własne auto, a ja po prostu tak lubie jeździć że jeśli jest okazja zeby nie jechac bez celu to łapie ;-)

Teraz troche odpuściłem bo paliwo to jest masakra.

Ale ktoś z takim zboczeniem jak ja może robić co innego w życiu?
Mam identycznie Marix jak ty tylko trzeba pamiętać że takie jeżdżenie dla siebie bardzo rożni się od jazdy zestawem czy autokarem turystycznym. No ale takie zamiłowanie do jazdy to jest jakiś znak.

A wracając do problemu kolegi warto też pomyśleć pod takim kątem że powiedzmy jego tato jest nauczycielem w szkole i dla niego to jest fajnie bo cieszy się że może uczyć dzieciaki w szkole od małego chciał być nauczycielem bawił się jak był mały w nauczyciela tak samo ktoś może patrzeć na pracę kierowcy zawodowego. Ktoś kto ma zamiłowanie do kierowania dziwi że ktoś może być nauczycielem tak samo ktoś kto jest nauczycielem dziwi się że ktoś może być kierowcą. (chodzi mi o takie osoby które wykonują tą pracę z zamiłowania)

Jest tez mnóstwo osób, których w autobusach, ciężarówkach właśnie pociąga jazda poza domem, gdzieś daleko. Niektórych dziwi to ze ktoś może pasjonować sie ciężarówkami i autobusami, a innych tak samo dziwi to ze można lubić spać poza domem, jechać całymi nocami itp.

_________________
Pozdrawiam MAN Lion's Coach :)


Post Wysłano: 22 wrz 2008, 18:44
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 lut 2007, 20:39
Posty: 2088
GG: 1
Samochód: R420
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Misztal nie czarujmy sie, ani ja ani Ty nie możemy sie tutaj wypowiadac jako autorytet.

Ani Ty ani ja nie wiemy tak naprawdę jak to wygląda...
Jedyną stycznosc z pracą w zawodzie kierowcy mialem rozwożąc 2 tygodnie pieczywo transitem po nocach...
No ale tam jazdy było mniej niż noszenia


Post Wysłano: 24 wrz 2008, 0:29
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 05 sie 2007, 19:19
Posty: 385
GG: 0
Samochód: midlum

Cokolwiek by nie napisać-Nie sprubujesz nie posmakujesz.Ale goryczy w tym daniu jest więcej niż słodkości.


Post Wysłano: 12 sty 2009, 13:53
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 06 paź 2007, 21:09
Posty: 31
GG: 7984400

W moim przypadku B zrobiłem zaraz po ukończeniu 18 lat. Po raku jazdy osobówką zrobiłem w tym samym roku C i C+E, oraz kurs na przewóz rzeczy i badania psychotechniczne.
Przez to że nie mam jeszcze ukończonych 21 lat trzyma to mnie przez wejściem na większe samochody. W weekendy robię jeszcze zaocznie szkołe więc szukałem pracy od pon. do pt. Bo długich poszukiwaniach się udało.
Tak jak wielu z Was bardzo mnie ciągło i nadal ciągnie do jazdy.
trafiła mi się praca jako kurier na terenie oddalonym od mojego miejsca zamieszkania o jakieś 200km, więc dziennie trochę tych km wpada. Oczywiście latam małym (3,5t) więc tacho mnie nie trzyma i tu jest ból... Codziennie przynajmniej po 12h w pracy i się tylko marzy o tym by siąść sobie wygodnie w domu. Jak to kurier więc jeszcze straszna czasówka do tej jazdy dochodzi.

Tu popieram zdania wielu kolegów. Jazda ciągnie i to bardzo, ale jest moment w którym zaczyna już męczyć. Po zakończonym dniu pracy, na drugi dzień znowu mnie ciągnie za kierownicę, ale tak na prawdę zaczyna brakować już czasu na wszystko. Zacznie się weekend to szkoła, teraz egzaminy...

Rodzice nie mieli jakiś wielkich ale do mnie bo tata też jeździ na zestawach ale codziennie jest w domu. Teraz sam tak myśle, że dobrze by było pracować jako kierowca ale w innych warunkach, żeby znalazł się czas dla siebie i na odpoczynek.

Sam osobiście czekam tylko by ukończyć 21 lat i iść do znajomej firmy jeździć. Ale przyznam że także rozważałem propozycję aby iśc do wojska na kierowcę... u prywaciarzy różnie to bywa i sam się tym przekonałem.


Post Wysłano: 13 sty 2009, 0:20

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 06 gru 2008, 14:48
Posty: 51
GG: 0

Cze.Też jest w tym wieku co kocham marzenia. :)
Interesuje się ciężarówkami z pare lat.Mój ojciec jezdzil.
Wujkowie jezdza.
Tez chcialbym zostac kierowca.W szkole kumple mowia ze jak se dobrej roboty nie znajda to ida na kierowce.
Ja tez sie zastanawiam na tym zawodem.Ale jeszcze sporo przede mna.
Bardzo lubie jezdzic.Gdy np. jestem gdzies z mama np. u babci to pytam sie czy moge nawrocic samochodem i jechac.Zawsze tak robie.
Jezdzilem tez Żukiem :D i to nie raz.Teraz gdy mam skutera to prawie caly czas jezdze.Tak mnie ciagnie do jazdy.
Musze sie jeszcze zastanowic co chcem w zyciu robic.Z checia poszedl bym na informatyka(troche sie znam w tych tematach).A jak nic z tego nie wyjdzie to raczej ide na kierowce.


Post Wysłano: 13 sty 2009, 0:30
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 04 gru 2005, 20:01
Posty: 2608
Samochód: Szybki
Lokalizacja: Szczecin

Cytuj:
W szkole kumple mowia ze jak se dobrej roboty nie znajda to ida na kierowce.
Bez sensu. Tacy ludzie potem leżą po rowach, grunt to lubić to co się robi i mieć pod garnkiem, a nie pierwszy lepszy "debil" pójdzie na ciężarówkę, bo nie trzeba mieć nie wiadomo jakiej szkoły i myśli, że jest fajny :roll:

_________________
Przyłożenie zewnętrznego silnego magnesu do czujnika ruchu (impulsatora) zamontowanego przy skrzyni biegów skutkuje wyrównaniem pola elektromagnetycznego w cewce nadajnika, a w rezultacie prowadzi do tego, że tachograf otrzymuje sygnał odpowiedni dla pojazdu nieruchomego.


Post Wysłano: 13 sty 2009, 0:50

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 16 cze 2007, 0:09
Posty: 344
GG: 0
Samochód: Nyska V8 Tandem
Lokalizacja: Gdzieś przy DK12 :)

Ot co... kolega właśnie podał przykład planowania "bycia kierowcą ciężarówki z przypadku", takich jest wiele i tak jak napisał kolega Bajzel leżą po rowach.


Post Wysłano: 13 sty 2009, 1:36
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 27 gru 2008, 21:41
Posty: 349
GG: 997
Samochód: służbowy

póki po rowach to nie problem, wiadomo żelastwo się wyklepie, ewentualnie wymieni gorzej gdy
+ + +
+ + +
+ + +

_________________
Lubię SCANIĘ - jeżdżę VOLVO ale naprawdę uwielbiam - ACTROSY - wyprzedzać
. . .161DT300. . . . . . . . . . . . . .161ETZ300. . . . . . . . . . . . . .161OD300. . .

zabrali mi VOLVO dostałem "ROBURA" teraz mnie wszyscy wyprzedzają


Post Wysłano: 13 sty 2009, 1:44
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 04 gru 2005, 20:01
Posty: 2608
Samochód: Szybki
Lokalizacja: Szczecin

Dokładnie, po rowach to dosyć delikatna wersja zakończenia.

Aczkolwiek, jeśli koleś ma zapał do jazdy to może spróbować, ale wątpię, że zagrzeje miejsca na dłużej jeśli rozważa posadę "biurkową". Kierowca ciężarówki w ruchu międzynarodowym, czy nawet tym krajowym, to dosyć specyficzna posada i styl życia, bo nie wyjdziesz do pracy o 8 i nie wrócisz o 16, nie zjesz ciepłego domowego obiadu (kwestia wprawy w obsłudze garnków, no ale), nie będziesz zasypiał u boku żony w domu, tylko gdzieś na piz** w kabinie, pal sześć jak ma chociaż sprawne webasto, ale ciężarówka to tylko maszyna i nawet one ma prawo się popsuć, z autopsji wiem, że w najmniej oczekiwanym momencie :D Generalnie - jeśli nie czujesz wewnętrznej potrzeby jeżdżenia ciężarówką, albo stawiasz inny zawód ponad to - wątpię, żeby sprawiło Ci to wymierną przyjemność, po prostu praca jak praca, a to czy lubisz czy nie lubisz jeździć ma znaczenie w pierwszych miesiącach, póki sie nie "wyjeździsz", potem zaczyna być trudno i przetrwają tylko Ci, którzy się na prawdę odnajdują...

_________________
Przyłożenie zewnętrznego silnego magnesu do czujnika ruchu (impulsatora) zamontowanego przy skrzyni biegów skutkuje wyrównaniem pola elektromagnetycznego w cewce nadajnika, a w rezultacie prowadzi do tego, że tachograf otrzymuje sygnał odpowiedni dla pojazdu nieruchomego.


Post Wysłano: 13 sty 2009, 10:41
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 lut 2007, 20:57
Posty: 1532
Samochód: fabia

Przesadzacie. Ktoś kto widzi siebie jako kierowcę na drugim planie ma szanse zostać tak samo dobrym pracownikiem jak wszyscy inni. To, że Wy interesujecie się zawodem od zawsze wcale nie oznacza, że będziecie w tym lepsi :] Bo niby dlaczego?

_________________
Czerwone i bure


Post Wysłano: 13 sty 2009, 17:14
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 04 gru 2005, 20:01
Posty: 2608
Samochód: Szybki
Lokalizacja: Szczecin

Cytuj:
Przesadzacie. Ktoś kto widzi siebie jako kierowcę na drugim planie ma szanse zostać tak samo dobrym pracownikiem jak wszyscy inni. To, że Wy interesujecie się zawodem od zawsze wcale nie oznacza, że będziecie w tym lepsi :] Bo niby dlaczego?
Owszem może, ale znacznie rzadziej w moim przekonaniu. Sam wiesz (chyba) jak wygląda taka praca "od kuchni", wyobrażasz sobie kogoś zza biurka na miejscu za kierownicą, albo na odwrót? Bo ja nie. Jeśli chłopak chce być informatykiem to jakiś pogląd na ten temat ma, nie sądzisz? A może po prostu uważa, że kierowca siada za kółko i siedzi nic nie robiąc? :> Nie wiem, ja tak to odbieram.

_________________
Przyłożenie zewnętrznego silnego magnesu do czujnika ruchu (impulsatora) zamontowanego przy skrzyni biegów skutkuje wyrównaniem pola elektromagnetycznego w cewce nadajnika, a w rezultacie prowadzi do tego, że tachograf otrzymuje sygnał odpowiedni dla pojazdu nieruchomego.


Post Wysłano: 13 sty 2009, 17:59

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 06 gru 2008, 14:48
Posty: 51
GG: 0

Powiem tak:ja wiem jak trudna jest praca kierowcy.Jezdzilem z ojcem i wujkiem(pare razy).I nikt mi tego tlumaczyc nie musi.Jestem nawet dobry z infy i zastaniawiam sie nad tym zawodem.A jak nie wypali to sprobowal bym sie za kierownica...


Post Wysłano: 13 sty 2009, 18:17
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 maja 2008, 15:59
Posty: 135
GG: 0
Samochód: 4141
Lokalizacja: BIAłystok

Cytuj:
Generalnie - jeśli nie czujesz wewnętrznej potrzeby jeżdżenia ciężarówką, albo stawiasz inny zawód ponad to - wątpię, żeby sprawiło Ci to wymierną przyjemność,
Dokładnie :) Z niewolnika nie zrobisz pracownika :)

_________________
Praca- DRIVER


Post Wysłano: 13 sty 2009, 18:34

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 06 gru 2008, 14:48
Posty: 51
GG: 0

Chodzi mi o to ze jak sie nie uda na informatyka to bym szedl za fajere.


Ostatnio zmieniony 13 sty 2009, 18:57 przez marcin13135, łącznie zmieniany 1 raz.

Post Wysłano: 13 sty 2009, 18:37
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 lut 2007, 20:57
Posty: 1532
Samochód: fabia

Nie należy z góry zakładać, że ktoś kto chciał spróbować sił w innym zawodzie, o kierownicy nie ma zielonego pojęcia.

_________________
Czerwone i bure


Post Wysłano: 13 sty 2009, 19:33

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 30 maja 2007, 18:25
Posty: 350
GG: 4604681
Lokalizacja: 50° 42’ 24,3” N 22° 24’ 38,8” E

Przeczytałem wszystko, trochę się ośmiałem z niektórych postów.

Opiszę pewną osobę.
Mężczyzna, żonaty od 9lat, dwoje dzieci, własny dom. Jego ojciec, kierowca zawodowy od kiedy mógł jeździć to jeździł autokarami. Najpierw na państwowym, zarówno PKS jak i MPK, potem na kursach międzynarodowych do Włoch (bo tam jeździły pierwsze autokary międzynarodowe). On, tak jak ojciec, chciał być kierowcą autokaru. Jego marzenie się spełniło. Na początku kariery, gdy skończył samochodówkę jeździł w piekarni. Pracował aż jakieś 3 tygodnie po czym zmienił prace. Potem pracował w firmie oddalonej jakieś 60km od miejsca jego zamieszkania. Pracował tam w miarę długo, bo jakieś półtora roku. Teraz mi się śmiać chce jak czasem widzę auta z tej hurtowni drobiu (o ile można tak to nazwać). Praca nie lekka. 6 dni w tygodniu musiał wstawać o 3 rano, żeby na 4:30 być w firmie, po załadunku wyjazd z firmy koło godziny 5. Prace kończył koło 10. Ja bym na taki układ się nie zgodził, chociaż wstawać, jeździć i wszystko inne bym mógł. Potem praca w hurtowni papierniczej. Na początku jako kierowca, potem jako magazynier. Praca blisko domu, potem w tej samej firmie pracowała też jego żona. Urodziło mu się drugie dziecko, gotówki zaczynało brakować, wiek wpadł, zaczął pracować jako kierowca autokaru. Pracował 3 lata. Zarabiał w miarę, bo jak wiadomo wypłata swoja drogą, a kurs swoją drogą, kto zna ten rodzaj transportu wie o czym mówię. Praca go na maxa jarała, ale po roku czasu jak miał jechać na następnego kursa to już mu się nie chciało, ale kasa dobra i to go trzymało. W między czasie starał się o przyjęcie do PSP i Policji. Teraz gdy pracuje jako strażak czuje że żyje. Ma czas na wszystko, zrobić coś koło domu, pobawić się z dziećmi, ma czas dla żony. Nigdy go ta praca nie jarała, a mimo to został. Nie żałuje tego że był zawodowym kierowcą, wspomina dobrze, opowiada różne ciekawe historie, ale zdarzają się też nie miłe. Teraz, gdy spróbował pracy na państwowym, wie że nie zamieniłby tej pracy na żadną inną.
Komendant jego jednostki śmiał mu się w oczy, jak on mógł przyjść do tej pracy i zarabiać 1600zł na rękę jak może zarabiać 3x tyle. Odpowiedź była krótka. Pieniądze to nie wszystko. Jest takie coś jak miłość, rodzina, czas wolny, wspólnie spędzony czas. Jak mówi jego żona, teraz czuję że są rodziną, a nie ja w domu z dziećmi, a on wiecznie w trasie.

Jaki morał z tej historii? Prosty. Będziesz pracował jako kierowca zawodowy. Spoko, nie widzę nic w tym złego. Ale nie znajdziesz sobie nawet żony, bo nie będziesz miał nawet bardzo kiedy bywając w domu 4 dni w miesiącu. Być całe życie kawalerem? Też raczej nie bardzo, ale każdy do tego podchodzi inaczej.

Ja teraz, mając prawie 18lat, gdzie jazda za kółkiem jarała mnie, odkąd rodzice kupili pierwszy samochód. Po wszystkich perypetiach związanych z rodziną, szkołą i właśnie pracą w tym zawodzie widzę jedno rozwiązanie. Wiem że spróbuje tego na pewno, dla własnej przyjemności, ale nie na dłuższą metę. Wiem też, że zawsze będzie mnie ciągnęło do tego żeby czasem gdzieś pojechać w trasę, na parę dni, i jak będę miał możliwość wyjazdu, to wezmę nawet urlop w stałej pracy i pojadę. Ale żeby robić to cały czas? Jest coś takiego jak rozsądek i każdy takie coś ma, co mówi, co lepsze, co gorsze.
Moja wychowawczyni gdy dowiedziała się że chce pracować jako kierowca, zaczęła mnie tak katować w szkole, z nauczycielami co się w miarę dobrze zna, też mówiła żeby mnie trochę przycisnęli. I po pół roku takiej jazdy, jestem jej serdecznie wdzięczny.
Jest w tej całej historii zasługa także ludzi z tego forum. Był temat podobny do tego i każdy kto jeździ zawodowo, mówił że warto się uczyć i zdobyć wykształcenie. Nigdy nie wiadomo jak nam się życie potoczy, a teraz liczy się papier, a nie to że coś umiesz. Masz papier, możesz to robić, chociaż nie umiesz, ale po czasie się nauczysz. Nie masz papieru, a umiesz, nie będziesz tego robił bo nikt Cie nie zatrudni. Tak samo jak z prawkiem. Możesz jeździć zawodowo po informatyce, ale być informatykiem po jeździe za kółkiem bez wykształcenia nie możesz. Cyryl to potwierdzi. Pamiętam jak się wypowiadał w tym temacie, lecz to nie jego wypowiedź mnie do tego skłoniła. Nie pamiętam dokładnie kto się tam jeszcze wypowiadał, ale trochę najazd na młodych był i to między innymi skłoniło mnie do dokładnego przeanalizowanie tego tematu.
Dziwią mnie wypowiedzi moich rówieśników, co się tutaj wypowiadali, że nie widzą nic innego poza tą praca. Przyjdzie czas że zmądrzeją, ale czasem może być za późno. Dobra, marzenia marzeniami, a życie życiem. Znacie jakiegoś kierowcą, co po paru, parudziesięciu latach pracy w zawodzie kierowcy z chęcią by zmienił tą pracę gdyby miał możliwość?
Ten zawód kojarzy mi się, nie wiem dlaczego, ale do palenia papierosów. Każdy mówi, rzuć to, nie zaczynaj a i tak coraz więcej osób pali, co gorsze zaczynają też i młodsi. Niestety ja też nie słuchałem tego, co mówili inni. Teraz, gdy palę, ciągle słyszę od rodziców, brata, rodziny, od prawie wszystkich którzy palą, albo palili, żebym rzucił, zanim nie wciągnę się. Niestety jest już za późno.

_________________
Każda maszyna jest warta tyle ile wart jest człowiek który ją obsługuje!!!

So Others May Live


Post Wysłano: 13 sty 2009, 19:47
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 lut 2007, 20:39
Posty: 2088
GG: 1
Samochód: R420
Lokalizacja: Bielsko-Biała

MartinKot
Widzę, że wpadlismy na pomysł napisania długiego wypracowania w tym samym czasie o tym samym ;-) Chciałem wysłać posta, ale byłeś pierwszy ;-) Zanim wysyłam przeczytałem z zaciekawieniem co napisałes. Teraz sie do tego nie ustosunkuje bo byłoby już za dużo ;-)


Im więcej mam lat na karku i wiecej przejechanych kilometrów różnymi samochodami, momencie gdy mam zaledwie rok prawo jazdy i zasmakowałem dwóch typów pracy zarobkowej (wożenie pieczywa i wożenie pizzy aktualnie dorywczo) zaczynam rozumieć parę rzeczy.


Niestety coś w tym jest wszystkim takiego, że....
Można mieć gigantyczny potencjał energii do jeżdżenia. Dostajesz skuter, auto, jeździsz do upadłego, wywalasz na paliwo całe kieszonkowe.
Taki stan rzeczy utrzymuje sie nawet przez pół roku, rok.
Wiem jak było ze mną. Jednak przychodzi wreszcie moment, że przyjemnośc zaczyna spadać. Przychodzą mrozy, zaczynasz przeklinać gdy trzeba skrobać wszystkie szyby od zewnątrz i przednią od wewnątrz.

Gdy auto nie chce zapalić i tak dalej.

Nawet jesli wszystko jest tak jak nalezy uświadamiasz sobie, że jeździsz jeździsz i co....?
To tylko jazda dla jezdzenia.

Z czasem nie ma już aż takiego podjarania się jazdą i stacje się to normalnością. Przyjemność pozostaje, choć nie zawsze.
Jednak kiedy stoisz wokół samochodu to serce nie bije tego, jak zaraz po dostaniu prawa jazdy.

kiedy Ma sie okazje w pełni samodzielnie zarobić pierwsze pieniądze to zaczyna się dostrzegać, że jazda samochodem dla przyjemności to nie zabawa, bo to dosc droga impreza.


Jeśli w dodatku Twoja pierwsza praca to dorywcza za fajerą (dostawczak, pizza i inne) i masz auto służbowe to często pojawiają się zyciowe i codzienne problemy:

Auto bywa niesprawne, czasem bez papierów. Czasem (np wozenie pizzy) wymaga totalnej zmiany podejscia do jeżdzenia samochodem.

o ile dotychczas delektowwałeś sie jazdą i rozsądkiem w prowadzeniu auta, z poszanowaniem dla przepisów to kiedy czujesz bat na karku, że po prostu nie ma czasu oraz trzeba zapieprzać zeby cos zarobic to zaczyna sie szalencza jazda po mieście.


Jedzie sie na granicy ryzyka.
Dla młodego kierowcy to coś fajnego, bo masz auto do zajechania (można sie zapierac ze dba sie o auto) a i tak dajemy mu po dupie 2x bardziej niz swojemu. Masz auto do zajechania, nie zwracasz zbytniej uwagi na paliwo sprzegło i opony.

Liczy sie czas i zarobek.

Jak widać odpowiada to wielu młodym ludziom.
Tylko, ze wypadkowość aut w pizzerii jest ogromna.
To często auta po dachowaniu i bardzo cięzkich wypadkach.

Podsumowując nie wszystko w życiu jest czarne lub białe.
Choć niewiele jeszcze o pracy wiem, to wystarczyło to bym zrozumiał niektóre rzeczy.

Porównując dwa typy pracy kierowcy, jakie miałem okazje poznać, to różnica miedzy nimi jest ogromna.
Jeżdżąc z tym pieczywem bylo o tyle fajnie, że można było jeździć spokojnie, bo w nocy i specjalnie nigdzie sie nie spieszylo.

Jednak to już zależy od ilosci rozładunków, od miasta itd....


W pizzerii jest nieustanna pogoń i jazda z kogutem na dachu, tyle że bez koguta i łamiając większość przepisów.

To od nas zalezy co wybierzemy, a jesli już wybierzemy to czy zajedziemy auto słuzbowe i je rozwalimy czy bedziemy miec troche wiecej rozumu czy nie.


Czasami po całym dniu pracy wierzcie mi, że nachodza momenty kiedy czlowiek sie zastanawia nad wszystkim. jazdy samochodem na dość i swojego ukochanego wozu nie rusza przez 3 dni z parkingu.


Można kochac motoryzację, można kochać asfalt, można kochać jeżdżenie.

Tylko trzeba się zastanowić czy cchemy tak PRACOWAĆ, nie przykladając wczesniej wielkiej uwagi do wykształcenia i żyć za pieniądze od średnich do dobrych (z punktu widzenia głowy rodziny a nie 18latka), mimo to nie widząc się z rodziną, bądź w ogole jej nie założyć


czy na przykład wolelibyśmy w mlodym wieku dojść wysoko w zupelnie innym zawodzie i realizowac swoje motoryzacyjne marzenia w inny sposób?

Może wolelibyśmy mieć sportowy motocykl, niezły samochód i jeździć wyłącznie dla przyjemnosci, kiedy tylko chcemy, nie martwiąc się o finanse i tak dalej?



Dopiero po roku jeżdżenia i stuknięciu 30 000 km z prawkiem w eku roznymi pojazdami i po stuknieciu 40 000 pojazdami silnikowymi, z 20 000 km przejecjanymi upawiając kolarstwo i wraz z dobijaniem do wieku lat 19 zaczynam sobie uświadamiać, ze należałoby takiego wyboru dokonać.


Uważam, że własnie dlatego bardzo ważne jest wykształcenie, bo do konca (do momentu spróbowania jazdy za fajerą) nie bedziemy wiedzieć czy to robota na dłużsża mete czy nie.

Dobre wyksztalcenie da szanse dobrej pracy i dobrego zarobku, a jak jest zarobek to mozna realizowac swoje marzenia po pracy.


Tutaj powyższy tekst dedykuje ludziom bardzo młodym na tym forum.

Jednak nadal czuję się świeżakiem i uprzedzając wątpliwości i pytania.

Nie pisałem tego w kontekście, że praca (choć dorywcza) w charakterze kierowcy (choć do truckerki nawet niepodobna) jest zła.

Zarówno jazda dostawczakiem jak i szalencza jazda z pizzą ma swoje zalety i wady.

Podstawową konkluzją jednak jest to, że nawet największy potencjał do tłuczenia kilometrów może się kiedyś wyczerpać.

W momencie kiedy musisz zapierniczać wbrew przepisom i zdrowemu rozsądkowi kończy się przyjemność a zaczyna rutyna.



Jednak ja nie zmieniłem zdania na temat pracy kierowcy i tkwię w przekonaniu, że trakerka to zupełnie inny kaliber i zupełnie inne problemy. Nie poznam tego dopóki nie spróbuję.

Zaświeca mi się jednak lampka.

Bowiem chodze do technikum, choć trochę je olewam, studia planuję góra zaoczne i w dodatku nie wiem jakie.

Wszystko robie od paru lat podświadomie w kierunku stworzenia sobie warunków zasiadnięcia w wieku 21 lat za fajere czegoś cięższego.

Tylko dopiero teraz dociera do mnie, że w momencie gdybym się rozczarował pracą i oddał kluczyki to zostaje bez niczego.

Z depresją, zmarnowanymi pieniędzmi i bez konkretnego wykształcenia.

Nie ma za bardzo odwrotu.

uważaliśmy zawód kierowcy za zawód godny, do którego potrzeba myślenia odpowiedzialności i tak dalej, wlozylismy w to kupe kasy czasu i ustawilismy pod to swoje krótkie życie ryzykując resztą wcale nie tak długiego życia.

Tylko co wtedy jak sie okaże że to nie dla nas?

Wtedy już nie ma mozliwosci przeskoczyc do innego zawodu, z którego będziemy czerpać satysfakcje, bo nie mamy uprawnień, wyksztalcenia ani... pieniędzy.

Tak więc dociera do mnie powoli (choć chęci brak), że trzeba zadbać o wykształcenie, aby nie zamykać sobie dróg i przekreślać godnego życia.


Kończąc ten dlugi elaborat piszę iż z niczego nie rezygnuje, wybieram sie na kurs na przewóz rzeczy i badania psychotech, a potem chce uzbierać na C+E, w wakacje dorwać jakiegoś mascota 7,5 tony i realizować swoje plany.

Taką obrałem drogę, wlożyłem w to czas chęci i kasę i nie przerwę.
Jednak czy to wszystko okaże się wielkim niewypałem to niestety dopiero się okaże.



W tym miejscu chciałbym się jednak odnieśc do wypowiedzi MartkinKota.

Cytuj:
Urodziło mu się drugie dziecko, gotówki zaczynało brakować, wiek wpadł, zaczął pracować jako kierowca autokaru. Pracował 3 lata. Zarabiał w miarę, bo jak wiadomo wypłata swoja drogą, a kurs swoją drogą, kto zna ten rodzaj transportu wie o czym mówię. Praca go na maxa jarała
Pomimo tego co napisałem.
Myślę, że dla 3 lat spelniania marzeń i życia w szczęśsciu warto jest poświęcić kilka rzeczy, bo życie jest zbyt krótkie, zeby rezygnować z realizacji marzeń.

Twoja historia jest z happy endem, tak wiec zawsze można mieć nadzieje i wiare w to, że jak mamy łeb na karku to wszystkiego mozemy zakosztować, mimo wszystko nie uzależniając całego swojego życia.


Post Wysłano: 13 sty 2009, 20:08
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 06 kwie 2006, 14:55
Posty: 1590
Lokalizacja: Brzesko

W stu procentach podpisuje się pod słowami kolegów MartinKota i Marixa.

Sam na chwilę obecną jestem w wieku MartinKota, mam 18 lat i chodzę do podobnej szkoły co on - technikum informatyczne. Gdy wybierałem szkołę, chciałem iść do do szkoły o profilu logistycznym (tech. logistyk), ale na chwilę obecną dziękuje wszystkim którzy mnie od tego odciągnęli i jestem bardzo zadowolony z swojego wyboru (poniekąd pod pewną presją). W szkole zdobywam prawie codziennie nowe doświadczenia mające pomóc mi w wyuczonym zawodzie, a i świetna kadra nauczycieli uczących mnie przedmiotów zawodowych dużo pomaga. Często biorę udział w różnorakich konkursach - co jeszcze 2 lata temu było dla mnie totalną abstrakcją..

Transport, moją wielką pasję znam jedynie z tras z tatą (trochę tego jest, ale trasa w takiej 'podwójnej obsadzie' to nie to samo co samemu, a i nie ma tylu obowiązków), z branżowych czasopism i oczywiście z forum. Na chwilę obecną czekam na wydanie prawa jazdy kat. B, i jak pewnie każdy nie mogę doczekać się pierwszych kilometrów. Od pewnego czasu poważnie zastanawiam się nad pracą na wakacje, i muszę przyznać, że bazując na wypowiedziach Marixa myślę nad pracą w piekarni lub jakiejkolwiek hurtowni, oczywiście w charakterze kierowcy - zawsze daje to jakiś pogląd na zawód kierowcy, choć dystrybucja rządzi się zupełnie innymi prawami niż transport długodystansowy. Jak będzie - okaże się za pół roku...

A co po technikum? Chciałbym dostać się na studia zaoczne, profil związany z transportem, ale tu już wszystko zależy od wyniku egzaminu maturalnego..

_________________
www.Truck-Spotters.eu


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: