Wczoraj w drodze do Aberdeen widziałem polskie Iveco z dzienną kabiną w której kierowca miał umoszczone jakieś legowisko z poduszek i śpiworów w poprzek tunelu silnika. Myślałem, że zobaczyłem już wszystko, dopóki nie dojechałem do Aberdeen.
W pobliżu portu, na jednej z uliczek niedaleko magazynu Shore Porter's Society stało kilkunastoletnie Atego. Na blachach z Małopolski. Także z dzienną kabiną, na osłonach przeciwsłonecznych powieszone były ręczniki i jakieś szmaty które robiły za firanki... Ki diabeł - pomyślałem - może jakiś zlot mają albo coś. Przejeżdżałem koło niego dwa razy, za drugim razem zobaczyłem, że kierowca wyszedł i szcza na koło. Zatrzymałem się i powiedziałem, że 150 metrów dalej jest toaleta, będzie się mógł załatwić, umyć itd.
- E, ale pewnie płatna, szef mi potem nie zwróci - powiedział pan kierowca.
Zapytałem, czy nie dostaje ryczałtu za nocleg, bo przecież w przypadku, w którym nie ma kabiny sypialnej to jest chyba oczywiste. Ot, myślałem po prostu, że koleś oszczędza na dietach i zamiast uganiać się po hotelach woli się przemęczyć w kabinie, sam tak czasem robiłem (ale spałem wygodnie na karimacie na pace w busie, i to tylko jak byłem w jakiejś dziczy i było ciepło). Odpowiedź mnie rozwaliła kompletnie.
Otóż... koleś nie dostaje diety na noclegi albowiem
szef kupił mu namiot
Aż pogadałem sobie z kolesiem chwilkę. Mówi że zwykle jeździ tylko do Londynu, jego znajomi mieszkają w Maidstone to nocuje u nich, namiotu nie używa, ale ze sobą wozi "jakby się ktoś czepiał", zwykle śpi w kabinie w poprzek siedzeń, na noc zjeżdża z autostrad i parkuje po jakichś pipidówkach żeby się do niego żadne służby nie czepiały, z pracy nawet jest zadowolony, ale mogli by więcej płacić, jak znajdzie coś lepszego to zmieni.
Tak więc panowie przedsiębiorcy, idealny kierowca szuka pracy. Auto było stare, ale zadbane to i na ubezpieczeniu będzie można przyoszczędzić...
(nie chciałem robić na bezczela zdjęcia, ale auto było czerwone z ciemnoniebieską plandeką, z tyłu nalepka Nevady, na zderzaku widoczne ślady po numerze telefonu z kropkami, znaczy zapewne import z Francji...)