Cytuj:
no ciekawe teorie???ja nie mówie ile pod stołem szef daje,ale ile masz wykazane i w razie wypadku,choroby co potem???(kolega 34lata-nowotwór-renta-500zł-fajna perspektywa?)to jest uczciwe???a negocjować to se można???idz i powiedz że bedziesz pracował ale rozlicza cie z godzin i opłaca pełny zus +diety-ciekawe gdzie tak sie zgodzi???a te porady typu załóż se firme to wiesz???ja rozumiem że jest ciężko prosperowac z perspektywy szefa ale to tylko wina firm że tak zaniżyły stawki i teraz gryzą paznokcie jak wyjść na plus,sam kiedyś miałem transport i tylko ładunek docelowy dawał dobry dochód a powrót to już był rarytas a dziś???porażka!!!
Ciekawy post. I interesujący schemat stąd wyziera: miałem własną dzialalność, ale że opłacalność był mizerna, to pójdę do kogoś innego.A że on działa na granicy opłacalności? A co mnie to obchodzi!? Sam sobie winien! Bo jest wśród tych,którzy za tanio pracują. "Naskubię" wiec ile się uda i pójdę dalej. A on nich sobie gryzie paznokcie,że nie wie jak wyjść z długów i jego rodzina z nim razem.
Skąd ta ironia? Bo mi kiedyś,gdy pracowałem na Zachodzie,uświadomiono,że w moim osobistym interesie jest by firma prosperowała, a NASZ klient był zadowolony.Bo jeśli właściciel splajtuje,to ja stracę pracę.Zrozumialem,że najpierw ja muszę zarobić dla właściciela,by ten mial mi czym zapłacić. Do tego potrzebne jest identyfikowanie się z firmą, z pracodawcą.Wiązanie własnej przyszlości z nim.A wiem z obserwacji i doswiadczenia,że jest to możliwe.
Muszę przyznać wszak racje,że na mizerne stawki "zapracowali" ci, którzy masowo rzucili się do tej działalności. Biorąc leasingi, częściowo kredyty.. A gdy raty gonią ,to bierze się zlecenie choćby po kosztach.Obserwowalo się to dawniej-a cześciowo i dziś-na rożnicach w stawkach na początku tygodnia, a w czwartek,piątek.. Gdy było wiadomo ,że każdy chce wrócić do kraju, a nie czekać do poniedziałku.Niejednokrotnie warto było zaczekać.Nawet bardzo.
Nie wiem czy dobrze rozumiem,że płacenie "pod stołem" to płacenie diet.Te owszem do podstawy ubezpieczenia nie wchodzą,a za nie głównie pracujemy.A by płacić całkowicie "z powietrza i pod stołem" to jakoś te koszty firma musi zaksięgować,lub zapłacić za nie podatek. Trudno przewidzieć,co by się stało gdyby mialy być zaliczane.Albo fala bankructw,albo podwyżki frachtów.
A ubezpieczenia i renta.Brutalne, ale istnieje wiele dobrowolnych ubepieczeń, z których można korzystać.
Temat uciekł w bok, ale to i nieźle chyba. Pozdrawiam.