To może i ja się wypowiem.
Pracuję jako kierowca, już "parę miesięcy"

. Przez ten czas bywałem i na krajowych kursach i na międzynarodówce. Zdarzało mi się narzekać na pracodawcę (a to, że gonią bez uznania czasu pracy, a to, że mało płacił, a to, że jeżdżę wiecznie sypiącym się samochodem).
Od pewnego czasu (świadomie) zawiesiłem działalność na Forum, żeby trochę posłuchać samego siebie. I do jakich wniosków doszedłem:
Pracę mam jak na polskie warunki bardzo dobrą. Fakt faktem, że sprzęt wiekowy (Actros '00) ale za to mogę sobie zaplanować jak będzie wyglądał i cały weekend (w domu jestem w sobotę o 8 rano) i załatwić sprawy urzędowe, jako, że do pracy wyjeżdżam o 16 w poniedziałek. Wiem, że podniosą się głosy (i nie uchylam się), że narzekałem. Jednak dzięki tej pracy kupiłem mieszkanie, mam czas dla rodziny i przede wszystkim niemalże w każdym momencie mogę być w domu, gdyby zaszła taka potrzeba.
Gdybym chciał (czego na razie nie planuję) wróciłbym na międzynarodówkę. Ale na warunkach, które nie będą odpowiadały wielu pracodawcom (czas pracy, zabezpieczenie ładunku).
Gdybym miał się cofnąć w czasie, stając przed wyborem, co robić (a pracowałem za biurkiem przysłowiowe 8 godzin) nie zmieniłbym decyzji. Zostałbym "zawodowym".
Zdaję sobie z tego sprawę, że ktoś może powiedzieć: agitacja, tekst pod publikę. Mówcie, myślcie co chcecie. Ja lubię swoje hobby. Bo nie traktuję tego jak pracy. A to, że czasem narzekam - jestem Polakiem, i jak większości rodaków - zdarza mi się narzekać.
Reasumując - chcesz być "zawodowym": proszę bardzo, zasięgnij opinii, przejedź jako pasażer kilka międzynarodowych kółek, zrób uprawnienia, siądź za kierownicą ale wpierw dokładnie dowiedz się, jakie warunki są u danego pracodawcy i to nie od szefa ale od jego kierowców. Bo uskarżanie się, że ma się rodzinę a "kolenduje 3 weekend z rzędu w budzie na zachodzie" - wybacz, nie będę Cię żałował.