nie mam żadnych norm zużycia paliwa na aucie, nikt nigdy nie powiedział mi, że auto za dużo pali, że za mało też nie

, jedyne co jest w firmie to miesięczne zestawienia: ile które auto spaliło w danym miesiącu (średnie zużycie) nigdy też nie sprzedałem/nie spuściłem ani litra paliwa szkoda się brudzić dla tych kilku groszy. Co do norm spalania - nie ma dla mnie czegoś takiego, starczy porównać przykładowo 500km z 24 tonami zrobionych latem w piękny słoneczny i bezwietrzny dzień z taką samą trasą tym samym ładunkiem - zimą po śniegu i wiatrem od przodu różnice w spalaniu mogą sięgnąć nawet 5-8l na 100km i wszelkie normy diabli biorą, czy wtedy kierowca ma za własne zatankować?
Kolejna rzecz wiadomo zimą żelastwo trzeba przepalić, podładować baterie, włączyć ogrzewanie, spotykam się z chłopakami którzy stoją tak po 2-3dni czekając na ładunek a w miesiącu robią 6 do 8 tys km i jak norma zużycia na 100km ustawiona przez właściciela ma się do rzeczywistości, gdy inny będzie miał taką samą normę żadnych zbiorówek, przeskoki po kilkaset kilometrów autostradami, żadnych postojów kilkudniowych. Czy tez cały czas śmiga na trasie PL-NL a inny PL - E?
co do postu kolegi Webasto
jakie znaczenie ma to ile auto spaliło, auto spala nie Twoje paliwo, nie Ty za nie płacisz a chcesz zabierać oszczędności - a jeżeli spali powyżej tego co ustalone macie w firmie to czy tak samo będziesz chciał swojemu szefowi zatankować aby wyrównać? dla mnie to jest po prostu kradzież.
Mój poprzedni pracodawca (auto w moim awatarze) każdemu kierowcy pozwalał raz w miesiącu zatankować prywatny samochód na kartę firmową - w sumie w ciągu roku chyba 2 razy z tego skorzystałem, -będąc w pracy nie miałem czasu jeździć osobówką, a dojeżdżając za granicę z przyzwyczajenia zalewałem auto do pełna przed wjechaniem na prom - a żeby jechać na stacje dolać 10l do baku nie miało sensu