Cytuj:
"Sefie" pewnie masz też dupowóz którym sam jeździsz? Tam sie nic nie brudzi? Ludzie pracujący umysłowo też sami na własny koszt sprzątają biuro? Nie mówię jak ktoś zgnoi auto, no ale bez przesady, bo wiadomo że przebywając 24h/dobę w aucie to jakieś ślady przebywania w kabinie muszą być. Tym bardziej na wywrotce po dajmy na to dwóch latach kabina według Ciebie ma być tak jak auto wyjechało z fabryki? To chyba tylko u handlarzy spod Kielc...
Też wokół budowlanki się kręcę i kabinę w środku piorę praktycznie co rok. Może nie jest to superhiper czyszczenie, z odkręcaniem plastików i demontażem foteli, ale po prostu porządne czyszczenie, odkurzanie, wypranie tapicerki. Ale jeśli wsiadam do samochodu, a tam szyby od zewnątrz i lustra ubrudzone (stację odwiedzamy ~co drugi dzień - najprostszy sposób na wykorzystanie czasu, w którym samochód się zalewa), szyby od wewnątrz upieprzone, kierownica i lewarek się klei, kurzu wszędzie pełno, a i po schowkach walają się śmieci - to coś jest nie halo.
Nie potrzeba do takich podstawowych rzeczy praktycznie nic, tylko trochę chęci. Najprościej: szyby od zewnątrz myjesz na stacji, wewnątrz przecierasz suchą ścierą. Kierownicę, lewarek tą samą ścierą zamoczoną w wodzie, plastiki od pistoletu, przez suchą ścierę, po wilgotną. Śmieci wyrzucasz wysiadając po pracy z auta. Zazwyczaj robię to wszystko stojąc w krótkich kolejkach do załadunku, zamiast drapać się po jajach.
Jest mnóstwo sposobów, żeby zrobić to lepiej, dokładnie, trwalej, używając kosmetyków, poświęcając więcej czasu i sił. Jednak takie podstawowe utrzymanie auta jest praktycznie bezkosztowe i wymaga niewielkiej ilości czasu, a komfort pracy w takim aucie zadowalający. Przy czym w aucie nie śpię, gdybym spał, chciałbym pewnie mieć jeszcze czyściej. Natomiast, jak ktoś tego nie robi regularnie, to później jest już ciężko doczyścić samochód bez kosmetyków i chemii. Klucz leży w chęciach i regularności.