Cytuj:
Cytuj:
Większość polskich przedsiębiorców wie, że z kilku aut nie da się wyżyć i idą w ilość, żeby jak najszybciej posiadać kilkanaście aut.
Nie do końca masz racje. Z kilku aut da się wyżyć, ale w roku 2006 roku przybyło zleceń i chcąc współpracować dalej z firmą trzeba było dokupić aut. Na pewno są też tacy co chcą zarobić ilością aut, ale to do niczego dobrego nie prowadzi...
Zależy co rozumiemy przez "dokupić". Jeśli za gotówkę, własną, to o.k.
Ale jeśli dokupieniem nazwać wypożyczenie -bo tym jest leasing-to sprawa juz tak różowo nie wygląda.Trzeba mieć zapas gotówki, by tak jak w sytuacji obecnej, gdy zleceń drastycznie ubyło,mieć z czego comiesięczne raty płacić.Patrząc na stojące na placu pojazdy.Teoretycznie można je do leasingu oddać, ale nie zwalnia to od płacenia rat.Do chwili, gdy znajdzie się jakis chętny na ten pojazd, i leasing nas z tego zwolni oddając weksel.
Nieco lepszą sytuację mają ci , którzy "dokupili" za kredyt.Mają nieco szersze pole manewru.Ale tylko nieco.. Bo za kupiony przed rokiem trzyletni (pomijam nowe, bo tu jest jeszcze gorzej) pojazd trzeba było wówczas zaplacic 230 i więcej tys.złotych.Obecnie ten rocznik można (hipotetycznie-teoretycznie) sprzedać za 90 tys.zl.Spłacone zostało może 50 tys.złotych.Więc trzeba skądś dołożyc ok.100 tys.złotych by oddać kredyt.Albo -analogicznie jak w leasingu-mieć zapas na comiesięczne raty, czekając na poprawe sytuacji.
Paradoksalnie, w lepszej sytuacji są posiadacze "pełnoletnich" ,ale własnych pojazdów.Gdy te stoją koło płota, to chociaż nie ponosi sie żadnych kosztów.A klient z reguły zaplaci to samo.Zarówno temu "z zabytkiem" ,jak i temu, który przyjechał pachnącą "nówką".I tu jest problem..