Cytuj:
Cytuj:
Szef zapłacił bo nie miał wyjścia. Teraz jest pytanie czy obciąży Ciebie całą kwotą.
Moim zdaniem przed wyjazdem powinien Ci szef wszystko wyjaśnić, bo jak sam pisałeś, jechałeś tam pierwszy raz.
Ja na Słowację też nie jeździłem i o żadnych trójkątach czy innych sposobach powiadamiania o niskim stanie konta po prostu bym nie wiedział.
W jednych krajach są winiety, w innych urządzenia za szyba i człowiek nie musi wiedzieć o nich wszystkich.
Nie no kuchwa szkoda, że jeszcze szef nie pojechał za niego w trasę i wypłaty przed wyjazdem nisko kłaniając się nie wręczył.
Za niewiedze się płaci, jest internet, są inni kierowcy, CBradia a chęci zdobycia odrobiny wiedzy brak.
Słowacki policmajster to zatrzyma jak jeszcze na koncie masz ale do granicy zejdzie Ci poniżej zera.
Nonstop jeżdże na prepayu i nigdy problemów nie było a mam stary model złodzieja na szybie.
Wielokrotnie przeglądałem to forum, ale czytając to, już nie wytrzymałem i się zarejestrowałem. Tak, zapewne blisko mi do tytułu górnika roku za odkopywanie.. To obowiązek FIRMY, a nie kierowcy, żeby kierowca dostał wszelkie potrzebne informacje. To samochód FIRMY, a nie prywatny kierowcy, żeby ten się zagłębiał w szczegóły dotyczące opłat itp. To obowiązek i interes FIRMY, a nie kierowcy dopilnować, żeby samochód FIRMY zarejestrowany na FIRMĘ, nie na kierowcę, nie popełniał wykroczeń, to interes FIRMY, żeby samochód nie został zatrzymany i nie stał z plombą na kołach. To interes FIRMY, żeby wszystko dopiąć. Przestań brednie gadać, że kierowca może się od innych kierowców dowiadywać, bo może sę dowiedzieć BZDUR, sprawdzać w internecie wszystko, czy też idiańskie tańce deszczu odstawiać, żeby trasa poszła gładko. Jak Ci firma sponsoruje internet to gratuluję. Mnie nie. Płacę ze swojego konta za sprawdzanie choćby adresu podanego ze spedycji dla własnego spokoju, oraż że nie chcę nikomu robić pod górkę, choć KAŻDY kierowca wie, że to co podaje spedycja nie raz jest warte tyle co psie ... , a gdyby pojechać pod podawany adres, to by się znalazło "na środku jeziora" (nie, nie mówią o ślepej wierze w navi). Kierowca, jeśli nie dostał NA PIŚMIE jasnych info, co ma robić, nie podpisał, że sę zapoznał, czyli nie ma dowodu na jego winę, nie odpowiada za więcej, niż przepisy ruchu drogowego, czy zabezpieczenie ładunku. Resztą niech się martwi firma. Koniec kropka:/