Sprawa dróg rowerowych nie jest w Polsce wcale taka czarnobiała.
Moja ulubiona trasa na szybki trening to było Bielsko-Szczyrk-BB
Droge rozpoczynałem jadąc ze 3 kilometry jednym czteropasem, a potem z 3 kilometry drugim czteropasem (wszystko zabudowany), a potem dopiero dalsza część droga była zwykłą jednojezdniówką.
Przez te pierwsze kilometry teoretycznie cały czas mam na chodniku wytyczone ściezki rowerowe.
tylko, że przez lata ich istnienia sytuacja wyglądała tak, że te ścieżki nie różniły sie niczym innym od zwykłego chodnika, a często ich stan (wyboje) nie spełniał nawet norm dla chodników.
Poza tym z pamięci moge Wam powiedzieć, jak wyglądały pierwsze 2,5 kilometra mojej trasy, chcąc jeździć ściezką a nie ulicą (a początkowo tak robiłem)
W pierwszej kolejności, musze przejechać przez osiedle między ludźmi, po czym zjechać 2 razy po schodach, wtedy jestem na rozpoczynającej sie wlasnie sciezce rowerowej, do której dostep jest tlyko jeden - schody.
Następnie jade jakieś 800 metrów chodnikiem o szerokości nie większej niż 1,2 m (ciasny chodnik na długim wiadukcie).
Następnie moją droge przecina wyjazd i wjazd na stacje benzynową, gdzie jest groźnie bo ruch na tym odcinku drogi normalnie leci 80-100 kmh.
Następnie dojeżdzam do pierwszego skrzyżowania, pierwszych świateł, gdzie czekam z dwie minuty na pojawienie sie zielonego. Powinienem teraz zejśc i przeprowadzić rower.
teraz znowu moge wsiąć, ale nie ujezdzam 100 metrów a mam na drodze przystanek autobusowy.
To taki przystanek, gdzie ściezka nie idzie na jego tyłach, a dokładnie pomiędzy stojącym autobusem, a wiatą przystanku.
Efekt - nie widze ani ludzi pod wiatą, ani czy ktoś jeszcze wysiada z autobusu, należałoby zwolnić do 5 kmh.
Przejeżdżam kolejne 100 metrów po to aby dojechać do kolejnego przejścia dla pieszych, z krawęznikami.
Czekam tam do 3 minut aby ruszyć w szaleńczy zjazd w dół, równoległe do jednej z największych górek w Bielsku.
Rower bez kręcenia rozpędza sie do 60 kmh, a na środku ścieżki są słupy oświetleniowe. Poza tym ludzie jak zwykle zatracają sie w tym, po której właściwie stronie mają isc, a po której jechac.
Na dole powtórka z rozrywki, kolejna stacja benzynowa, przy drodze o prędkościach powiększonych o sporą górke, gdzie nie jednych ponosi fantazja.
Dojeżdzam do świateł trzecich, kolejnego przejścia dla pieszych i chodnika, w który wchodzi róg budynku, efekt szerokośc 60 cm i ryzyko czołówki z innym rowerzystą...
Wszystko to na odcinku 2,5 kilometra którego pokonanie zajmuje conajmniej 8-10 minut.
Jadąc drogą 15kilometrowy odcinek do szczyrku pokonywałem w 32-34 minuty....
Nie będę wiec opowiadać jak wyglądają kolejne 2 kilometry jazd "scieżką rowerową"
Miałem okazje przejechać pareset kilometrów ściezkami w Austrii i........
wiem, ze u nas nawet za 20 lat tak nie bedzie, ale to odrebny temat, moze potem Wam tez sciezki opisze, teraz lece do pracy,
