Cytuj:
Przeczytaj co mówi kolega którego to dotyczy o sytuacji na tą chwilę i w kontekście tego swoją sugestię.
Jako uzupełnienie wyobraź sobie sytuację: pożyczyłeś od kumpla auto.Stało u mechanika, ale potrzebowałeś go pilnie, więc sam stamtąd odebrałeś. Jeździłeś niewiele.. ,bo padło. I co robisz? Wysiadasz i mówisz: a spadaj gościu.. Twoje auto -twój problem. Na przyszłość pożyczę sobie od kogoś innego,a my możemy się więcej nie znać.A zresztą, na piśmie się nie zobowiązywałem,że za coś odpowiadam.
Nie, nie! Mi chodzi o to, że z tego co kolega pisze wynika że pracodawca sobie z pewnych spraw nic nie robi, a cytowane wypowiedzi świadczą o tym że ma go za woła roboczego! Dlatego z tacy ludzie potrzebują silnych bodźców aby zrozumieć swoje zachowanie, w tym wypadku było to zatarcie silnika. Tak jak pisał kolega z krotoszyna-miał zamiar odejść, a to że napisałem że ma się zwolnić wywynioskowałem ogólnikowo, i nie było podyktowane faktem zatarcia silnika.
Podam swój przykład: zaraz po zakończeniu technikum w wieku 19lat zatrudniłem sie na VW LT rok 1990(coś koło tego), rozwózka towarów na górny śląsk i poznań-6000do8000 km na miesiąc. Była to moja pierwsza i najgorsza praca, z racji podobnego postępowania szefa jak w temacie, dolewka wody co 150-200km(dziura w chłodnicy) jazda na opale, beznadziejne akumulatory, na 1000km litr oleju na dolewke przy silniku 2,4d. No i gdy uszkodziłem zderzak (wgniecenie) to powiedział że 200zł mi obetnie które był mi winien-był to oczywiście pretekst do niewypłacenia zaległej kwoty, a całe auto było w g***nym stanie, a sam zderzak kosztował co najwyżej 100zł(choć nie było potrzeby jego wymiany) gdy mi to powiedział, od razu wiedziałem że jutro a właściwie w nocy o 12 nie przyjde już aby zrobić trasę na Katowice, udało mi się od niego wydusić 100zł po czym umówiliśmy się na północ. O 21zadzwoniłem i powiedziałem
że już nie przyjdę. Dodam jeszcze że doszły mnie słuchy że w tym LT-eku zerwał się pasek rozrządu- bo było szkoda pare groszy na wymianę, a wzamian jeszcze większe koszty.
Chodzi mi poprostu że takich ludzi trzeba omijać szerokim łukiem.
Sam miałem sytuację w środę, po zjeździe z A4 na 78 w stronę Gliwic usłyszałem jakieś tarcie, całe zawiesze zaczeło drżeć, a trzymając kierownice miałem uczucie że trzymam młot pneumatyczny. Do rozładunku miałem kawałek, dojechałem. Sprawdziłem to co mogłem sprawdzić na parkingu po czym zadzwoniłem i poinformowałem o całej sytuacji i nie było ignoranckiej odpowiedzi itp. Myślałem że to łożysko, albo coś z tarczą, do dziś nie wiem.
Cytuj:
"jak ty to widzisz, da się zrobić?"
Może nie to samo ale, ostatnio miałem załadunek za Kędzieżyniem Koźle miałem załadunek o 23, ale zanim tam dojechałem dostałem telefon, na którą będę na rozładunku, ja odpowiedziałem że jak mnie załadują o 23 to na rozładunku będe ok 16 następnego dnia, ale jak uda wam się załatwić że mnie załadują do 18 to na rozładunku będę o 9rano też następnego dnia. Wyjechałem z zakładu o 18.35 a na rozładunku byłem o 8.50.
Moje słowa miały na znaczeniu aby omijać totalne dziadostwo, bo tacy ludzie kosztem swoich pracowników często się dorabiają, a jeśli już idzie gorzej to przynajmniej trzeba szanować pracownika.