Eeee, Kermit to pewnie ma daleko, i w mojej fabryce, międzynarodowe kierowce, no cóż...
Bywali tacy, co na Dżangłeże i Venlo swoje rajki mieli, od Świecka do Ringu wszystkich lewym robili, koło Duany bez kwita za 8 euro na odcieciu szli, w Jukej, kwitów z serwisu na 12 funtów po śmietnikach szukali, na Celnym pod Moskwą wszystkich we wódce przepili. No najlepsze byli!
A jak trzeba było jeździć z Łagowa do Radomia, to wóz palił 40l, a po niektórych to trzeba było wysłać ludzi busem żeby ich odnaleźć.
Nie mówię Kermit, że Ty, ale tak było
.
A w którym to nie ważne. Na pewno nie w moim.