Miałem zamiar konsekwentnie nie wypowiadać się na te drażniące mnie tematy, zacząłem już raz pisać posta, ale sie wycofałem, jednak dyskusja się rozwinęła to wtrące swoje trzy grosze.
Ja również mam swoje wierzenia, aczkolwiek całkowicie odciąłem się od kościoła i od pojmowania wiary po chrześcijańsku w związku z czym nie przeżywam szczególnie świąt i widzę teraz za oknem dzień, jak codzień.
Dlatego trochę cięzko mi zrozumieć to, ile szumu robi się wokół tych wydarzeń w XXI wieku. Wszyscy robią zakupy, wszyscy kupują choinke, karpia, wszyscy kolędują.
W każdym zakładzie pracy robi się "wiligilie", pełne sztuczności imprezy służące niewiadomo czemu.
Wszyscy deklarujący się za niewierzących, tudzież niepraktykujących śpiewają kolędy, składają życzenia o charakterze religijnym, popisowo chodzą z całą rodziną do kościoła podjeżdżając autem pod samo wejście do kościoła, żeby tylko pokazać znajomym jak to się dorobiliśmy od ostatnich świąt
Także nie dziwię się, że są tacy, których przebywanie poza domem w święta nie wzrusza. Choć to jak my je przeżywamy to jedno, a jakie są oczekiwania naszej rodziny to drugie, więc nie każdy ma wybór.
Wracając do wigilii zakładowej. U mnie odbyła się ona wczoraj o godzinie
6:30 . Jest to już tradycją, że odbywa się to w ten sposób. Przychodzi się wcześniej, tylko po to żeby posiedzieć przy stole z zimnym karpiem na papierowym talerzyku, podanym z plastikowymi sztućcami. Do zestawu kawalek ciasta i herbata....
Wspaniała impreza
