Przyjechałem dziś do portu w Calais. Standardowo na kontrolę. Coś się chyba chłopakowi źle wyswietlało, bo nie był do końca przekonany czy nie ma emigrantów. Po sprawdzeniu paszportu wjazd na kolejną budę. Zaś coś nie gra. Sprawdzona kabina, paleciara, ośki i w końcu przyszedł czas ciąć plombe i ściągać hiszpanke. Baba wlazła do środka, ale nikogo nie znalazła
Drugi raz z tą naczepą jadę i za każdym razem cyrk.
Wysłane z mojego SM-J500F przy użyciu Tapatalka