Myślę że znalazłem coś ciekawego...:
“Der Spiegel” nr 17/2002 pisze:
RZECZYWISCIE OPŁACALNE
Dochodzenie przeciw dużej spedycji pokazuje, jakimi metodami firmy transportowe oszukują w skali wielu setek milionów Euro na podatkach i świadczeniach socjalnych
To była prawie inwazja: oddział złożzony z 200 funkcjonariuszy Bundesgrenzschutz (niemiecka policja federalna), cła, policji fiskalnej i Urzędu Kryminalnego wtargnęeło rankiem, 20 czerwca ubiegłego roku na teren znajdującej się na skraju liczącej 6500 dusz gminy w Saarland spedycji Fixemer.
Punktualnie o godz. 07.30 ta mała armia zaatakowała: funkcjonariusz Bundesgrenzschutz zapresentował zdumionym menedżerom spedycji Fixemer nakaz rewizji. W ciągu krótkiego czasu urzędnicy zajęli teren spedycji; opróżnili szafy i biurka, spakowali skofiskowane dyskietki i przeszukali samochody ciężarowe.
Trzy i pół miesiąca później służby śledcze uderzyły znowu: zaaresztowano jednocześnie w Saarland Joachima Fixemer (37) i jego brata, Christiana (32). Oprócz obu braci, którzy sterowali z Perl w Saarland flotą liczącą 1500 samochodów cięeżarowych, policja Sachsen - Anhalt aresztowała Wiaczesława Minaiłowa (35); ten Rosjanin pracował w ekspozyturze spedycji w Landsberg.
Po wpłaceniu kaucji w wysokości 11,5 miliona Euro - jednej z najwyższych, w historii sądownictwa niemieckiego - pozwolono braciom Fixemer opuścić areszt śledczy. Na teren ich spedycji nie wolno im jednak wejść - tam rządzi w chwili obecnej syndyk masy upadłościowej.
Dochodzenie w tej sprawie służy jako przykład, jakimi metodami posługująa się wielcy branży transportowej na trudnym konurencyjnie rynku europejskim: przy pomocy armii niewolniczo pracujących kierowców z Europy Wschodniej, z Niemiec do Europy Wschodniej przemeldowanymi samochodami cięeżarowymi i niby-firmami tamże dyktowali bracia Fixemer warunki gry.
Od czasu załamania się Związku Radzieckiego i otwarcia granic pańnstw członkowskich WNP, tysiące Białorusinów, Ukraińców, Uzbeków, Azerów i Gruzinów prowadzi za - często - mniej, niż EUR 500 miesięcznie ciężkie zestawy ciężarowe przez całą Europę. Ekspeci logistyki szacują straty, poniesione we wpływach podatkowych i socjalnych w setkach milionów Euro rocznie.
Obok "cesarza spedycyjnego" na celownik służzb śledczych został wzięty też jeden z największych branży transportowej: prokuratura w Tuebingen (Badenia - Wirtenbergia) prowadzi dochodzenie przeciw menedżerom spedycji Willy Betz z Reutlingen - o nielegalne zatrudnianie obcokrajowców jako kierowców.
Przede wszystkim jednak, przy pomocy dochodzenia przeciwko braciom Fixemer prawo niemieckie próbuje przy pomocy środków stojących do dyspozycji zahamować rozlewający się niebezpiecznie dumping socjalny; prokuratura zarzuca obu braciom cięeżkie oszustwo, oszustwo podatkowe, łapownictwo i fałszowanie dokumentów. Szacowane straty: minimum 25 milionów Euro.
Adwokat braci Fixemer, Egon Müller z Saarbrücken nie chce szcegółowo odpowiadać na poszczególne zarzuty: "konieczne jest sprawdzenie, czy w przeszłośsci poczynione zostały błędy w pojedyńczych przypadkach".
Służby dochodzeniowe szacują, że bracia Fixemer zatrudniali masowo kierowców z Europy Wschodniej między innymi poprzez ich firmęTRANSLOGISTIK w Belgii, nie płacąc za nich świadczeń socjalnych. W ten sposób "zaoszczędzili" minimum 2,2 miliony marek.
Zysk przynosił inny trick, przy pomocy którego specjaliści transportowi z Perl "zaoszczędzili" potężne sumy na podatku drogowym: bracia Fixemer wymeldowali po prostu gros ich floty samochodowej z Niemiec i zameldowali ją w w byłych republikach radzieckich - przede wszystkim w Azerbajdżanie i Gruzji. W rzeczywistości jednak, wszystkie samochody były dysponowane z Perl, przez co spedycja powinna była zapłacić w Niemczech podatek drogowy. Dochodzeniowcy szacują, że w ten sposób państwo zostało oszukane na 14 milionów marek.
Według służb śledczych, bracia Fixemer oszukali również na podatku WAT. W latach 1996 - 2000 ich ekspozytura z Luxemburga zamówiła w Daimler - Benz AG 1047 ciąagników siodłowych za przeciętnie 95.000 marek za sztukę. Fixemer Luxembourg GmbH oświadczyła koncernowi Daimler-Benz AG pisemnie, że chodzi tu o "wolną od podatku WAT dostawę wewnętrzną na terenie Unii Europejskiej" -dla ekspozytury spedycji w Luxemburgu.
W rzeczywistości, luxemburska firma spedycji była jedynie skrzynką pocztową. Samochody nie zostały nigdy dostarczone do Luxemburga, tylko na terenie spedycji w Perl zostały "przygotowane" i następnie zatrudnione w spedycji. Urząd pdatkowy stracił przez to około 15 milionów marek.
Podczas gdy bracia Fixemer "odkładali" na bok miliony, ich kierowcy musieli cierpiećc: np seryjnie zamontowane klimatyzacje były wymontowywane z wozów, by w ten sposób zaoszczędzić parę tysięcy na paliwie. Dzięki temu, kierowcy spedycji Fixemer prowadzili w lecie "ruchome sauny".
Drogo stawało się dla kierowców, gdy wykraczali przeciw ostrym rządom menedżera Wiaczesława Minaiłowa - obecnie również zwolnionego z aresztu śledczego. Jeśli nie przestrzegali jego reguł, musieli płacićc "mandaty". Tak, na przykład, obraza "osoby wyżej postawionej" kosztowała 100 marek.
Naprawdę wielki szum zrobiła dzięki otwarciu granic wschodnio-europejskich spedycja Willy Betz z Reutlingen. W roku 1994 firma ta (jej motto: pieniądze można stracić wielokrotnie, dobre imię - tylko raz) kupiła bułgarską spedycję SOMAT wraz z jej 4000 kierowcami. Obecnie, ponad 3700 zestawów jeździ z niebieskim znakiem firmowym firmy Willy Betz; spedycja ta ma ekspozytury i firmy w prawie każzdym kraju Europy Zachodniej i byłego Bloku Wschodniego.
Francuski Zwiąazek Transportowy - Federation Nationale pour le Transport Routier - wyliczył. że Betz oszczędza na każdym zatrudnionym keirowcy bułgarskim w stosunku do kierowcy francuskiego, prowadzącego samochód ciężarowy zarejestrowany we Francji, prawie EURO 2.900,- rocznie. W tym nie są zawarte dużo niższe bułgarskie podatki firmowe, podstawowe i drogowe. Również tradycyjnie działająace spedycje niemieckie nie są w stanie dotrzymać kroku takiej konkurencji.
Naprawdę dochodowe jest zatrudnianie wschodnio - europejskich zestawów cięeżarowych przy transportach wewnątrz-niemieckich i wewnątrz-unijnych. Takie transporty są tylko wtedy legalne, jeśli są przeprowadzane pomiędzy krajem Unii Europejskiej i krajem, w którym samochód jest zarejestrowany. Wyjątki od tej reguły zostały poczynione dla spedycji wschodnio - europejskich, posiadających zezwolenie specjalne Konferencji Europejskich Ministrów Komunikacji, tzw licencję CEMT.
Firmy, jak Betz czy Fixemer postarały się więc o takie licencje. W ten sposób mogą one transportować ładunki wewnątrz Unii Europejskiej przy dumpingowych cenach.
Jednakże i tu - przynajmniej na papierze - istnieją stanowcze ograniczenia. T, np, kierowcy są zobowiązani posiadaćc zezwolenie na pobyt, jak i zazwolenie na pracęe - jak np w Niemczech.
Rzeczywistość wygląada inaczej. Służby celne zatrzymują prawie codziennie podejrzane cięeżarówki. Kierowca bez wymaganego zezwolenia pobytowego pochodzi np z Bułlgarii, umowę o pracę posiada z hiszpańskiej ekspozytury niemieckiej spedycji, ciągnik posiada rejestracjęe rosyjską, naczepa - holenderską. Kierowca zostaje z reguły zaaresztowany i odesłany do domu - szefom spedycji nie spada najczęściej nawet włos z głowy.
Winę tego zalewu wschodnio - europejskich cięeżarówek ponosi inflacja koncesji CEMT. Ponad połowę wydanych w roku 1999 takich zezwoleń wypadła na kraje wschodnio - europejskie i byłego Związku Radzieckiego. "Koncesje CEMT, rozdzielane w tak rozrzutny sposób" - ocenia w wenętrznej analizie dumpingu socjalnego w branży transportowej Parlament Europejski - "są źródłem licznych nadużyć". Poważne obawy budzi poza tym duża ilość fałszerstw tych zezwoleń, "które podkopują system kontyngentowy".
Także spedycja Fixemer z Saarland wykorzystywała sfałszowane według rozpoznania służzb śledczych zezwolenia CEMT z Azerbajdżanu. Manadżer Fixemera, Minajłow, dał w latach 1999 i 2000 pewnemu wysokiemu urzędnikowi państwowemu z Azerbajdżanu za sfałszowane zezwolenia CEMT i rejestracje samochodów łapówki w wysokości ponad 250.000 USD. Urzędnik ten był w tym czasie członkiem Konferencji CEMT.
Bracia Fixemer mieli przyjaciół również wsród zachodnich Europejczyków: człowiek z Saarland, ówczesny niemiecki minister transportu - przyjaźnie nastawiony do braci Fixemer - Reinhard Klimmt byłl wówczas człlonkiem powyższego gremium. Też i w ich ojczyźnie - Saarland - spedycja z Perl mogła liczyć - do momentu otwarcia dochodzenia przeciwko niej - na poparcie lokalnych polityków.
W czasie, gdy socjaldemokraci pod Oskarem Lafontaine i Reinhrdem Klimmt posiadali jeszcze absolutną większość w lokalnym parlamencie, spłynęły do spedycji Fixemer subwencje w wysokośsci 7 milionów marek. Między innymi przeznaczone one były na rozwój satelitarnego systemu nawigacyjnego, pozwalającego na dokładną koordynację pojazdów spedycji na terenie całej Europy. Przy pomocy tego systemu bracia Fixemer sterowali ich flotę, złożoną z okrągło 1000 zarejestrowanych samochodów ciężarowych.
WILFRIED VOIGT, ANDREAS WASSERMANN
Troszkę już ''wiekowe'' informacje,ale chociaż częsciowo teraz wiecie dlaczego nie ma już niemieckiego Fixemera...
