Od dawna zapisane jest w naszych rodzinnych genach,że jeździmy tam gdzie jeździ mało kto...po dalekich Rosyjskich podbojach,po Hiszpańskiej włóczędze,po wyprawach na Skandynawie przyszedł czas na kolejną wyprawe...tym razem przypadła nam Czarnogóra,kraj do niedawna nękany wojną etniczno-wyznaniową...dodam,że większość z tych "extreme" dla niektórych tras zrobiliśmy autami marki RENAULT,które nie zawiodły nas nawet na 40 kilku stopniowym Rosyjskim mrozie w odróżnieniu od samochodu DAF,ale mniejsza z tym a jak to wypadło przekonajcie się sami:
7 Czerwiec 2007r-
Z miejsca zamieszkania,czyli z Gostynina załadowani wyruszyliśmy o godz. 23:25 i celem naszym była granica Polsko-Słowacka w Chyżnym.Po przejechaniu 350km staneliśmy o godzinie 03:50 na krótką pauze,która wyniosła 60 minutek.Pauzę krótką robiliśmy w Krakowie na 1 Orlenie na drodze nr 7 po zjeździe z obwodnicy KRK.Po pauzie kierowaliśmy się na Słowację i o godzinie 05:45 zatrzymaliśmy się w Rabce Zdroju aby dokupić pieczywo i po przestaniu 15 minut ruszyliśmy dalej,po czym w Jabłonce o06:40 staneliśmy,aby dotankować.Zalaliśmy 125L i o 06:55 ruszyliśmy do Chyżnego,gdzie na parkingu po znalezieniu miejsca staneliśmy o 07:05.Po drodze do Jabłonki mijaliśmy leżące warstwy sniegu-troche dziwne ze względu,że mieliśmu połowe Czerwca.Równoczenie o godzinie 07:05 rozpoczeliśmy kręcenie pauzy...
8 Czerwiec 2007r-
O 19:40 wyruszyliśmy z parkingu przed granicą PL-SK i granice przeszliśmy o godzinie 19:45 po czym zatrzymaliśmy się aby kupić Słowacką winetke.Winete kupilismy w 1 budynku za granicą,po czym o 19:50 ruszyliśmy dalej w Słowacje.Do granicy Słowacko-Wegierskiej w Sahach dotarliśmy o 23:25,granica świeciła pustkami i z 5 minut czekaliśmy aż odnajdzie się któs,kto nas wpuści na teren Wegier.Po sprawdzeniu paszportów i ujechaniu 500m wjechaliśmy na wagę a kolejnie sprawdziła nas VAM-ES-PENZUGYORSEG,czyli Wegierska służba Celna,po czym pojechaliśmy dalej i o godzinie 00:00 staneliśmy na 2 OMV-ce w kierunku Budapesztu,aby zakupić Węgierską matryce i zrobić rótką pauzunie.Po przejechaniu 238km,zrobiliśmy krótką pauze,która wyniosła 45 minut i o godzinie 00:45 ruszyliśmy dalej w kierunku Budapesztu,który zdobyliśmy noca i kolejnie Tompy-granicy z Serbią.Po całonocnej jeździe po Słowacji i Węgrzech do Tompy dotarliśmy 9 Czerwca o 04:25 nad ranem i rozpoczeliśmy krecenie pauzy...
9 Czerwiec 2007r-
Podczas pauzy ok.godziny 5:00 nad ranem położylismy się spać,ale sen niestety nie trwał długo,ponieważ ok 10:30 powstawaliśmy z powodu ogromnej temperatury,która w tym czasie wynosiła około 35 stopni Celsjusza...w cieniu
Pauza mijała dość fajnie,jedyne co nam przeszkadzało to brak wyposażenia,takiego jakie posiadaliśmy w DAFie.Madzia nasza cechuje się dość spartańskim wyposażeniem-nie posiadamy ani lodówki ani klimatyzacji niezależnej,co by nam napewno ułatwiło życie a żeby było ciekawiej to nasz klimatronic odmówił posłuszeństwa..a my pomimo to pojechaliśmy na Bałkany-debile
ale to niedługo się zmieni.Weekendowa pauza mijała pod znakiem upału.Około godziny 14 nadszedł zbawczy deszcz,który ochłodnił znacznie temperature.Deszcz padał przez około 20 minut a pogoda stała się wręcz idealna.O 20:50 zaatakowaliśmy granice,ruch niewielki-około 10 aut w tym 6 Polskich,ale schodziło się długo,konkretna kontrola.Odprawę u Wegra wraz z chłopakami skończyliśmy o 23:55 po czym pojechaliśmy na odprawę u Serba i o godzinie 00:00 wjechaliśmy do kraju byłej Jugosławii-Serbii.Po odprawieniu się w Serbskiej spedycji około godziny 00:50 poszliśmy z chłopakami do baru z którego wróciliśmy przez 3 w nocy...Następnego dnia czekała nas jazda po Serbii,na początek w 3 kamiony ze Staszkiem i Marcinem.
10 Czerwiec 2007r-
Podbudka na Serbskim terminalu była morowa-wstaliśmy o 09:00,szybki porzadek w kabinie,pomylismy się i między czasie tata gotował wode na herbatke a ja pomyłem szyby,aby zdjęcia nie były brzydkie...Z terminalu w 3 auta ruszyliśmy o 10:10 i na teren Serbii,poza terminal wjechaliśmy o 10:25.O 13:10 staneliśmy w Novym Sadzie,przejechaliśmy 171km.Podczas pauzy poszliśmy zrobić zakupy do Mega Marketu i o godzinie 14:30 ruszyliśmy z Nowego Sadu w dalszą drogę.Droga mijała bardzo spokojnie,na pauze przyjechaliśmy do miejscowości Cacak,dnia 10 Czerwca o godzinie 18:35,po przejechaniu 404km.Zjedliśmy kolecję i poszliśmy do baru Snezana na zimnego Jelenia(miejscowe bro)Imprezowanie zeszło tak długo,że do aut wróciliśmy po północy.Niestety następnego dnia 10km dalej się rozjeżdżalismy.My ze Staszkiem walilismy w kierunku Czarnogóry,natomiast Marcin na Kosovo a dotychczasowe wrażenia z Serbii bardzo fajne,tak jak tutejsze kobiety,które podczas jazdy ocenialiśmy na radiu w skali od 0-10,co do dróg można by dyskutować,ale myślę,że porównywalne są do dróg w Polsce.
11 Czerwiec 2007r-
Pobudka o 09:00,szybka kawa i herbata...czas ruszać już na Czarnogóre.Spod baru ruszyliśmy o 09:55 i o 11:15 zatrzymaliśmy się na pompie aby kupić mapę Serbii,skąd wyjechaliśmy o 11:20 i po przejechaniu godziny staneliśmy nad pieknym jeziorem na godzinną pauze.Przy jeziorze był fajniutki bar w którym zjedliśmy obiadek.Z nad jeziora wyruszylismu o 13:25 i po godzinie i 25 minutach bylismy już na Serbskiej granicy.Przeprawa u Serbów trwała może z 10 minut po czym jechac musielismy do Czarnogórców,jakieś 5-7 km dalej.Na granicy Czarnogórskiej zrobiliśmy Spedycje,kupiliśmy taxe na Czarnogóre,po czym u policjanta wpisalismy się na wjazd i oczekiwaliśmy na odprawe.Po chwili zostaliśmy odprawieni,plomba została zmieniona i ruszyliśmy w kierunku Bijelo Polje.Miasto to znajduje się 15 minut od granicy z Serbią i o godzinie 16:00 bylismy już na Carinie,czyli urzędzie Celnym w Czarnogórze.My zostaliśmy natomiast Staszek pojechał dalej,do Podgoricy.Cóż kolejna pauza,conajmniej 11h i oczekiwanie do wtorku do 8 rano na odprawę.Urząd otoczony dookoła górami i z lewej strony...torami kolejowymi.Pogoda fajniutka,około 25 stopni,można było spokojnie odpoczywać po przejechaniu ciężkich 209km hehe...Przed 18 wyruszyliśmy z Ojcem zwiedzac miasto,wrócilismy po 19,zjedliśmy pyszniutki ryż z sosem,posiedzieliśmy,pogadaliśmy głupoty i poszliśmy spać,następnego dnia pobudka o 07:00 i kolejny ciężki dzień...
12 Czerwiec 2007r-
Pobudka standardowo-morowa,odrazu o 7:00 bez marudzenia wstaliśmy,ogarneliśmy maszyne,wypilismy herbate,zjedlismy po kawałku ciasta i o 08:00 zameldowaliśmy sie na Spedycji,kazano nam poczekac 2 godzinki i powiedziane było,że o 10:00 papiery będa już gotowe,jakże by inaczej,papiery były już o 09:30 a po 20 minutach staliśmy już rozplandeczeni na firmie Mesopromet,na przeciw urzędu Celnego.Z rozładunku wyjechaliśmy o 13:00,rozładunek trwał może z 15 minut,ale pozostały czas to oczekiwanie na decyzje,co zrobić z naszym towarem.Po wyruszeniu o 13:00 na granice Czarnogórską dotarliśmy o 13:15,odpisaliśmy się i na granicy Serbskiej bylismy około 14:00.Z granicy zjechaliśmy o 14:30 i ruszyliśmy w drogę do Belgradu,gdzie mieliśmy ładować powrót do Polski.Zatrzymalismy się jedynie przed Uzicami,aby uzupełnić zapasy napoju Bogów-piwa i ruszyliśmy dalej,mijając po drodze wywróconą na dach osobówkę.Na krótką pauze staneliśmy przed Cacakiem o 17:45,dotychczas zrobione mieliśmy 186km.Do Belgradu dotarlismy o 21,ale na firmę dojechalismy o równej północy a wszystko to przez zakazy dla ciężarówek,które otaczały firmę i było to bardzo mylące.Gdy zajechaliśmy na firmę-cegielnię Trudbenik stało kilka Polskich aut,znajomych nam już osób.Dnia 12 Czerwca po przejechaniu 391km i ciężkim zwiedzaniu Belgradu poszliśmy spać po 1 w nocy,na przeuroczej Belgradzkiej cegielni.
13 Czerwiec 2007r-
Pobudka o godzinie 07:15,jeśli chodzi o Mnie,ojciec wstał godzinkę przede Mną bo ja miałem totalnego lenia od rana.07:20 postawiliśmy się na placu i czekaliśmy w kolejce na załadunek,byliśmy 5 autem i o 9 bylismy już załadowani,pospinaliśmy się po czym ojciec poszedł z chłopakami po papiery a ja w tym czasie pomyłem naczynia i posprzątałem w aucie.10:10 był już tata z papierami i o 10:20 pojechalismy przez centrum Belgradu w 5 aut na Urząd celny.Po zajechaniu na urząd o 10:45 oddaliśmy spedycji papiery i w 3-ech ruszyliśmy piechotą na podbój Belgardu.Wymieniliśmy pieniądze,zjedliśmy pizze a ja dodatkowo zakupiłem pieczywo i...piwo.Do aut wróciliśmy o 12:20 i czekaliśmy na papiery,które dostaliśmy przed 15.O 15:00 ruszylismy z urzędu w Belgradzie i o 18:05 staneliśmy na obiadek na stacji OMV,przy autostradzie w kierunku Suboticy,skąd po obiadku o 18:55 ruszyliśmy w kierunku przejścia granicznego z Wegrami-Kelebija/Tompa,gdzie przed granicą zjechaliśmy na nocleg na Benzińską Pumpe w miejscowości Kelebija.Na pauze zjechaliśmy o 19:50 po czym poszliśmy do baru...na co
....Na piwo
Z baru wróciliśmy o 22:30,poszliśmy spać bo następnego dnia czekała nas pobudka o 4 nad ranem i atak na granice.Dnia 13 Czerwca załadowaliśmy się,odprawiliśmy oraz przebyliśmy 236 km,dzień można by zaliczyć do jednych z cięższych w tej trasie...
14 Czerwiec 2007r-
Wstaliśmy po 4 nad ranem i o 5 ruszyliśmy na granice.Na granicy żadnego auta,pustka,poza nami Polakami.Odprawa u Serba trwała może z 10 minut i o 05:25 zameldowaliśmy się na wadze,nasza była OK,ale Grzegorz ze Zbyszkiem zapłacili po ponad 90 Euro.Z odprawą u Madziara zeszło się dość sporo i od Węgra wyjechaliśmy o 07:55,po 20 minutach jazdy staneliśmy na parkingu aby poczekać za chłopakami,którzy pozostali na granicy,bo akurat trafili na zmiane.O 10:55 ruszyliśmy w 4 auta w kierunku domu,Marcin pozostał,ponieważ przepiął się i poleciał znów na Serbie...Po 4 godzinach i 5 minutach byliśmy już na Wegiersko-Słowackim przejsciu granicznym w Sahach,gdzie oczywiście nie było chętnego aby przepuścić nas na Słowacką strone.Krótką pauze zrobiliśmy już na Słowacji,na 1 OMV-ce za Sahami.Staliśmy od 15:40 do 16:25 i ruszyliśmy w kierunku Chyżnego-pięknej granicy Słowacko-Polskiej.Do Polski wjechaliśmy o 19:45 i zaczęła sie jazda Polskimi pięknymi drogami...zaraz za granica rozpoczęły się telefony,ale kończył się czas i o 20:40 staneliśmy na Lotosie w Jaworniku,przy Zakopiance,przed Myślenicami.Po przejechaniu takieej ilości km-pierwsza pauza 9h.Na pauzie standardowo poszliśmy do baru,zjedliśmy smaczny Polski obiadek,wróciliśmy do auta przed 23,poszliśmy spać bo czekał nas ostatni dzień trasy...
15 Czerwiec 2007r-
Pobudka standardowo.. 04:50,pomyliśmy się,szybka kawka i o 05:40 czas był ruszyć bo do Krakowa ponad 30km a spedycja w Błoniu,gdzie mieliśmy mieć odprawę pracuje tylko do 14 więc zapowiadał się ciężki dzień...Na krótką pauze staneliśmy na Orlenie za Wólką Jagielczyńską o godzinie 09:40 i z tamtąd ruszyliśmy o 10:25 do Błonia,gdzie na UC dojechaliśmy o 12 w południe...z urzędu ruszyliśmy o 16:15 i na rozładunek a raczej miejsce rozładunku dojchaliśmy o 16:30,byliśmy 4 autem w kolejce i powiedziano nam,że rozładunek rozpocznie się po 18 i własnie w tym momencie strzeliła Mnie [wycenzurowano],bo zamierzałem wrócić do domu i pociągiem ruszyć na zlot do Krakowa...Rozładunek na tym śmiesznym placu rozpoczął się po 20,trwał z 30 minut,pozostało jedynie pozałatwianie papierów,ale szef firmy znikł i trzeba było czekać,szef przyjechał po 22,odebraliśmy swoje papiery i ruszylismy do domu,do Gostynina,gdzie dotarliśmy o 23:50 i zakończyła się nasza piękna podróz,która razem wyniosła 3353 km...
ZDJĘCIA:
Zakopianka rankiem:
Droga do Chyżnego:
Podczas pauzy na parkingu przed granicą:
All Black's i volvo z gabarytem:
Nasza Magdalena na parkingu przed granicą:
Zjazd do granicy ze Słowacją:
No to mamy już Slovensko:
Droga od granicy z Polską:
1 mieścinka,1 rondo i 1 Skoda 105 Extreme sport Version:
Droga po Słowacji:
Parkowanie po Słowacku: w rowie:
Magdalena podczas pauzy przed Serbską granicą:
Zbawczy deszcz,który przyniósł ochłodzenie:
Auta na Serbskim terminalu:
Polska ekipa:
Polskie autka...
Wyjazd z Serbskiego terminalu:
Serbska autostrada:
Znaki pisane 2 alfabetami:
Tu zjazd z Autostrady na pauze:
Tu robiliśmy zakupy podczas pauzy w Novym Sadzie:
Tranzytem przez Novy Sad:
Most na Dunaju w Novym Sadzie:
Rzut oka na Novy Sad...
Dojazd do Autostradki i po drodze radarek:
Mmm....
Przejazd przez jakąś wioske:
Autostrada do Belgradu i autoput,czyli bramka:
Przedmieścia Belgradu:
Tu odbijaliśmy przed Belgradem z autostrady na Cacak:
Pasące się źrebaczki przy Autosradzie:
Przedmieścia Belgradu:
Most na Dunaju:
Zawalony stary wiadukt kolejowy:
W dalszym ciagu okolice Belgradu:
Niby mamy XXI wiek...a ludzie nadal mieszkaja tak:
Bokiem Belgradu tu jechaliśmy..
Uderzona w bok Ascona,która jechała bokiem:
Troche widoków z drogi Belgrad-Cacak:
Pierwszy tunel na naszej drodze:
Znów troszke widoczków:
Tutaj lekko się korkowało,bo wyskoczył nam traktorek:
Pierwsze skały pokazywały się już przed Cacakiem:
Mecz piłkarski:
To już podczas pauzy pod Cacakiem na Snezanie:
Wylot z Cacaka:
No i tu zaczynają się już ładne widoczki:
Drogowskaz:
Step czy cuś... takie ładne trawy
Objazd,bo budowano droge:
Nowo wybudowana droga,wczesniej jeździło się po żwirze:
Piękne jezioro w Kokin Brodzie,tu robiliśmy pauze:
Ja z tatusiem:
Ja samiutki:
Autka nad jeziorem i Vozaki przy nich:
Widok z okna baru,dodam,że bar zawieszony jest 10m nad wodą...
Ja przy fontannie przed barem
Tylko 10% zjazd...
Troszke widoków i miasteczko położone wśród gór:
Benzinska pumpa LukOil i ceny paliw w Dinarach (1 eur=81din)
Widoki pięknych skał:
Wśród takich skał taką drogą dązyliśmy do granicy Czarnogórskiej:
Tutaj już jazda po Angielsku,aby nioe rozerwać plandeki...
Jeden z lepszych tuneli na Serbii:
Tutaj nadal wśród skał dązylismy do granicy z Czarnogórą:
Granica Serbska: GOSTUN
Niestety zdjęcia na wjazd na Czarnogóre zrobić nie mogłem,bardzo żałuje...nic,trudno,może następnym razem...
Tutaj już w drodze do Bijelo Polje po Czarnogórze:
Ano to już nasza Magnumeczka:
Rzut oka na pobliską okolice...
To już Schmitzka...
Cyganka wypieła sie z Busa... moje bystre oko musiało to chwycić,aczkolwiek nie wiem skąd tego busa mieli,byli biedni sadzac po tym w jakim domu mieszkali:
Czarnogórska plomba,która zastąpiła Polską na granicy Czarnogórskiej:
Tutaj poszlismy troche pozwiedzać Bijelo Polje:
Zoofilem nie jestem,więc nie wiem czemu uciekały przed nami..
Niby to XXI wiek... a jeszcze można spotkać koczujących ludzi...
Miasto otoczone jest dookoła górami:
Volvo F613 ... dla większości Historia i klasykaw a dla niektórych stary złom,przeżytek...dla Mnie napewno to pierwsze:
Także coś wspaniałego...w dodatku pracuje jako Straż Pożarna
Rzeka "Lim" przepływająca przez Bijelo Polje:
Pamięciówki z nad rzeki...tatuś:
No to teraz czas na Mnie...
Proszę...oto My przy tablicy z nazwą rzeki:
Teraz przy tablicy z kierunkami... Bijelo Polje-centrum i Prijepolje,to już na Serbii:
Nekrologi,jedne muzułmańskie,drugie katolickie:
Nasze miejsce rozładunku: MESOPROMET ul.Industrijska bb Bijelo Polje
Chyba byli tu polacy...
Chatka na wysokiej górze...zdjęcie robione 12x zoomem:
Jak sie okazało,te barany,owce należały do Cyganów,mieszkających przez płot z terminalem Urzędu Celnego:
Nawet i ją tam spotkalismy:
Carina/Douane,czyli znak oznajmiający Urząd Celny:
Jak wspominałem,terminal urzędu znajdował się przy torach kolejowych:
Tu zdjęcia robione na Carinskim Terminalu,na którym postój niezależnie czy tylko odprawa czy dobra kosztuje 21 EUR:
To jest własnie "dom" Cyganów o których wspominałem wcześniej...
Magdalena na miejscu rozładunku płyty warstwowej z Balex-Metal:
Wieziemy drewno,wiele ton...i pod górke ledwo co:
Rozumie róznie bywa,ale nie cmentarz koło torów kolejowych...
Tu już jazda po Czarnogórze w strone Serbii:
Teraz dam troszke krajobrazów...nadal Czarnogóra:
Babcia wracała z Graniatą z wypasu:
Nadal krajobrazy:
Lekko zaczynało kropić...cudne widoki w górskim deszczu:
Woda z gór strumykiem spływająca do rzeki...
Takie zakręty to normalka...
Nadal góry,skały....
Tory kolejowe na skale...w tunelu:
Ciągle Góry i Góry... już manii mniejszości dostawałem pomimo jazdy Magnumka:
Wjazd w tunel kolejowy:
Między skałami po dziurawej drodze...
Góry otaczające granice Czarnogórsko-Serbską:
Granica Serbska,tym razem od drugiej strony:
Kolejny przejazd pociągu przez skałe:
Nadal te skały...krajobrazy:
Za górami...za lasami....
Zdradziecka i śliska droga w kierunku Prijepolje:
Tak oto zbudowane są te góry,fałdowania:
?liskiej drogi ciąg dalszy:
Nadal wśród gór,lasów i rzek...