wagaciezka.com - Forum transportu drogowego
http://www.wagaciezka.com/

To o czym się nie mówi, pytania
http://www.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=10625
Strona 13 z 22

Autor:  wshark [ 09 paź 2008, 18:01 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Witam, jako były policjant ( obecnie driver :twisted: ) powiem Wam, że broń w żadnym wypadku nie powinna znajdować się w kabinie pojazdu jakim jest ciężarówka, chyba, że pojazd jest konwojowany i to nasz konwojent posiada broń palną kulową. Kierowcy niepotrzebna jest ona w ogóle, a jej posiadanie naraża nas na bardzo poważne konsekwencje prawne nawet jeśli mamy pozwolenie na posiadanie broni. Wiecie co, posiadanie broni to nie to samo co trzymanie jej w kabinie ciężarówki. Jeżeli będziecie mieli kłopoty na drodze, na parkingu to weźcie do głowy to, że WASZE życie nie jest warte żadnego samochodu. Jeżeli nie będziecie współpracować z bandytami mówiąc im co wieziemy, gdzie będziemy stawać na odpoczynek i w ogóle nie potrafimy trzymać języka za zębami wioząc bardzo atrakcyjne ( także dla przestępców) towary, to trudno Wam będzie udowodnić rażące zaniedbanie i przedstawić kwit do zapłacenia z waszej kieszeni za towar lub cały zestaw.
Ładunki są z reguły ubezpieczone. A tak z praktyki - kawał przewodu hydraulicznego ( tak 80 cm) , robi duuuże wrażenie a i z jego posiadania w kabinie łatwiej się wytłumaczyć. :twisted:

Autor:  barylkaq [ 09 paź 2008, 22:08 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

lepszy pistolet-wiatrówka na metalowe kulki jak przywali to bedzie sie zwijal z bolu :)

Autor:  greyish [ 10 paź 2008, 14:26 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Witam wszystkich serdedcznie.
:D Wlasnie czekam na zaladunek, przegladam forum i postanowilem wtracic swoje trzy grosze na temat broni w ciezarowce. W zupelnosci zgadzam sie z wshark. Bron palna w ciezarowce bedzie raczej zagrozenim dla kierowcy niz bandziora. Naprawde trzeba byc dobrze przygotowanym do obchodzenia sie z bronia i lepiej jej nie miec przy sobie. Jezeli nie bedziesz w stanie jej uzyc to spowoduje to wzrost agresji ze strony napastnika i moze skonczyc sie to nie tylko utrata towaru, ale i zdrowia lub nawet zycia, a zadna strata materialna nie jest tego warta. Dla nas najlepszym zabezpieczeniem jest po prostu ostroznosc i powsciagliwosc w wypowiedziach,zwracanie uwagi na otoczenie i dobor odpowiednich parkingow w szczegolnosci jesli mamy wartosciowy ladunek. Sa oczywiscie przypadki, gdzie nie mamy zbyt duzego wplywu na przebieg zdarzen ale ten, kto na przyklad wiezie ladunek komputerow tylko na plombie i robi przerwy na jakichs dzikusach sam prosi sie o klopoty. :D

Autor:  SWBT.S.A. [ 15 lis 2008, 23:50 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Witam mam pytanko co do rejestracji, w moim Mieście od paru lat jeździ mała zamiatarka do ulic i ona ma rejestrację tymczasową
(tak mi się wydaje) i czy to tak można i czym to jest spowodowane?
Bo czytałem o rejestracjach na Wiki...
Obrazek

Autor:  tir5 [ 09 gru 2008, 18:04 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Pytanie pewnie banalne, ale... co właściwie oznacza skrót LKW ??
Wiele razy sie spotkalem z okreslaniem w ten sposób "tira" ale co wlasciwie oznacza i skad się wziął ten skrót (o ile to jest rzeczywiscie skrót od czegoś)

Autor:  Pazdz [ 09 gru 2008, 18:10 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Cytuj:
Pytanie pewnie banalne, ale... co właściwie oznacza skrót LKW ??
Wiele razy sie spotkalem z okreslaniem w ten sposób "tira" ale co wlasciwie oznacza i skad się wziął ten skrót (o ile to jest rzeczywiscie skrót od czegoś)

To jest niemiecki skrót od słowa "Lastkraftwagen", czyli po prostu samochód ciężarowy. LKW jest krócej. :wink:

Autor:  Duck [ 09 gru 2008, 21:48 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Czasami spotykam się w opisie modeli DAFa z określenie FT.
Co ono oznacza?

Np. DAF FT XF 105.410

Autor:  AdekS [ 09 gru 2008, 22:25 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Cytuj:
Czasami spotykam się w opisie modeli DAFa z określenie FT.
Co ono oznacza?

Np. DAF FT XF 105.410
Zapewne jest to rodzaj podwozia. :wink:

Autor:  eRKaZet [ 10 gru 2008, 10:26 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Cytuj:
Czasami spotykam się w opisie modeli DAFa z określenie FT.
Co ono oznacza?

Np. DAF FT XF 105.410
FT oznacza dwuosiowy ciągnik siodłowy. Mój CF jest oznaczony tak: DAF FAR CF85.380. FAR oznacza 3 osiową solówkę z wleczoną osią. FAT to z kolei trzyosiowa solówka z pchaną osią. FA to dwuosiowe solo.

Autor:  tir5 [ 21 gru 2008, 23:45 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Zeby nie zakładać nowego tematu nie zakładac zadam pytanie tutaj.

Potrącenie nieoświetlonego rowerzysty. Jak to wygląda z punktu widzenia prawa. Czy wina jest obopólna, czy tylko po stronie kierowcy auta, ktory potrącił tego rowerzystę? Ostatnio właśnie spotkałem na bocznej (nieoświetlonej) drodze takiego delikwenta i tylko dlatego, ze wolno jechałem udało mi się go w ostatniej chwili dostrzec i wyminąc.
Gościu nie miał nawet jednego pieprzonego odblasku na rowerze, ubrany był na czarno, i jechał se tak gdy śnieg z deszczem walił w najlepsze. W życiu bym się nie spodziewał, ze komuś może się zachcieć jezdzić na rowerze w taką pogodę.

Stąd takie moje przemyślenia "co by było gdyby..."

Autor:  wiesiek255 [ 22 gru 2008, 0:14 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Cytuj:
Zeby nie zakładać nowego tematu nie zakładac zadam pytanie tutaj.

Potrącenie nieoświetlonego rowerzysty. Jak to wygląda z punktu widzenia prawa. Czy wina jest obopólna, czy tylko po stronie kierowcy auta, ktory potrącił tego rowerzystę? Ostatnio właśnie spotkałem na bocznej (nieoświetlonej) drodze takiego delikwenta i tylko dlatego, ze wolno jechałem udało mi się go w ostatniej chwili dostrzec i wyminąc.
Gościu nie miał nawet jednego pieprzonego odblasku na rowerze, ubrany był na czarno, i jechał se tak gdy śnieg z deszczem walił w najlepsze. W życiu bym się nie spodziewał, ze komuś może się zachcieć jezdzić na rowerze w taką pogodę.

Stąd takie moje przemyślenia "co by było gdyby..."
rowerzysta jest użytkownikiem drogi i jego tez dotycza przepisy dotyczace oswietlenia i zachowania na drodze wiec w sytuacji jaka opisales uwazam ze uznaliby winnym rowerzyste.

Autor:  wshark [ 26 gru 2008, 9:20 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

W takiej sytuacji badane są okoliczności zdarzenia. Jeżeli "niewidoczny" rowerzysta wyjechał z drogi podporządkowanej bezpośrednio przed Twój pojazd, a ty zrobiłeś wszystko aby uniknąć potrącenia(tzn zauważyłeś, zwolniłeś, rozpocząłeś hamowanie i omijanie) to masz duże szanse wywinąć się z tego, Natomiast jeżeli rowerzysta jechał "Twoją" drogą, tym samym pasem ruchu w tym samym co ty kierunku, to niestety poniesiesz karę ( jaką to już decyzja sądu). Kierowca ma obowiązek dostosowania prędkości do warunków na drodze w każdym przypadku w taki sposób aby zachował pełne panowanie nad pojazdem. I nie ma tu większego znaczenia czy rowerzysta był oświetlony czy nie. (brak oświetlenia rowerzysty będzie dla ciebie tylko okolicznością łagodzącą). Na koniec i tak zostanie własne sumienie.

Autor:  badys [ 03 sty 2009, 0:15 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Każde zdarzenie z rowerzystą to tragedia dla obu stron, kilka lat temu zebrałem na maskę rowerzystę, który nagle wjechał mi na drogę z bocznej polnej drogi, ja jechałem międzynarodówką, kilka kilometrów przed granicą chłopak zatrzymał się przed drogą którą ja jechałem, odebrał telefon od dziewczyny i po prostu wjechał na drogę prosto mi pod maskę, jedyne co mogłem zrobić to odbić w prawo, poszedłem po drzewach, rowie i jakimś dziwnym trafem wyciągnąłem złoma na drogę. Prędkość miałem poniżej dopuszczalnej, trzeźwy jak świnia, widoczność doskonała, droga sucha. Oczywiście przyjechała policja, wcześniej, dużo wcześniej pogotowie, dopiero potem prokurator. w każdym bądź razie skończyło się to włóczeniem po sądach przez kilka lat, zarzuty które mi postawiono to niezachowanie należytej ostrożności w warunkach ruchu drogowego oraz niezastosowanie się do zasady ograniczonego zaufania do innych użytkowników drogi, spowodowanie kolizji drogowej (zostałem w końcu uniewinniony).
I co z tego, że nie poczuwam się do odpowiedzialności skoro kilka lat stresu, badania lekarskie w zakładzie medycyny sądowej, praktycznie na wszystko (np czy nie ćpam, nie ćpałem czy nie jestem alkoholikiem słuch wzrok itd itd) oczywiście wszystko na mój koszt, do tego doszedł adwokat, za remont auta też nikt ani złotówki nie zobaczył w końcu rowerzyści nie płacą OC.
teraz jak widzę kolarza to najpierw po klaksonie a dopiero potem jakiekolwiek manewry.
i jestem dwoma rękoma i nogami za wprowadzeniem obowiązkowego kasku dla rowerzystów, kamizelki odblaskowej i co najmniej trójkąta ostrzegawczego zamontowanego na bagażniku roweru.

Autor:  Cyryl [ 03 sty 2009, 8:41 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Cytuj:
...Potrącenie nieoświetlonego rowerzysty. Jak to wygląda z punktu widzenia prawa..."
sprawa oświetlenie będzie rozpatrywana w drugiej kolejności, bo nie zawsze brak oświetlenia będzie miało wpływ na winę.

pierwsza sprawa kto miał pierszeństwo?

napisałeś "wyminąć", określenie to w kodeksie dotyczy przejeżdżanie obok pojazdu / uczestnika ruchu poruszającego się w przeciwnym kierunku. więc jeżeli on jechał swoją prawą stroną, a Ty uderzyłbyś w niego Twoje to byłaby ewidentna Twoja wina niezależnie od jego oświetlenia. jesteś obowiązany jechać prawą stroną drogi, a trudno mi sobie wyobrazić drogę (nawet w Polsce) gdzie nie zmieściłby się rowerzysta i pojazd.

poza tym zacytuję kodeks drogowy (może być to zaskoczeniem) w jaki sposób musisz zachować się przy wymijaniu:
"...zachować bezpieczny odstęp od wymijanego pojazdu, a w razie potrzeby zjechać na prawo i zmniejszyć prędkość lub zatrzymać się"

jeżeli więc nie masz pewności czy się zmieścisz masz się zatrzymać.

Autor:  tir5 [ 08 sty 2009, 0:24 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Cytuj:
napisałeś "wyminąć", określenie to w kodeksie dotyczy przejeżdżanie obok pojazdu / uczestnika ruchu poruszającego się w przeciwnym kierunku.
Być może źle się wyraziłem, chodziło mi o to, że to ja jak również rowerzysta podążaliśmy w tym samym kierunku (można rzec tym samym pasem). Również myśle, ze gdybym go potrącił to byłaby to moja wina.
Jednak bulwersuje mnie to, ze rowerzysci czuja się jak święte krowy, i uważają, ze ich nie dotyczą żadne przepisy chociażby własnie takiego oświetlenia podstawowego.
Cytuj:
jesteś obowiązany jechać prawą stroną drogi
tak własnie jechałem, ale z powodu braku chociażby odblasków u rowerzysty dostrzegłem go w ostatniej chwili i udało mi się odbić w lewo coby nie wjechać mu w tyłek. Jednak ta sytuacja dała mi do myślenia i stąd moje wcześniejsze pytanie.

Autor:  Cyryl [ 08 sty 2009, 6:52 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

ja myślę, że zamiast zacząć naprawiać błędy innych należy zacząć od siebie.

prawo o ruchu drogowym ściśle określa zachowanie kierujących podczas manewrów, ale te manewry są zdefiniowane na pierwszej stronie kodeksu jako określenia podstwowe, aby nie mylić ich i podczas wyprzedzania zachować się inaczej niż podczas wymijania trzeba wiedzieć co to jest wyprzedzania, a co to jest wymijanie.

dlatego proponuję abyś poszukał kodeks lub jeżeli nie masz pogrzebał w necie i zapoznał się chociaż z tymi określeniami podstawowymi.

rowerzysta nie był oświetlony, ale równie na tej drodze mógł stać jakiś obiekt, też nie oświetlony.

cała sytuacja przypomina mi wypadek blondynki, która jadąc autem uderzyła w mur, na pytanie policjanta: jak to się stało? odpowiedziała:
PRZECIEŻ TRĄBIŁAM!

Autor:  tir5 [ 09 sty 2009, 0:47 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

No ładnie po mnie pojechałes... teraz ja cos powiem...

to porównanie z blondynką i murem jest wg mnie troche bez sensu, bo jeżeli ktoś porusza się po drodze, to jest uczestnikiem ruchu drogowego i obowiązują go chyba przepisy tak jak i mnie. A z tego co wiem, raczej nie spotyka się uczestnika ruchu w postaci muru...
Cytuj:
zamiast zacząć naprawiać błędy innych należy zacząć od siebie
mądre słowa i tak własnie staram się postępować w życiu codziennym. Jednak w przypadku, który opisałem wydaje mi się, ze ja nie popełniłem błedu, bo jechałem wolno i dzięki temu udało mi się uniknąć potrącenia tego rowerzysty. Błąd popełniłbym, jeżeli bym w niego uderzył. Natomiast uważam, ze rowerzysta wyjeżdżając na drogę publiczną po zmroku bez oświetlenia delikatnie rzecz ujmując "dał dupy".
Pozdrawiam

Autor:  Cyryl [ 09 sty 2009, 11:47 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

może trzeba sobie zdać sprawę z jednej rzeczy:
żadne zachowania się innych uczestników ruchu nie zwalniają nas z przestrzegania prawa o ruchu drogowym.

nawet gdyby tym rowerem jechała nieoświetlona naga kobieta z brodą pod prąd tyłem my jesteśmy obowiązani przy wymijaniu, omijaniu i wyprzedzaniu do zachowania "szczególnej ostrożności".

przpomnę że szczególna ostrożność: takie zachowanie się pozwalające zareagować na możliwe zagrożenia - sytuacje na drodze.
więc jeżeli nie zdążyłbyś zareagować - to nie zachowałeś szczególnej ostrożności.

to nie jest tak, że jeżeli rowerzysta nie założy odblasków pozwala to na dowolne traktowanie właczając użycie maszynowej broni palnej.

on będzie rozliczany ze swojego zachowania, a Ty ze swojego, więc martw się za siebie.

Autor:  Marix [ 09 sty 2009, 15:26 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

Ja myślę Cyryl, że przesadzasz.

Piszesz jak instruktor, albo egzaminator, ewentualnie policjant. (może dlatego, że posiadasz różne uprawnienia ;-) )

Dobrze wiesz, że są sytuacje, w których pomimo największych naszych checi, pomimo stosowania się do przepisów można kogoś zabić, bądź zrobić mu krzywde.

Uprawiałem wiele lat kolarstwo szosowe i powinienem się trzymać z rowerzystami. Jednak prawdziwi kolarze z reguły rozumieją temat.

Wszyscy pozostali popisują się skrajną głupotą jeżdżac bez oświetlenia.
Jeśli w dodatku robią coś wbrew przepisom ruchu, a na dodatek są np nietrzeźwi to powinni być z całą bezwzględnością ukarani.

Jestem o tyle radykalny, że uważam iż rowerzysta jadący bez oswietlenia powinien być 100% winnym zaistniałego zdarzenia, ale to i tak jest niemożliwe.

Cyryl ciekawe czy gdybyś jechał sobie przepisowo 90 kmh w terenie niezabudowanym, kiedy to wyjechałby Ci zza drzewa prosto pod koła powtarzałbyś dalej to samo... Możemy nawet założyć, że była to próba samobójcza, ale co z tego? To jest nie do udowodnienia, co kierowało tego rowerzystę, wazne, że to Ty przeciez nie zachowałes ostrożności.

Gadanie non stop o niezachowaniu ostrożności prowadzi do jednego tylko wniosku. Wszystkie zdarzenia są wynikiem tego, że obie strony nie zachowały szczególnej ostrozności. Takie myślenie wyklucza możliwośc całkowitej winy sprawcy i całkowitej niewinności poszkodowanego.

Wczoraj leciałem trasą Żywiec-Bielsko biala kto zna tą trase to wie że to lekko mówiąc nic ciekawego.
Było ciemno. Fakt faktem jechałem za szybko jak na teren zabudowany. Jednak na odcinku Bielsko-Biała Żywiec, a to około 20 km.
To około 12-15 km kilometrów to non stop teren zabudowany.

Nikt więc nie zwraca uwagi czy to teren zab. czy nie.
Jeśli komus przeszkadza moje tlumaczenie, to odpowiadam nie, nie jade tak bo inni tak jadą tylko jade tak, bo jak jest widocznosc, nie ma w poblizu pieszych i mozna to jade szybciej.

Jechałem gdzieś z 80, 90, co typowe dla tej drogi.
Nagle ujrzałem, że jakby tuż przede mną coś przecina mi droge.
Okazalo sie, że z lewej koleś wyjechał mi escortem prosto pod koła. Późno go zauważyłem, bo przecież nie miał z boku żadnych świateł. To, że zauwazyłem go jeszcze w miare z daleka to wynik wlasnie ostrożności.
Mam wątpliwości, czy koleś wyjeżdżając z posesji miał w ogóle włączone światla, bo mimo wszystko powinienem jakieś światlo zauwazyc. Podejrewam jednak, że koleś wyjeżdzał bez świateł i włączył je dopiero wjeżdżając na droge, może dlatego nie patrzył na mnie...
Po bardzo gwałtownym hamowaniu miałem mozliwosc złamac kolejny przepis - nadużywanie sygnału dźwiękowego przez czas większy niż 10 sek :idea:

To była idealnie prosta droga.
Koleś może myślał, że zdązy (tu pojawia sie pytanie o zdrowie), moze w ogole nie popatrzył, niewazne.
Wjechał tuż przed pędzący jakby nie było samochód.

Przeraża mnie w tym momencie to, że po częsci byłaby bezsprzecznie moja wina, bo grubo przekraczałem dozwoloną prędkość.
Szczerze mówiąc zawsze ciekawi mnie jak to jest rozstrzygane, bo cała masa zdarzen drogowych pomimo winy sprawcy zazwyczaj jest zwiazana rowniez z przekroczeniem dozwolonej prędkości samochodu ofiary.

Jak takie coś jest rozstrzygane?


Wracając do przytoczonego przeze mnie przykładu.
Mogę sobie wlaściwie w całości wyobrazić wypowiedź Cyryla, wiec z góry odpowiadam;-)


Owszem, mogłem jechać 50 kmh.
W tym momencie nachodzi chwila refleksji.
Jednak pojawia się pytanie jakie to ma znaczenie dla sprawy?
Włączanie się do ruchu, to włączanie sie do ruchu.
Nikt normalny nie wjeżdża prosto pod koła jadącego samochodu.
Fakt, że w nocy cięzko ocenic predkosc, z jaką porusza się pojazd, no ale jak sie nie ma pewności to sie nie włącza do ruchu.

Jaką mam gwarancje, ze gdybym jechał 50 to nie wyjechałby mi tak samo pod koła? Nawet przy 50 mozna nie wyhamowac.

Tak więc "Zachowanie szczególnej ostrożnosci" to strasznie długi temat.
We wszystkim trzeba zachować umiar.


Dobrze wiemy jak wyglądają nasze drogi i wiemy, ze większość dróg lokalnych, ktore stanowią duży procent dróg, często głownych w Polsce mozna przejechać zazwyczaj w takim samym czasie skuterem z ogranicznikiem, co samochodem, jadąc przepisowo.

Nadużywanie terenu zabudowanego to chyba ewenement na skalę światową w naszym pięknym kraju. Mam porównanie na przykład z Węgrami. Tam nieraz wali się godzine drogą jednojezdniową i terenu zabudowanego nie uświadczysz, choć zabudowania pojawiają sie w wiekszej ilości niz w Polsce (las i dwie chałupy - teren zabudowany)

Jednak w sytuacji, kiedy przepisy łamie 80% pojazdów pojawiają sie problemy przy kolizacjach i wypadkach z rozstrzyganiem winy.

Autor:  Cyryl [ 09 sty 2009, 18:24 ]
Tytuł:  Re: To o czym się nie mówi, pytania

ponieważ póki kierującym jest nieprzewidywalny czynnik ludzki, to część sytuacji na drodze nie można przewidzeć i z tym się zgadzam.

jednak zdecydowana większość wypadków zdarza się w okolicznościach dających się przewidzieć i jeżeli kierujący zachowałby się jak nakazuje przepis drogowy udałoby się tego uniknąć.

możemy szukać winy wszędzie wokół nas siebie usprawiedliwiając, jednak takie postępowanie usypia czujność.

ja miałem w życiu parę stłuczek (około 7) w większości (5:2) z winy adwersarza, ale jak sobie przypomnę te wypadki to mogłem za każdym razem podjąć dziesiątki czynności i obyłoby się bez kolizji.

Strona 13 z 22 Strefa czasowa UTC+02:00
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited
https://www.phpbb.com/