Bułgaria i Rumunia to nie taki koniec świata jak się wydaje tym, którzy tam nie byli.
W Rumunii trzymaj się raczej głównych dróg, tranzytowe szlaki, np do Bukaresztu są całkiem przyzwoite, przeważnie nie są gorsze od tego co można zobaczyć u nas, a często są znacznie lepsze - Rumuni ciągną masę kasy z unii i remontują drogi na potęgę, sporo jest nowych czy wyremontowanych odcinków, nowych obwodnic miast itp. Za to na mniej uczęszczanych drogach czy gdzieś w górach już nie jest tak kolorowo, jadąc lokalnymi drogami często można wjechać w coś co bardziej przypomina zaorane pole niż drogę. Drogi poza miastami dość dobrze i czytelnie oznakowane, w miastach bywa już znacznie gorzej i łatwo się pogubić, do tego nie brakuje tam zakazów tonażowych więc trzeba uważać. Jeździ tam sporo polaków więc przeważnie nie ma problemu żeby się przykleić do kogoś kto Cię poprowadzi. W Rumunii jest sporo gór, więc naoglądasz się pięknych widoków, ale zimą w niektórych miejscach nie jest łatwo i lepiej mieć dobre opony i łańcuchy. Tubylcy są raczej przyjaźnie nastawieni i pomocni, uważać musisz tylko na cyganów - lepiej trzymaj się od nich z daleka. W cygańskich wioskach lepiej nie stawaj na dłużej jeśli nie musisz, bo możesz sobie zafundować najdroższe mycie szyb w Twoim życiu

albo obudzić się bez tego i owego przy samochodzie. Podobnie na granicy, zwłaszcza jeśli będziesz jechał przez Nadlac - zaraz za przejściem granicznym stoi ich pełno przy drodze i są strasznie namolni, zatrzymasz się na chwilkę np po winietę i się od nich nie opędzisz, a jak nie dasz kasy za "umycie szyb" to możesz zostać bez tej świeżo umytej szyby czy lampy. I nie łudź się że wykupisz się za jakieś drobne 2 euro. Dlatego najlepiej mieć wszystko co potrzebne (winiety, pieniądze, paliwo) jeszcze przed przejechaniem granicy, żeby się tam w ogóle nie zatrzymywać. Z tego względu jadąc od strony Węgier jeździłem przez Bors - większy porządek na przejściu i brak problemów z cyganami. Stawaj najlepiej na płatnych parkingach - nie kosztują dużo (3 - 5 euro), w cenie przeważnie prysznic, czasami internet i masz pewność że romek będzie w nocy chodził po parkingu i nic nie zginie z auta. O parkingi najlepiej pytaj przez radio spotkanych polaków, są miejsca gdzie postój trzeba zaplanować dużo wcześniej. Policji na drogach widać sporo, na szczęście zwyczaj mrugania światłami jeszcze tam nie zaginął, ale lepiej uważaj i nie przesadzaj. Są szczególnie wyczuleni na wyprzedzanie na zakazach i ciągłych, rozmowa zaczyna się od dużego mandatu i zatrzymania prawka, przeważnie wykupisz się za kilkadziesiąt euro, ale różnie bywa, nie chcesz kłopotów to lepiej się tam pilnuj i nie wyprzedzaj tam gdzie nie wolno choćby jechał rowerzysta czy wóz konny, bo często polują tam na frajerów z których można zedrzeć trochę kasy. W razie W warto mieć przygotowanych trochę euro w niższych nominałach żeby nie wyskoczyć ze stówką, bo reszty raczej nie wydadzą

Jak wszystko gra to policji nie musisz się obawiać, bez powodu Cię nie oskubią. Jeśli masz możliwość to raczej unikaj jazdy po zmroku i nocą, w większości kraju nie ma komunikacji autobusowej więc po poboczach łazi sporo pieszych, do tego często można spotkać nieoświetlone wozy konne itp. Na głównych drogach nie jest to takie częste bo ich gonią, ale gdzieś na wiochach jest to nagminne, więc jak musisz jechać w nocy to nie przesadzaj z prędkością i trzymaj się środka drogi. I jeśli tylko zdawało Ci się, że przed tobą coś błysnęło, to bądź pewien, że jeśli nie zjedziesz do środka to za chwilę najedziesz na wóz konny którego woźnica daje Ci znaki telefonem. Zwłaszcza w pierwszych godzinach po zmroku w porze żniw czy innych prac polowych trzeba na to uważać, bo nie zawsze zdążą zjechać z pól przed zapadnięciem ciemności. Co do rumuńskich kierowców, to większość jest raczej przewidywalna, ale nie brakuje takich co mają fantazję, więc się nie zdziw jak np będziesz jechał na zielonym na zwężce a z przeciwka mimo braku miejsca komuś będzie się strasznie spieszyć, itp.
Wjeżdżając do Rumunii warto kupić jakąś dobrą mapę, bo nawigacje sobie tam średnio radzą. Ceny paliw podobne jak u nas, jakość paliwa dobra, przynajmniej na sieciowych stacjach takich jak Petrom czy Rompetrol. Wiadomo że w krzakach się nie tankuje, ale dużych sieciowych stacji nie musisz się obawiać, ja na rumuńskim paliwie pobiłem kiedyś własny rekord oszczędności, więc jakościowo jest ok. Na stacjach bez problemu zapłacisz kartą, chociaż dla pewności lepiej zapytać przed nalaniem. Alkohol i jedzenie tańsze niż u nas.
Co do Bułgarii, to mimo że to bogatszy kraj niż Rumunia, to bardzo nie lubię tam jeździć. Rumunia mimo że biedna, to kulturowo jest to jednak zachód, w Bułgarii panuje raczej wschodnia mentalność. Stawaj tylko na płatnych parkingach, najlepiej tureckich - najczyściej i najbezpieczniej. Tak jak w Rumunii jeździ tam sporo naszych więc w razie kłopotów zawsze kogoś znajdziesz. Policja, służba celna i wszystko co ma mundur ma tam bardzo lepkie ręce, zaczyna się przeważnie już na granicy gdzie celnik przyłazi po 2 euro na kawę, więc miej trochę drobnych w pogotowiu. Bardzo często próbują wyrwać kasę na bezczela, np pokazują Ci na suszarce wynik pomiaru innego auta, czy próbują Ci wmówić że Twoje ubezpieczenie jest nie ważne i musisz mieć zieloną kartę (mimo że na kwitku pisze jak byk że obowiązuje na terenie Bułgarii), albo po prostu jawnie i otwarcie sępią na kawę. Jak jesteś pewny że jesteś czysty i twardo obstajesz przy swoim, to odpuszczają, jeśli rzeczywiście coś przeskrobałeś to przeważnie wykupisz się za 10 - 20 euro. Drogi podobne jak w Rumunii, mniej jest zupełnie nowych czy wyremontowanych, ale z drugiej strony rzadziej trafisz na odcinki gdzie można urwać koła. Podobnie jak w Rumunii przydaje się tam dobra mapa (chociaż Tomtom radzi tam sobie zdecydowanie lepiej, ale bywają "czarne dziury" gdzie bez mapy ani rusz). Bułgarscy kierowcy mają wyjątkową fantazję i spodziewać się można po nich wszystkiego najgorszego, zwłaszcza w Sofii, jak jesteś nerwowy to lepiej zażyj kropelki na serce przed wjazdem do tego miasta w godzinach szczytu

ale za to nie ma takich problemów z jazdą po ciemku jak w Rumunii. Drogi poza miastami oznakowane raczej kiepsko, przydaje się znajomość cyrylicy (chociaż na głównych drogach drogowskazy są często w cyrylicy i "po naszemu"). Bułgarzy to Słowianie, więc dogadasz się tam po polsku, zwłaszcza z ludźmi po 30-40 którzy mieli kontakt z rosyjskim, tym bardziej jeśli sam trochę go łyknąłeś i znasz chociaż trochę słówek (język bardziej podobny do rosyjskiego niż polskiego), z młodymi już jest trudniej ale też można się dogadać. Lepiej nie jeździj na rezerwie bo w niektórych rejonach bywają problemy z płaceniem kartą. I pytając kogoś np o drogę pamiętaj, że Bułgarzy kiwają głową odwrotnie niż cała reszta świata - to co u nas znaczy tak, u nich znaczy nie
Jazda po Grecji nie różni się dużo od jazdy po zachodzie, nie licząc porypanego alfabetu i związanych z tym problemów z nawigacją, tłumacząc ich literki na nasze dosłownie, nie zawsze wyjdzie nam coś sensownego, więc np mając grecki adres w CMR napisany w naszym alfabecie często możesz mieć problemy ze znalezieniem tego miejsca. Drogi dobre, dużo autostrad (płatne na bramkach). Kierowcy mają wyjątkową fantazję, są gorsi od Włochów, np w Atenach trzeba mieć nerwy ze stali - linie na jezdni i znaki to jedynie sugestia, skręcają i zmieniają pasy i jadą jak chcą, a kto ma zderzak 5 cm przed tobą, ten w każdej chwili może zmienić pas, ********** nie boją się nawet większego od siebie, tam trzeba mieć oczy dookoła głowy i myśleć za wszystkich, bo nawet rozmiar i głośny klakson nie pomaga.
W Turcji nie byłem, więc nie pomogę.
Mam nadzieję że ten przydługawy post na coś się przyda
