No cóż, pierwszego dnia, szef mi źle załadował towar.
Na początku auta były palety o wysokości jednego metra, a dalej była drobnica o wysokości 2,1m. Noi przy hamowaniu jedna paleta pięknie się wypierdzieliła (a wiozłem szkło). Poskakałem trochę na pace, poukładałem w miarę żeby się nie rozwaliło i kminiłem co dalej zrobić. Całe szczęście jak dojechałem na pierwszy rozładunek, to była Polka i dała mi folię stretch, i jedną euro paletę. Poprzekładałem całą drobnicę (coś około 180 pudełek) na tą paletę od niej, zastrechowałem i pojechałem na rozładunek. Trochę to zajęło bo miałem pełny samochód załadowany...
Później chcieli mnie przebierańce okraść (poszukaj sobie w moich postach już to opisywałem). A jak wracałem to jeszcze miałem kontrolę w Austrii, ale całe szczęście tylko prawko i listy przewozowe sprawdzili.
Na drugiej też jakieś jaja były, ale powiem szczerze, że już nie pamiętam.
A jeszcze innym razem musiałem załadować towar (takie pudła 3m długości) i zostawić jeszcze miejsce na jedną paletę, tylko żeby się to zmieściło to spiętrzyłem 4 pseudo palety (dwa klocki pod spodem). Noi pech chciał że te klocki nie wytrzymały, i na którymś wyboju się rozwaliły, efektem czego towar poleciał na słupki i trochę naciągnął plandekę (tu akurat był mój błąd, bo zabezpieczyłem tylko tak, żeby palety nie poleciały na środek samochodu). W dodatku rozwaliło się pudełko które było na samym dole, więc myślałem że przy rozładunku będę ostre problemy. Później pojechałem doładować tą jedną paletę i okazało się że jest mała... Więc poprosiłem żeby zdjęli dwie palety z góry i przestawili je w inne miejsce, dzięki temu towar był już dużo bardziej stabilny.
Nie wiem, czy teraz mam szczęście czy może już trochę doświadczenia, ale ostatnie 8 razy było całkowicie spokojnych (nie licząc mandatu na Słowacji, za parkowanie na zakazie)
Przypomniało mi się co było drugim razem. W pierwszą stronę wszystko ok. Za to w drugą ładowałem skrzynie 3,5m długie i 1m wysokie, wcześniej miałem też już jedną paletę (też dużą) i znowu musiałem spiętrować, ale dobrze zabezpieczyłem towar. Problemy tylko były przy załadunku, bo Włosi to debile i zawsze im się spieszy. Ja na pace, żeby załadować bokiem, muszę odkręcić dwa słupki. Odkręciłem jeden, a włoch twierdził że to da rade załadować. Noi uwalił mi te poprzeczki w których siedzą deski, chyba dwie. No trudno mówie, trzeba będzie w domu przyspawać. Później na Słowacji przy rozładunku, Słowak pogiął mi uchwyty na słupki główne, tak że nie dało się słupka wsadzić, a jak zaczął prostować to całkiem go wyrwał. Całe szczęście miał chłop pojęcie o spawaniu, noi pospawał, ale wraz było źle, bo słupek wchodził, ale śruby nie dało się przełożyć, mówię mu że nie działa
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
No to zabrał mi ten słupek, pojechał gdzieś, wrócił za chwilę i wszystko elegancko pasowało. Dodatkowo poprosiłem go żeby zespawał to co Włosi rozdupili. Zrobił bez problemu i później już do domu wróciłem spokojny
Ja dużo nie jeździłem, ale przygód całkiem sporo miałem i wszystkie negatywne, a związane z brakiem doświadczenia.