wagaciezka.com - Forum transportu drogowego
http://www.wagaciezka.com/

Kierowca z powołania
http://www.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=12566
Strona 3 z 6

Autor:  makaron [ 16 sty 2008, 21:24 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

Niestety tylko Trojmiasto ale znalazlem jakas szkolke Volvo , moze tam sie wybiore. Pozatym jazda miedzy pacholkami to nie to samo co podjazd pod rampe tylem gdy masz zrobic rozladunek i w dodatku miedzy innymi zestawami. :) Dzwonili z agencji wiec mam kolejna robote , ciekawe jakim znowu pojade Volvo czy Scania? :D P.S. Dla wszystkich chcacych pracowac w U.K na Lorry Driver: kamizelka odblaskowa i odpowiednie buty WYMAGANE!!! Raz przez to do jazdy mnie nie dopuscili. Pozdrawiam!!!

Autor:  krecik [ 16 sty 2008, 21:59 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

makaron, nie do końca ;) jazda między pachołkami może być równie trudna jak nie trudniejsza... a napewno tańsza :D

Autor:  KornFanHead [ 28 cze 2008, 3:32 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

No więc tak. Podobnie jak większość już tradycja. Tata od 28 lat jeżdzi zawodowo a ja poszedłem w jego ślady. To po prostu trzeba kochać. NA razie jeżdże busami i nieśpieszno mi na większe wozy choćby dlatego, że nie mam tacho i wszędzie moge wjechać.
Gdyby nie to, że lubie tą prace to pewnie nie wsiadłbym do połowy samochodów którymi jechałem. Ostatnio przejechałem pół Polski Iveco Daily w którym niesprawny był rozrusznik, wtryski, pompa, akumulator, wycieraczki, uciekał olej, woda z chłodnicy i jeszcze pare ciekawych spraw. W Warszawie sie ze mnie śmieli, ale ja byłem dumny bo najważniejsze jest to by mimo problemów dać sobie radę i czerpać z satysfakcje z pracy. Na szczęście teraz jeżdze mercedesem sprinterem. Jedyne na co narzekam to troche słaby silnik.
I oprócz tego, że pracuje jestem studentem, ale po studiach nie interesuje mnie posada za biurkiem, ja chce jeżdzić, bo to jest to co sprawia, że uśimiech pojawia sie na twarzy!

Autor:  maniutek111 [ 01 lip 2008, 18:39 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

Cytuj:
to jest to co sprawia, że uśimiech pojawia sie na twarzy!
dokladnie tak jak wyzej. u mnie w rodzinie nikt nie byl zawodowym kierowca jedynie szwagier ale chec do prowadzenia auta przyszla sama, pamietam jako dziecko, zawsze marzylem by miec prawko i jezdzic.... kiedy przyszedl odpowiedni wiek zrobilem B jak na poczatek bylo naprawde wystarczajacy ale z czasem B to malo bo zawsze ciagelo mnie do ciezarowek wiec zrobilem C i jezdze ciezarowka... kocham to co robie KOCHAM JEZDZIC i KOCHAM CIEZAROWKI a 10tego egzamin C+E pozniej na zestaw i marzenie zycie spelnione :-)

Autor:  Marix [ 01 lip 2008, 19:16 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

No i pięknie że sa tu takie opowieści na przekór Cyrylowi ;-)

Cyryl na pewno wie co mówi ale może już za dużo widział żeby mówić o hasłach typu powołanie itd.

Tak sie zastanawiam zawsze jak ktoś strasznie narzeka na załadunki i rozładunki (pomimo że wierzę że to nic przyjemnego) dlaczego nie przesiądzie sie na betonomieszarke, cysterne, lore, gabaryt, waniene etc itd?

Teoretycznie wybór jest spory.
Teoretycznie można być codziennie w domu, jeść, myć sie w domu.

Wydaje mi sie że mimo wszystko wielu wybiera trasy nie dlatego że tam większa kasa tylko dlatego że lubią takie trackerskie życie a że załadunki i rozładunki są jego częścią to trudno ;-)

Autor:  wiesiek255 [ 01 lip 2008, 19:55 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

Marix skoro powolanie itp i uwielbienie dla dalekich tras to powiedz mi ilu pojedzie w trase za 1100 zl miesiecznie? glownie chodzi o kase.

Autor:  Harry_man [ 01 lip 2008, 20:28 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

To, że ludzie mają jakieś preferencje nie oznacza od razu, że są głupi. Każdy jest w stanie poświęcić parę groszy za pracę w "lepszych" (pojęcie względne) warunkach, ale nikt nie będzie tego robił prawie za darmo...

Autor:  Trucker_Hawk [ 01 lip 2008, 21:49 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

Ja się przyznam, że nie znam żadnego trakera który po miesięcznej trasie zjeżdza do domu na dwa dni, uzupełni zapasy, wypierze ciuchy i mówi "No dobra, ile można siedzieć - przecie czas wyruszyć na szlak."
Są i tacy ale to zwykle napaleńcy, ja jestem młody ale myślę jakoś inaczej, nie wiem może to zasługa ojca, ale nie marzę sobie o nie wiadomo czym, jeździł będę przede wszystkim dla pieniędzy ale grunt to choć trochę to lubić, [np: tak jak ja :mrgreen: ], ale znowu nie do przesady, żeby zaraz mówić o jakimś powołaniu, bo tak to mówią tylko ludzie bez rodzin, beż żadnego innego życia prócz życia w ciągłej trasie.
Wiadomo, młody itd...to bardzo się pali do jeżdżenia ale jeśli to z wiekiem nie przechodzi i mając 45 lat, rodzinę i dzieci dalej człowiek tak myśli [że droga czeka, że auto najważniejsze, że trzeba jechać] to jest jak dla mnie już bardzo kiepsko z tym człowiekiem.

No przepraszam was... znam jednego i to nawet niedaleko mnie mieszka, który specjalnie wyjeżdża w trasę na conajmniej miesiąc a jak zjeżdża to tylko na dwa - trzy góra 4 dni, ma żonę i dwójkę dzieci, kiedyś chłopak chciał wsiąść do jego Scani zobaczyć to mu nie pozwolił bo powiedział, że pobrudzi. :? jak dla mnie taki człowiek to już zepsuty człowiek...więc lepiej chyba robić dla samych pieniędzy i mieć dystans do tej roboty niż żeby ktoś na tym cierpiał...a nie daj Boże rodzina :wink:[co zdarza się najczęściej]

Autor:  wiesiek255 [ 01 lip 2008, 22:54 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

o cos takiego Trucker Hawk mi chodzi. nie przesadzajmy z tym powolaniem bo juz trzeba sie leczyc. a pracowac w zawodzie, ktory lubimy i nam odpowiada to co innego. i sadze ze normalniejsze stwierdzenie.

Autor:  Marix [ 01 lip 2008, 23:19 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

To zdecydowanie najlepiej powiedziane ;-)

Lubić swoją prace i nie trzeba do tego dokladać jakichś innych szumnych hasel.

Autor:  Trucker_Hawk [ 01 lip 2008, 23:28 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

A później dzieci chodzą jakieś takie zagubione, to małżeństwo o którym wspomniałem wcześniej naprawdę ledwie się trzyma i to chyba tylko ze względu na dzieci, żeby nie robić im mętliku w głowach [rozwody itd...]
Ale jak ja patrzę na nich to jakby porównać np naszą rodzinę a ich to normalnie dwa różne światy, u nich ojcec zjeżdza po miesiącu i wiadomo jak to dzieciaki, skaczą, cieszą się, że mają tatę w domu a on je najzwyczajniej odpycha, gdy proszą o jakiś spacer czy coś to ciągle słyszą tekst "później", siada sobie przed komputer i szpera coś, już planuje następną trasę itd...ktoś kto go nie zna powiedział by "pracoholik jakiś" ale on po prostu czuje, że ma jakąś misję czy coś, ogólnie dla mnie to porycie mózgu i to na całego.Aż mi żal tych dzieciaków.Ciężarówa najważniejsza, rodzina to dodatek dla urozmaicenia życia.Żona żeby wyprała ciuchy, jedzenie zrobiła,
dzieci - żeby były...
Wogóle go nie interesuje co tam w szkole u dzieciaków itd...byłem świadkiem tego jak się zachowywał w domu bo akurat byłem jak przyjechał z trasy, są to wogóle nasi znajomi ale kontakt najbardziej z nami utrzymuje jego żona...
Ogólnie to jak patrzę na tą rodzinę to cieszę się, że mam innego ojca, że mam inną rodzinę a dzieciaków mi najbardziej szkoda bo one niczemu winne a najbardziej cierpią.

I tak widzicie kończy się robota z powołania, misje itd...

Autor:  Cyryl [ 02 lip 2008, 5:50 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

Cytuj:
No i pięknie że sa tu takie opowieści na przekór Cyrylowi ;-)

Cyryl na pewno wie co mówi ale może już za dużo widział żeby mówić o hasłach typu powołanie itd...
tutaj dziekuję za bardzo trzeźwy tekst kolegi Trucker_Hawk.

człowiek jest panem swego czasu tylko do pewnego czasu.
początkowo wydaje się, że jak będzie starszy to będzie wolny. nic z tego ten proces przebiega na odwórt. im starszy tym więcej obowiązków i uwarunkowań.
nie możesz sie podjąć pracy która Ciebie staysfakcjonuje jeżeli nie da to utrzymania rodzinie, lub kiedy to będzie kolidowało z życiem rodzinnym.
można mieć powołanie, jednak trzeba ustalić hierarchię ważności celów, czy na pierwszym miejscu jest zaspokojanie własnych potrzeb, czy rodzina.

Autor:  glaca [ 02 lip 2008, 19:29 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

Jest taki program aktywizacji zawodowe finansowany przez UE dzięki któremu bezrobotni,małorolni po PGR.ach itd.zdobywają kwalifikację w nowych zawodach tzn. operatorzy wszelakiego sprzętu i m.in kierowcy.Nie oceniam jak wykonują swoją pracę i dlaczego,ale tak koło piątku kiedy słyszę na CB te wycia, pysie i na co komu zdolności pozwalają mam niezmienne skojarzenie z galerami.Ci nieszczęśnicy wygnani przez kobietę za wolant dla dutków,przyzwyczajeni przez pół życia do pracy na kartę zegarową i ośmiogodzinny dzień pracy teraz zamknięci w kabinach dla kasy.Dlatego może mniej pisać o misji i przyznać rację tym którzy uważają takie życie za nieporozumienie przyjąć się do normalnej pracy ,dniówka zleci spacerek wieczorem piwko i pierzynka.Ale póki co "RÓBMY SWOJE" bez zadęcia.

Autor:  Jędruś truckman [ 02 lip 2008, 21:20 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

Cytuj:
Marix skoro powolanie itp i uwielbienie dla dalekich tras to powiedz mi ilu pojedzie w trase za 1100 zl miesiecznie? glownie chodzi o kase.
Pewnie masz sporą rację w tym co mówisz, ale jakbyś miał propozycje za przykładowe 3,500 zł na wywrotce po kraju (codziennie w domciu) i tyle samo za granicą (co tydzień może dwa w domu) to co byś wybrał :wink: Każdy wtedy będzie robił to co lubi :wink: :wink:

Autor:  wiesiek255 [ 02 lip 2008, 22:37 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

pewnie wywrotke. rodzina itp.kompromis!!!
a jezeli chodzi o te 1100, to wiadomo chyba co chcialem powiedziec jesli nie to sie rozpisze i wytlumacze

Autor:  driver72 [ 05 lip 2008, 2:39 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

ja zawsze marzylem o ciezarowkach,jak zrobilem prawko i wsiadlem do ciezarowki bylem najszczesliwszym czlowiekiem na swiecie.miesiac pozniej,kiedy zegnalem sie ze swoja dziewczyna przed kolejnym miesiacem jazdy,plakalem zewnymi lzami.caly czas szukalem lzejszej roboty.szukalem tak dlugo,ze gdy ja znalazlem bylo za pozno.ciezarowki wlazly w krew i teraz juz po temacie.w tym zawodzie nie ma nic do lubienia.to jest styl zycia

Autor:  Marix [ 05 lip 2008, 11:43 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

driver ale czyja to była wina że jeździłeś w trasy miesięczne/ wybór teoretycznie jest spory.

Ja ostatnio spotkałem kolesia który siedzi od paru lat w Irlandii, ma tam przepiękną dziewczyne (Polke) i jeździ..... czymś na wzór śmierciarki. Wiadomo jednak to nie tak wygląda jak w Polsce. Zreszta on nie zajmuje sie wywozem tego typu odpadów tylko jakichś innych. Codziennie jest w domu i gra gitara...

Jeździ DAFem XF i jest bardzo zadowolony z życia i niczego mu nie brakuje łącznie z kasą. Wcale mnie nie zniechęcał do pomysłu robienia prawka mówił że to spoko robota.

Wiec są tacy ludzie którzy zawsze będa bronić tego zawodu.

Autor:  driver72 [ 05 lip 2008, 13:26 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

wiesz matrix,w 95 roku bylo troche inaczej.pozatym nie zrozumiales o czym pisalem.w tym zawodzie nie ma zadnego romantyzmu.po 13 latach wiem cos o tym.wiem rowniez,ze albo jestes codziennie w domu(jak twoj irlandczyk)albo spedzasz polowe zycia za kierownica i masz prawo powiedziec ze wiesz jak wyglada zycie kierowcy.

Autor:  Marix [ 05 lip 2008, 14:22 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

Cytuj:
wiesz matrix,w 95 roku bylo troche inaczej.pozatym nie zrozumiales o czym pisalem.w tym zawodzie nie ma zadnego romantyzmu.po 13 latach wiem cos o tym.wiem rowniez,ze albo jestes codziennie w domu(jak twoj irlandczyk)albo spedzasz polowe zycia za kierownica i masz prawo powiedziec ze wiesz jak wyglada zycie kierowcy.
Kolego domyślam sie o co Ci chodzi.
Skoro masz 13letnie doświadczenie to tymbardziej...
AAA twoja sygnaturka

Life without trucking is nothing?

To tylko takie puste hasło czy jednak w głębi duszy masz takie odczucia?

Autor:  Bajzel [ 05 lip 2008, 15:35 ]
Tytuł:  Re: Kierowca z powołania

Praca kierowcy to PRACA, robi się to dla PIENIĘDZY, ale są ludzie, tak jak my, lubimy to, interesujemy się tym od najmłodszych lat, zanim skończymy wymagane 21 lat znamy ten zawód od podszewki - dlatego nie zgodzę się tutaj z Cyrylem, że człowiek jeżdżący z pasji nie będzie lepszym pracownikiem od takiego, który jeździ dla pieniędzy. Bo czy nie można zarabiać pieniędzy z przyjemnością? Można, trzeba jedynie wybrać zawód, który lubimy. Wiadomo przecież, że nawet największy pasjonat nie pójdzie jeździć za darmo, bo nikt nie jest głupi...

Mój ojciec, dla przykładu, zjeżdżając w piątek wieczorem, już w niedziele nie mógł doczekać się wyjazdu w trasę, i mimo że nie obnosił się z tym, to było to wyraźnie do zauważenia. To już taka "choroba trakerska", jazda jest jak narkotyk, wciąga i po tych 10, 15 czy nawet 20 latach jazdy człowiek nie potrafi robić już nic innego...

Strona 3 z 6 Strefa czasowa UTC+02:00
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited
https://www.phpbb.com/