Ostatnio szukając innej pracy dochodzę do wniosku że brak pracy spowodowany jest przesyceniem rynku w wykwalifikowanych pracowników a nie aż tak bardzo kryzysem.
Miejsca pracy znikają poprzez to że firmy padają co spowodowane jest kryzysem ale gdy tylko pojawia się nowe miejsce pracy przykładowo na kierowcę chętnych na to jedno miejsce zgłasza się 30… Oznacza to że przykładowo na 1000 stanowisk pracy jako kierowca jest 1300 osób mających do tego uprawnienia co daje że 300 osób szuka pracy w zawodzie. Dlatego gdzie kol wiek jest praca pytają o doświadczenie bo mają w czym wybierać.
I pomimo kilku jak nie kilkunastu nowym inwestycjom w moim regionie miejsc pracy dla pracownika z uprawnieniami ale bez praktyki nie ma. Parę lat temu w niektórych branżach to pracodawcy szkolili pracowników a nie szukali już takich z uprawnieniami.
Spora większość osób ma teraz np. uprawnienia na wózki widłowe dlatego że kurs jest tani, „egzamin” łatwy, a miejsc gdzie można go zrobić jest też nie mało. A jeszcze jakieś 10 lat temu pamiętam jak kolega chwalił się że jego ojciec jako jedyny w zakładzie ma takie uprawnienia. Tak samo jest teraz z prawem jazdy które jest droższe i trudniejsze do zdobycia ale i tak jest bardziej powszechne niż kilka/ kilkanaście lat temu bo nie każdego było na nie stać.
Także jakaś praca jest a gorzej z tym że jest wielu pracowników z potrzebnymi uprawnieniami.
Jak myślicie kiedy to się zmieni? Jak minie „kryzys” czy w wypadku kierowcy zostanie wprowadzona Kwalifikacja wstępna która ograniczy możliwość dostania uprawnień?
Sorry za tyle słów uprawnienia 