[phpBB Debug] PHP Warning: in file /ext/motofocus/app/event/post_row.php on line 59: Trying to access array offset on value of type bool
[phpBB Debug] PHP Warning: in file /ext/motofocus/app/event/post_row.php on line 60: Trying to access array offset on value of type bool
Polskie ciężarówki na polskich trasach lata 80 i 90 - Strona 2 - wagaciezka.com - Forum transportu drogowego



Autor
Wiadomość
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 15 sie 2005, 15:04
Posty: 2873

Cytuj:
bo wtedy każdy kierowca się cenił i szanował, każdy jak mało który znał się na swojej profesji, obecnie niektórzy to nawet nie wiedzą jak do kapcia się zabrać, a bez nawigacji to o dojeździe do celu nie wspomnę. Tamte czasy uczyły wszystkiego, dziś tylko cwaniactwo i udowadnianie kto kim jest naprawdę kształtuje obecnego kierowcę.

Tak, dzisiaj każdy jest cham, prostak i cwaniak. Ostatnio jak mi się rozładowała nawigacja to się popłakałem i zadzwoniłem do firmy, że nie wiem gdzie jestem.


Ostatnio zmieniony 08 sie 2010, 21:18 przez Pazdz, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 30 maja 2006, 18:00
Posty: 503
GG: 7138832
Samochód: Jelcz-Scania
Lokalizacja: Tarnów

Cytuj:
Nie zapomnę kiedy jechałem z wujkiem jelczem z 87r zakopianką w stronę Krakowa... co prawda to był odc 30 może 40 km ale wrażenia były niesamowite...gdy wjechaliśmy na nią w miejscowości Pcim (ładunek może 5t) to rozchodziliśmy się może jakieś 2min do 70km/h więcej było strach jechać bo wszystko się trzęsło luzu na kierownicy pół metra biegi wchodziły twardo jak w kamień i trzeba było ich szukać po całej kabinie. (Dobrze że nie ma tam zakazu wyprzedzania bo wiadome co by się działo...to samo co dziś na Słowacji gdy wytoczy się jakaś awiczkaitp :lol: wszystko szło lewym pasem :lol: )...ale wrażenia były niezapomniane.
Takie opowieści świadczą tylko o stanie technicznym tych pojazdów, pracując dorywczo w PSP nie raz miałem okazję jeździc Jelczami i Starami, dla Jelcza 325 80km/h to był spacerek dodam że pojazd ważyl prawie 16ton.

_________________
Szybszy, nie znaczy lepszy.
B,C,E


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 maja 2008, 22:32
Posty: 1482
GG: 6330420
Samochód: CLK Black Series
Lokalizacja: Warszawa

Cytuj:
Cytuj:
Nie zapomnę kiedy jechałem z wujkiem jelczem z 87r zakopianką w stronę Krakowa... co prawda to był odc 30 może 40 km ale wrażenia były niesamowite...gdy wjechaliśmy na nią w miejscowości Pcim (ładunek może 5t) to rozchodziliśmy się może jakieś 2min do 70km/h więcej było strach jechać bo wszystko się trzęsło luzu na kierownicy pół metra biegi wchodziły twardo jak w kamień i trzeba było ich szukać po całej kabinie. (Dobrze że nie ma tam zakazu wyprzedzania bo wiadome co by się działo...to samo co dziś na Słowacji gdy wytoczy się jakaś awiczkaitp :lol: wszystko szło lewym pasem :lol: )...ale wrażenia były niezapomniane.
Takie opowieści świadczą tylko o stanie technicznym tych pojazdów, pracując dorywczo w PSP nie raz miałem okazję jeździc Jelczami i Starami, dla Jelcza 325 80km/h to był spacerek dodam że pojazd ważyl prawie 16ton.
A no dokładnie. Dziadek nie raz opowiadał jak to pobierał na katowickiej swoim Jelonem zachodnie marki, które szły na odcięciu. Do połowy lat 90' w firmie dziadka i wujka jeździły: Star 200, Jelcz 315 i 317c. W 1996 jako pierwsi w FSO kupili Mercedesa NG z 1984r. Kierowcy z całego FSO schodzili się żeby obejrzeć ten cud techniki. Wujek czasem wspomina jakie to było dziwne kiedy oni jechali na Katowice do kopalni Starem czy Jelczem w pozapinanych kożuchach i w "kufajkach" na głowie, a z przeciwka jechali Ruskie czy zachodni kierowcy (głównie w Mercedesach) w koszulkach na ramiączkach i z pootwieranymi lufcikami przy mrozie około -20 stopni a może i paru stopniach więcej.

_________________
Cichanos und Gibon Internationale Spedition u. Logistik GmbH & Co. KG, Hamburg (D) member.


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 lut 2007, 20:57
Posty: 1532
Samochód: fabia

Problem samochodów naszej rodzimej produkcji polegał na tym, że produkowano je zbyt długo i bez istotnych modernizacji. Podczas gdy świat szedł do przodu, my klepaliśmy prawie bez zmian te same auta, które zaprojektowane zostały w latach 60'tych i 70'tych. Porównując jakiegoś stara 200 z zachodnią ciężarówką z przełomu lat 80/90 można doznać lekkiego szoku.

_________________
Czerwone i bure


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 27 sie 2009, 22:52
Posty: 206
Samochód: VW
Lokalizacja: Polska

Cytuj:
Problem samochodów naszej rodzimej produkcji polegał na tym, że produkowano je zbyt długo i bez istotnych modernizacji. Podczas gdy świat szedł do przodu, my klepaliśmy prawie bez zmian te same auta, które zaprojektowane zostały w latach 60'tych i 70'tych. Porównując jakiegoś stara 200 z zachodnią ciężarówką z przełomu lat 80/90 można doznać lekkiego szoku.
Ten problem dotyczył wszystkich pojazdów produkowanych w polsce, np. samochodów osobowych, ciągników i kombajnów rolniczych itp.

A co do tematu to my tez mielismy stara 200, najczęstszym problemem jaki nas spotykał to w zimie jak "chwytało powietrze" :( wtedy trzeba było rozpalac ogisko pod butlą i zaworami i grzać aż wilgoć stopnieje.... ech były czasy.... :lol:


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 26 lis 2006, 13:56
Posty: 1343
GG: 1
Samochód: VOLVO
Lokalizacja: TSK

To nie wiecie, że starym patentem na dogrzewanie kabin było zakładanie nagrzewnic z autosanów? Pamiętam w któreś ferie jechałem z bratem do Suwałk z mebelkami na dworzu - 25, a my tylko w sweterkach. Brat miał to szczęście, że na starego dziadka dostał nową kabinę więc była niezła szczelność. Grające Safari 5 z 2 głośnikami Tonsil - wspomnienia bezcenne.

_________________
Jak trza, to cofnę do przodu.
22.08.2016r. [*] Tomcio - przyjacielu, pamiętam.


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 maja 2008, 22:32
Posty: 1482
GG: 6330420
Samochód: CLK Black Series
Lokalizacja: Warszawa

Cytuj:
To nie wiecie, że starym patentem na dogrzewanie kabin było zakładanie nagrzewnic z autosanów? Pamiętam w któreś ferie jechałem z bratem do Suwałk z mebelkami na dworzu - 25, a my tylko w sweterkach. Brat miał to szczęście, że na starego dziadka dostał nową kabinę więc była niezła szczelność. Grające Safari 5 z 2 głośnikami Tonsil - wspomnienia bezcenne.
Dobra ale to i tak dalej nie był podkoszulek i otworzony "trójkąt" bo w kabinie jest za ciepło ;]

_________________
Cichanos und Gibon Internationale Spedition u. Logistik GmbH & Co. KG, Hamburg (D) member.


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 19 wrz 2006, 15:09
Posty: 118
Lokalizacja: Wieluń

Problem Stara i pewnie Jelcza też polegał na tym że te auta byly zrobione na odwal się z przypadkowo zebranych do jednego wora części jakie się pod rękę nawinęły
Ja do tej pory często śmigam Starem 200 niedługie trasy do 200km i tam ergonomia po prostu nie istnieje nawet mam wrażenie że robili to auto specjalnie wbrew zasadom ergonomii (ręczny gdzieś za plecami, przełączniki zasłaniające zegary,"drewniane" fotele itp)
Ale to wynikało pewnie z tego że wtedy nic nie było i co się tylko trafiło to pchali w te auta.
Najgorszy chyba był właśnie hałas i brak grzania w zimie.

Ale to nie zmienia faktu że jakoś najbardziej lubię tym Star-treckiem pomykać bo właśnie ma to swój klimat, trzeba biegi umieć na 2 razy wrzucać no i ta nieustająca przygoda - dojedzie się tym razem czy nie

Co innego jakbym miał tym smigać na co dzień non stop, wtedy bym pewnie nie był tak zadowolony:)


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 06 sie 2010, 20:13
Posty: 81
GG: 0

Ja wszystkich rozumiem, ale mi się nie rozchodzi o porównanie dzisiejszych czasów z tamtymi,,, tylko powspominanie tamtych, a co w tym złego? Uważam właśnie, że dużo młodych kierowców dałoby sobie rade w tamtych czasach, i że dużo by sobie nie dało. Tak samo jak wtedy dużo sobie dawało a dużo małolatów nie. Ja też jak wsiadłem to nie wszystko od razu, jak każdy


Pamiętam, gdy miałem 8, 9 lat mój tato kupił z przetargu Stara 28 "zamiatarę uliczną". Pociął budę na złom, na plecy wrzucił skrzynię, przykrył plandeką i tak zaczęła się jego przygoda z transportem. Nierzadko, mając wolne w szkole wybierałem się z nim w trasy. Co prawda nie były to "zabójcze odległości" bo Kraków, Rzeszów, Mielec, ale i to jako dzieciaka mnie bawiło. On sam nie raz jeździł w kilkudniowe trasy po kraju i zdarzały mu się czasem awarie, chociaż dbał o stan techniczny samochodu bardzo.
Utkwiła mi nawet w głowie sytuacja, gdy przyjechał do domu z trasy powiedział: Marcin, idziemy sprawdzić coś przy silniku. Po kilku przegazówkach stwierdził, że leje któryś z wtrysków. Wymiana chwilę mu zajęła, on zadowolony z naprawy a ja szczęśliwy, bo dostałem końcówkę wtryskiwacza z iglicą na pamiątkę.
O odpalaniu "na kopcoka" nie wspominam, w zimie zalewanie ciepłą wodą układu chłodzącego, w późniejszym czasie tato zaopatrzył się w grzałkę do oleju (na noc podłączał do 220V). Biegi zmieniane "na dwa razy", brak wspomagania układu kierowniczego, felgi z pierścieniami i "przyjemność" pompowania opon, hałas w kabinie, sztywne "krzesła" zamiast foteli (w późniejszym czasie tato wymienił fotel kierowcy na amortyzowany).
To były czasy, nie powiem.

A ja dziś jeżdżę samochodem, o którym nawet ojcu się nie śniło. Tak, to się nie wróci, sentymenty pozostają, ale cóż - świat idzie do przodu.


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 06 sie 2010, 20:13
Posty: 81
GG: 0

Za 20 lat to będziecie wspominać dzisiejsze czasy, mówić swoim dzieciom, że kiedyś to wszystko od kierowcy zależało, że trzeba było sobie radzić za granicą, że było coś takiego jak manualne skrzynie biegów, a nie tak jak teraz wszystko w autopilocie a kierowca tylko kontroluje podjazd pod rampe i załadunek........a dzieci będą mówić ble ble bleble itd. i to jest normalne historia koło zatacza... Dla tego nie chce porównań każdy ma swoje zdanie i tyle, a jak ktoś ma coś mądrego do powiedzenia, opowiedzenia, przytoczenia co będzie zgodne z tym tematem to bardzo proszę. Apropo pamiętam dyskusje, jak starzy kierowcy opowiadali jaka to była jazda Starem 660, że w porównaniu do 266 to jazda nim wymagała umiętności, krzepy itd. Ja nie mam sentymentu do starów 660 i podchodze do nich jak część z was do starów 200 czy jelczy, jak do jakiegoś ekstremalnego reliktu przeszłości...Dlatego was rozumiem. Ale na Starach 200 czy Jelczach przeżyłem swoją młodość i szanuje tamten czas, tamtych kierowców, tamte samochody i dlatego jest ten dział, nie żeby się kłócić spierać tylko opowiadać i wspominać. Bo część z nas ma do tego sentyment. Tak jak do starych filmów czy seriali, też by się można spierać, że gorsze czarno białe itd, ale mają sobie coś co dla naszego pokolenia jest ważne. Kto z was oglądał serial "Droga" z Gołasem i chciał zostać kierowcą Jelcza? Albo Czterech Pancernych i chciał tak jak Grigorij iść do wojska i zostać kierowcą-mechanikiem czołgu? Ja jeździłem nie dla kasy, nie z przypadku tylko dlatego że to kocham. Tak jak niektórzy pływać na statkach po pół roku albo latać samolotami. Dla mnie nawet latanie nie jest piękniejsze od jeżdżenia, od niezależności jaką to daje, samochód jest dla mnie jak towarzysz tych wędrówek, jak kawałek domu, miejsce osłaniające od deszczu wiatru i niepogody, zawsze byłem typem samotnika i ten zawód mi odpowiadał, i może dlatego dzisiaj nie muszę nic nikomu udowadniać. Jak byłem młody szanowałem starych, a jak jestem stary to szanuje młodych i tyle. Przeklinałem te Stary nie raz, uwierzcie mi, nie raz, ale jak były głośne to się je trochę wyciszało domowymi sposobami, jak było słabe ogrzewanie to się montowało nagrzewnice od autosana itd. Dokładnie robiło się to samo co robią kierowcy teraz, tzn upiększają malunkami, zakładają pokrowce czy dodatkowe światła tylko wszystko na miarę czasów. Był kierowca który siadał i jechał, miał w dupię traktował sprzęt jak łopate. A był taki co dbał, nie szarpał się z samochodem tylko starał się nie pourywać zawieszenia, nie porozwalać wnętrza, nie potrzebnie nie piłować go do granic możliwości, a biegów nie wrzucać na chama czy zgrzyta czy nie zgrzyta. U nas w firmie były cztery. Wszystkie równe latami, przebiegami, w tamtym okresie były stosunkowo nowe bo może ze dwu trzy letnie. I mój zawsze najmniej się psuł co przyznawał każdy. I nie dlatego że trafiłem na dobry egzempalarz, tylko że dbałem, a samochód się odwdzięczał w miarę dobrą pracą. Starałem się nim jeździć w miarę łagodnie, rozgrzewać go, precyzyjnie zmieniać biegi, a środku przed każdą trasą 15minut przed wyjazdem odkurzyć, sprawdzać płyny, dbać o poziom oleju i każdą pierdołe nawet najmniejszą zawczasu wymienić, co trochę może szefa irytowało. Ale szef to doceniał, nie tak jak większość prywaciarzy teraz. Pare razy prowadziłem samochody kolegów na warsztat czy jeździłem na rozładunki po punktach w mieście, to mi się nóż w kieszeni otwierał. Hamulców nie było, wajcha latała jak żyd po pustm sklepie, szyby dzwoniły a sprzęgło działało tylko w pozycjach wciśnięte puszczone...Później samochody poszły do żyda, pare lat temu widziałem swój samochód razem ze złomem, opuszczony, bez powietrza w oponach, bez świateł, z urwanym zderzakiem z jednej strony, zniszczonym wnętrzem, pordzewiały cały. I mówie wam że poczułem się jak by mi ktoś w twarz przywalił, taki żal w sercu...że to wszystko już nie wróci. Na takich cmentarzyskach samochodów doznaje się takiego dziwnego uczucia. To tak jak z psem, tyle razy go wyklinałeś od kundli itd a jak zdechnie to masz zal po nim jak cholera. Zajrzałem do środka, a na wajchę od biegów nakręcona była przezroczysta gałka z malutkim samochodzikiem zatopinym w niej, to ja ją nakręciłem, była tam cały czas. Pomyślałem sobie co to było za g**** ten star, ale chciałbym chociaż jeszcze raz nim pojechać w trase. Zeby stał w tym samym miejscu na bazie, wsiąść odpalić go, usłyszeć ten dźwięk silnika i pojechać chociaż kilkadziesiąt kilometrów. Ile przez szybe tego stara widziałem zim, jesiennych szarówek, litrów deszczu, ile nocy, ile kilometrów parującego asfaltu. Naprawdę dziwne uczucie, może taki sentyment bo to mój pierwszy samochód, może inni też tak mają ze swoimi pierwszymi

Początek piosenki pt"Absolutnie" Młynarskiego z filmu "Droga"


Spokojnego nie znam dnia,
na czczo spalam pety dwa
I herbaty tak jak trza
nie posłodzę,
Po asfalcie czy przez piach,
gładko czy po kocich łbach,
Taki mi się trafił fach,
życie w drodze.

Uciekają rzędy drzew,
twarz mi chłodzi wiatru wiew,
Świat uśmiecha się, psiakrew,
bałamutnie,
A ja biorę gaz pod but,
raz na objazd, raz na skrót,
Byle dalej, byle w przód,
absolutnie, absolutnie.


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 06 sie 2010, 20:13
Posty: 81
GG: 0

....temat jest ciągle otwarty


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 28 cze 2009, 14:27
Posty: 7
GG: 4689604
Samochód: MAN TGA XL
Lokalizacja: Bydgoszcz

Cytuj:


obecnie niektórzy to nawet nie wiedzą jak do kapcia się zabrać, a bez nawigacji to o dojeździe do celu nie wspomnę. Tamte czasy uczyły wszystkiego, dziś tylko cwaniactwo i udowadnianie kto kim jest naprawdę kształtuje obecnego kierowcę.
Zgadzam się - mimo że mam 18 lat i nie posiadam jeszcze prawka na te kategorie .
Kiedyś kazano jechać ojcowi z młodym - początkującym kierowcą i po przejechaniu 1 trasy ojciec miał dość tego "szczyla" :D , ojciec posiada nawigacje (laptop) ok od 2 lat ale TYLKO i wyłącznie do wpisania adresu i zobaczenia mniej więcej gdzie to jest - a nie żeby go kierowała ... tak jak tego młodego - tak to jest jak taki przyjdzie wejdzie do samochodu i jedzie zgodznie z nawigacją która źle prowadzi ... Kilka krotnie mu to powtarzał że ma korzystać z mapy ale młody "wie lepiej" i mówi że nawigacja mu pokazuje ... xD <smiech> :D Strach się bać jeździć z takimi młodymi :P - spać nie możesz przez te 4.5 h bo to musisz go pilnować .. ehh :P
Co do mechaniki - jest to samo - teraz coś się zepsuje to on staje i dzwoni po pomoc lub do firmy co ma robić.

Teraz na zawód kierowcy wystarczy mieć zrobioną kat. C+E ,a kiedyś wymagało to cierpliwości , siły no i sporej wiedzy :P

Ciekawe co to będzie za 20 lat ... :shock:


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 14 sty 2006, 16:05
Posty: 839
Samochód: kadetem tera

Cytuj:
Cytuj:


obecnie niektórzy to nawet nie wiedzą jak do kapcia się zabrać, a bez nawigacji to o dojeździe do celu nie wspomnę. Tamte czasy uczyły wszystkiego, dziś tylko cwaniactwo i udowadnianie kto kim jest naprawdę kształtuje obecnego kierowcę.
Zgadzam się - mimo że mam 18 lat i nie posiadam jeszcze prawka na te kategorie .
Kiedyś kazano jechać ojcowi z młodym - początkującym kierowcą i po przejechaniu 1 trasy ojciec miał dość tego "szczyla" :D , ojciec posiada nawigacje (laptop) ok od 2 lat ale TYLKO i wyłącznie do wpisania adresu i zobaczenia mniej więcej gdzie to jest - a nie żeby go kierowała ... tak jak tego młodego - tak to jest jak taki przyjdzie wejdzie do samochodu i jedzie zgodznie z nawigacją która źle prowadzi ... Kilka krotnie mu to powtarzał że ma korzystać z mapy ale młody "wie lepiej" i mówi że nawigacja mu pokazuje ... xD <smiech> :D Strach się bać jeździć z takimi młodymi :P - spać nie możesz przez te 4.5 h bo to musisz go pilnować .. ehh :P
Co do mechaniki - jest to samo - teraz coś się zepsuje to on staje i dzwoni po pomoc lub do firmy co ma robić.

Teraz na zawód kierowcy wystarczy mieć zrobioną kat. C+E ,a kiedyś wymagało to cierpliwości , siły no i sporej wiedzy :P

Ciekawe co to będzie za 20 lat ... :shock:
Ale niezmienne jest to że nie trzeba umieć się wysłowić...

_________________
http://www.youtube.com/watch?v=YTdDuklzIxk

"MAM WYJE BANE NA TIRY!"


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 12 lis 2006, 21:41
Posty: 1886
Samochód: Renault Premium / Range T
Lokalizacja: PL-UE

Cytuj:
Strach się bać
Strach się bać, gdzie byłeś, jak w szkole j. polskiego uczyli... :shock:

_________________
B O B i

Tiry na tory, pociągi na drogi, tory na traktory, traktory do obory.


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 17 wrz 2008, 14:23
Posty: 243
GG: 3694165
Samochód: DAF XF SSC 106 + Wielton
Lokalizacja: Białystok

Cytuj:
Zgadzam się - mimo że mam 18 lat i nie posiadam jeszcze prawka na te kategorie .
Kiedyś kazano jechać ojcowi z młodym - początkującym kierowcą i po przejechaniu 1 trasy ojciec miał dość tego "szczyla" , ojciec posiada nawigacje (laptop) ok od 2 lat ale TYLKO i wyłącznie do wpisania adresu i zobaczenia mniej więcej gdzie to jest - a nie żeby go kierowała ... tak jak tego młodego - tak to jest jak taki przyjdzie wejdzie do samochodu i jedzie zgodznie z nawigacją która źle prowadzi ... Kilka krotnie mu to powtarzał że ma korzystać z mapy ale młody "wie lepiej" i mówi że nawigacja mu pokazuje ... xD <smiech> Strach się bać jeździć z takimi młodymi - spać nie możesz przez te 4.5 h bo to musisz go pilnować .. ehh
Co do mechaniki - jest to samo - teraz coś się zepsuje to on staje i dzwoni po pomoc lub do firmy co ma robić.

Teraz na zawód kierowcy wystarczy mieć zrobioną kat. C+E ,a kiedyś wymagało to cierpliwości , siły no i sporej wiedzy
Jestem ciekawy czy Twój staruszek od początku był taki wszystkowiedzący.Każdy kiedyś zaczynał prowadzić.Jednemu idzie lepiej drugiemu słabiej,a starsi zapominają jak sami zaczynali.Wszyscy uważają się za zajebi...ch drajwerów.Ale takich nie ma bo każdy popełnia bęłdy.Po co zgadza się na naukę młodego skoro sprawia mu to problem?
Z tego co wywnioskowałem to Twój ojciec unika Navi jak diabeł święconej wody.Ja nie widze w Navi nic złego,owszem kilka/kilkanaście lat temu ludzie radzili sobie bez tego,ale świat idzie do przodu i wprowadza się tego typu innowacje aby usprawnić jazde.Poza tym każdy prócz navi przeważnie wozi ze sobą dobrą mape.Znam takich fachowców którzy nie uznają Navi,ale tak naprawde nie umieją jej obsłużyć.Przykra prawda.

Co do mechaniki to już pisze w kontekście do poprzednich postów.To prawda jest taka że auta typu Jelcz czy Star były proste niczym budowa cepa,ale pomimo tego wymagały częstszej obsługi.Każdy kto chciał jeżdzić po prostu musiał znać podstawy mechaniki bo bez tego nie było jazdy.Na szczęście czasy się zmieniły,przebiegi sięzmieniły,jakość aut się zmieniła i pracodawcy w większości nie wymagają aby kierowca był za razem serwisantem.I bynajmniej nie uważam że przez to dzisiejsi kierowcy są w czymś gorsi.Moim zadaniem jest dojechać z punktu A do punktu B w określonym czasie.Moge sprawdzić płyny,ciśnienie w oponach,wymienić koło,albo wykonać inne proste czynności dookoła auta.I na tym rola kierowcy moim zdaniem się kończy.

Poza tym nie wyobrażam sobie że ktoś dostaje nowe auto i sam przy nim grzebie(nawet gdyby potrafił).Chciałbym zobaczyć tych co tak krzyczą jak to oni naprawiają ciężarówki ile potrafią zrobić w dzisiejszych autach nafaszerowanych elektroniką.

_________________
[A][BE][CE][DE]


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 06 sie 2010, 20:13
Posty: 81
GG: 0

Popieram to co napisałeś masz rację w 100% ale unikajmy porównań starych kierowców do młodych, tak jak starych aut do nowych. Tamte samochody i tamci kierowcy to co innego a nowi kierowcy i nowe samochody to co innego. Wśród aktualnych kierowców są starzy i młodzi i bynajmniej nie jest to równoważne z dobry i zły kierowca choć faktem jest, że wśród młodych jest więcej debili ale na pewno nie wszyscy, nawet nie większość. Większość młodych szczególnie tych którym zależy na tej pracy i którzy to lubią a nie trafili z przypadku jest kierowcami dobrymi albo bardzo dobrymi. No a reszta to prymusy ze szkoły :lol:


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 24 wrz 2009, 10:09
Posty: 1137
GG: 0
Samochód: brak
Lokalizacja: KWI

Cytuj:
Tak jak niektórzy pływać na statkach po pół roku albo latać samolotami. Dla mnie nawet latanie nie jest piękniejsze od jeżdżenia, od niezależności jaką to daje, samochód jest dla mnie jak towarzysz tych wędrówek, jak kawałek domu, miejsce osłaniające od deszczu wiatru i niepogody, zawsze byłem typem samotnika i ten zawód mi odpowiadał, i może dlatego dzisiaj nie muszę nic nikomu udowadniać. Jak byłem młody szanowałem starych, a jak jestem stary to szanuje młodych i tyle.
Ten post bardzo mnie zaciekawił masz podobne podejście do życia i pojazdów jak ja za to Ciebie bardzo szanuje .Ja też kiedy zobaczyłem rozbity pojazd służbowy (Ford Transit ), którym zrobiłem ponad 100 tyś. coś we mnie drgnęło że tak daleko ze mną był ,a został rozbity kilka km od bazy.Na , cóż zrobić normalna kolei życia. Wrócę jednak do tematu nasze samochody z czasów PRL są mi bardzo dobrze znane któż z nas nie pamięta Jelczy 315 ,417 i 600 Starów 29, 200, 742,1142 które poruszają się do dnia dzisiejszego po naszych drogach.Ciężko porównać te pojazdy ze współczesnymi ciężarówkami dla tego że zmienił się transport drogowy przez te ostatnie 20 lat według mnie nie o 100% ,ale 200%.Sam na początku swojej kariery jeździłem Starem 1142 był faktycznie strasznie toporny ,a siedzenie nijak nie można było ustawić do mojego wzrostu ,częste psuło się wspomaganie sprzęgła ,kopcił jak smok ,ale miał swój urok .Nie zgodzę się że prędkość tych samochodów kończyła się na 80 km/h na, przykładzie jazdy Starem 200 ze swoim sąsiadem w latach 90 potrafił zostawiać Polonezy i Fiaty 125p pod górę ,on rozpędzał tego stara gdzieś do 110 więcej nie chciał ze względu na to że się bał o hamulce .Pozdrawiam wszystkich tych dla których pojazdy z PRL to nie zwykłe graty ,ale to część naszej drogowej historii 8) .

_________________
Bo życie człowieka to ciągła droga. Wilk 09 8) .


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 06 sie 2010, 20:13
Posty: 81
GG: 0

Taki Star czy Jelcz jak miał zdrowy silnik, nie był za bardzo obciążony to poszedł nawet ponad 100...tyle, że trzeba było trzymać nerwy na wodzy i być dość odważny


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: