Cytuj:
Jestem ratownikiem przed medycznym i przeciwny stosowaniu takiej praktyki,niemam zamiaru przeszukiwać "delikwenta" tylko po to że by zadzwonić do rodziny,któryś z gapiów

może mnie oskarżyć o kradzież itp.
Nie rozumiem Twoich rozterek. Co to znaczy:
"tylko po to"?
Jeżeli przystępujesz do reanimacji poszkodowanego, lub tez innej czynności (np. przeprowadzenia podstawowego badania, lub wywiadu), to gapie nie mają nic do powiedzenia. Nie pomagają, więc nie powinni się wtrącać. Idąc Twoim tokiem rozumowania, to nie rozetniesz spodni rannego, lub nie potniesz jego koszuli, bo gapie potem nazwą Cię wandalem?
A jak np. zobaczysz jego grupę krwi, zapisaną na przechowywanej karteczce w portfelu, albo np. jak zobaczysz, czy fiolka leków wystająca z kieszeni, nie jest fiolką leków na cukrzycę?
Nie wiem w jakim stopniu jesteś ratownikiem. Czy już miałeś wątpliwą przyjemność pomagać rannym, czy tylko przeszedłeś kursy...
Pamiętaj, że rodzinna rannego może udzielić Ci cennych informacji, które możesz przekazać wykwalifikowanym ratownikom. Może poszkodowany cierpi na epilepsję? Może jest uczulony na jakiś lek? Może rodzina dzięki temu telefonowi szybciej zorganizuje jakąś rzadką grupę krwi potrzebną rannemu?
Pamiętaj, że tu chodzi o życie ludzkie, nie o telefon komórkowy.
Kiedyś na kursie spytałem się ratownika "Jak mocno mam uciskać klatkę podczas resuscytacji, aby nie połamać żeber?". Odpowiedział, że przy ratowaniu życia, ew. połamanie żeber to mało znaczący fakt. Lepiej, żeby ranny odzyskał krążenie i pokurował się z tymi żebrami, niż by zszedł nam na rękach z powodu słabego ucisku na klatkę.
Aby rozwiać np swoje wątpliwości przy przeszukiwaniu rannego, to możesz potem wylegitymować się władzom, lub podać swoje dane gapiom (o ile zajdzie sytuacja, że będą posądzać Cię o jakąś kradzież).