Cytuj:
Ciekawy temamt.
Ja mam pytanie do kolegi Cyryla.
Kiedyś czytałem,że byłeś kierowcą ciężarówki,autobusu,instruktorem nauki jazdy,dalej juz nie bardzo pamietam,ale chyba jeszcze kilka razy zmieniałeś stanowiska...??
Czy możesz się do tego ustosunkować,jak to było w twoim przypadku i dlaczego w swojej karierze zawodowej tyle razy zmieniałeś stanowisko pracy??...
w moim przypadku powodem jest to, że po osiągnięciu czegoś zaczynam się wiercić i szukać czegoś nowego.
inną sprawą jest, że kiedyś nie można było zrobić prawa jazdy wyższych kategorii tylko trzeba było nabyć praktyki, co uważam za właściwe.
więc po uzyskaniu kat. B zacząłem jeździć Żukiem w dużej firmie transportowej (około 300 pojazdów), potem uzyskałem C i był Robur potem Star, później C+E, jednak w międzyczasie zrobiłem D i autobusy (komunikacja miejska). po roku miałem prawo do D+E i autobusy przegubowe. jednak i to mnie nie usatysfakcjonowalo więc zrobiłem uprawnienia wykładowcy i instruktora. zacząłem pracować w tym zawodzie. jednak po jakimś czasie otwarto transport międzynarodowy i pociągnęło mnie do tego.
po 10 latach jeżdżenia po Europie zostałem spedytorem. po kilku następnych zająłem się logistyką - transporty kolejowe, kombinowane, usługi magazynowe itp.
teraz zajmuję się transportem, maszynami budowalnymi, infrastruturą i gospodarką materiałową, co nie przeszkadzało mi zrobić uprawnienia instruktora doskonalenia techniki jazdy (uprawniony do prowadzenia zajęć KW i KO, czego na razie nie robię) czasem szkolę z zakresu bezpiecznej i ekonomicznej jazdy.
dla mnie zatrzymanie się na jednym stanowisku, to jak pozostanie w tej samej klasie. życie jest za krótkie aby nie zobaczyć co jest za płotem. ogólnie rzecz biorąc związałem swoje życie z transportem i to, że wykonywałem różne zawody z nim związane pozwala mi na szersze spojrzenie na całość.
jednak żadnego z tych zawodów źle nie wspominam. były chwile lepsze, były chwile gorsze, ale ogólnie było OK.
gdy zaczynałem w zime rano pracę zaczynało się od zalania silnika wodą (nie było płynów niezamarzających), jeździło się z kołdrą na kolanach, w kurtce i rękawicach. samemu wszyskto naprawiało się, a ogrzewanie postojowe poznałem dopiero po ponad 10 latach marznięcia w samochodach i autobusach. jednak nie ma co narzekać taki jest (lub był wtedy) zawód kierowcy.
jeżeli ktoś chce wybrać taki zawód nigdy nie odradzam. uprzedzam że jak każdy jest ciężki, odpowiedzialny, ale potrafi dać sporo satysfakcji pod warunkiem, że zaspokajanie swoich zachcianek zostawimy na boku i podejdziemy do niego jak do normalnej pracy.
właśnie tego podejścia do zawodu kierowcy u kolegi Hobbyl mi zabrakło. wyszło na to, że gdy: "tylko ona (ciężarówka) ja i droga przede mną" jest OK, ale jakiekolwiek trudności czy przeszkody to już jest źle. zawód kierowcy, jak każdy inny to nie jest koncert życzeń.