Ostatnio spotkała mnie nieprzyjemna sytuacja, otóż zatarłem silnik w Mercedesie 814. Szef całą winą obraczył mnie, ja jednak sie z tym nie zgadzam do końca. Potraktujcie te historie również jako przestroge.
Odebrałem samochód od mechanika bo był wymieniany olej, filtry, etc... Szef szybko, szybko bo trzeba jechać do Warszawy w trase.. wiec od razu po odebraniu pełen but na Stolice (350KM) Było już ciemno, na początku niemiła niespodzianka - wysiadło mi całe oświetlenie deski rozdzielczej

- tym samym nie widziałem wskaznika cisnienia oleju (a takowy tam tylko jest, nie ma kontrolki) No ale cóz zbagatelizowałem ten problem,
trzeba bylo szybko wiksować na stolice... Jakies 50 km od celu usłyszałem dziwne stuki w silniku ..przejechałem moze tak jeszcze z 3 km, po czym zatrzymałem sie, już po ciemku nie chciało mi sie sprawdzać więc callnęłem do szefa ze cos sie stało z autem i poszedłem spać. Rano wielkie zdziwienie, w silniku oleju brak !!
Co sie okazało?? Pękła obudowa od filtra oleju i cały sączył sie na asfalt az do feralnego momentu. Wynik - remont silnika - prawie 9 tyś zł. Zoastałem obracznony całą winą - czy słusznie ??