Nie no, ale Świątniki to ty szanuj, bo to akurat kwintesencja dziadowania i cały ich sprzęt powinien stać na jakiejś wystawie, jak powinno się naprawiać drutami i trytytkami.

Naprawdę, to była wyjątkowa firma, ilekroć człowiek jechał załamany, to widząc jadącą z przeciwka Scanie serii cztery ze zdezelowaną firanką marki Samro, uśmiech sam pojawiał się na twarzy.
Ze dwa miesiące temu, jak miałem kilkutygodniowy epizod z cysterną spożywczą, spotkałem na jednym załadunku też kierowcę z Angamy. Niby chwalił, że nie jest źle, że weekend przeważnie w domu, nieraz się zdarzy, że nie, ale ogólnie prawie zawsze, kasa nie najgorsza, niby o sprzęt lepiej dbają na beczkach... Ale zbytnio nie podobała mu się sprawa myjek. Bo jak zjechał w piątek na bazę, to nieraz 24h podjeżdżał, żeby umyć beczkę w środku.

To zajebisty weekend, zjedzie w piątek o 18, a w sobotę o 18 dopiero jedzie do domu, bo "czeba" umyć... A przez te 24h, w między czasie może iść i pozwiedzać sobie ruiny cukrowni w Dobrem.
