Ludzie (w domyśle kierowcy) to są zjeby umysłowe jednak.
Stoję w porcie, pod drzwi podchodzi kotek i czeka patrząc na mnie jak ten ze shreka. Miałem jakieś kosteczki po żarciu z KFC to mu rzuciłem - niech ma coś od życia w te mrozy. Potem podzieliłem się z nim jeszcze kawałkiem śląskiej...
No i teraz gdy się ściemniło podchodzi locha....
Musiała poczuć resztki tych kosteczek...
Otworzyłem okno, żeby zrobić fotkę to podbiegła jak tresowana pod drzwi...
Potem pojawiło się całe stado (locha i parę młodych)...
Z opowieści ojca kolegi (myśliwego) to jedyna opcja przy takim spotkaniu to 5s na setkę i szukanie drzewa w okolicy...
Ale nie kierowcy!!
"Tadek dawaj idziem po bilety bo zabraknie!"
Dziki biegają, ludzie między nimi łażą... nie ogarniam
https://imgur.com/a/6I2uL