Cytuj:
Cytuj:
Ciągle twierdzę, że złotym środkiem jest pewna podstawa, niezależna od wykonanej pracy plus druga część płacy, nazwijmy ją "motywacyjną". Tylko motywację pracownika trzeba trzymać w ryzach zdrowego rozsądku i obowiązującego prawa. Wtedy wszystko się kręci w dobrym kierunku

Tu zgoda.
Toż przecież w większości firm tak jest, minimalna pensji podstawowej + kilometrówka/procent(nieopodatkowany dochód*), czasami diety się też zdarzają

Nie wiem o co chodzi... przestańcie pracować gdzie jest czysty % lub kilometrówka, problem zniknie wam z oczu!!!
* składki ZUS to nic innego tylko 3dziesięcina od waszej pracy,
* większość firm byłaby zadowolona mając przychód/zysk nie podlegający opodatkowaniu... tylko pracownicy żyją w "innym" świecie, im więcej do oddania dla prosiąt na wiejskiej tym szczęśliwsza morda
Cytuj:
Bo po raz kolejny przyznam rację Orysowi, że co mnie obchodzi że pracodawca nie potrafi zorganizować mi pracy. Efektywność i wydajność pracy szybko można zweryfikować i nie potrzeba do tego zachęt w stylu: więcej przejeździsz, więcej zarobisz. Jeżeli pracownik jest leń, to zawsze można go zwolnić. Nie widzę tutaj problemu.
W dużej mierze prawda niestety w sytuacjach kryzysowych przepisy nie zabezpieczają w żadnym stopniu interesów właścicieli firmy. Prosty przykład z życia... Niewielka firma transportowa 12 aut, w 80% oparta o stałe zlecenia bezpośrednio od producenta za porządne pieniądze, inwestująca w tabor, szkolenia pracowników... dodatkowe ubezp. na życie.
Warunki dla kierowców 15zł/h dla nowego do roku pracy, poźniej 19zł/h, po 5 latach 24zł/h.. czyli wyk*rwiście dobrze: 7 kier >5lat, 1 nowy, 5 średniaków... + premie + delegacje. Jazda PL-D, NL, B czasami FR czasami z powrotem.... dodam tylko, że podane kwoty to
netto.
Nagle "siła wyższa" spółka matka zleceniodawcy przenosi produkcję do Chrl... nie ma co wozić więc firma transportowa staje, bo z timocomu się nie wyżyje. Właściciel nie może zwolnić ze skutkiem natychmiastowym nikogo, bo musiałby dac odprawe, za porozumienim nikt nie chce bo kryzys, przez pierwszy tydzień
kierowcy przychodzą tylko podpisać listy i [wycenzurowano] coś z firmy i do domu. Później kierownik każe siedzieć każdemu po 8h dziennie nic nie robiąc, bo "przecież mają płacone na godziny" a skoro nikt nie chce za porozumieniem to siedzieć... efekt każdy z pracowników ostatnią pensję miał wypłaconą z 6 miesięcznym opóźnieniem, po zlicytowaniu 7 aut leasingowych i sprzedarzy pozostałych.
Gdyby właściciel mógł zwolnić kierowców w ciągu tygodnia, lub któryś zgodziłby się za porozumieniem stron firma może by jeszcze istniała a tak to każdy wolał, nie oszukujmy się' okraść-oskubać firme z ostatniego grosza... ot taka złośliwa złodziejska solidarność.