Strona 1 z 1 [ Posty: 17 ]
Autor
Wiadomość

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 28 paź 2012, 14:36
Posty: 493

Cześć i czołem,
Jest wiele tematów o miedzynarodówkach lecz jak jeszcze jeden powstanie to nic sie nie stanie,

Mianowicie,jazdę po Polsce mam już zaliczoną,czas spróbować miedzynarodówki,ale jest to ale.

Jeżdżąc po PL miałem dużo sytuacji że firmy były na wypiździejewach i trzeba było trochę poświecić czasu by odnaleźć ja,w tych sprawach pomagał mi mobilny net,albo pytało się osób, ale i tak dojazdy były skomplikowane, i chciałbym zapytać jak to jest w Europie,jak sobie z tym radzicie?

Druga sprawa to rozładunki,załadunki,w PL w wielu firmach było to skomplikowane,dużo tłumaczenia jak dojechać itd, skręcić w prawo,za magazynem w lewo i jeszcze sto zakrętów,gdzie i tak się pytało pracowników, a jak tam sobie radzić?



to chyba te 2 najważniejsze kwestie których się obawiam,
rozmawiałem z innymi co jeżdżą i każdy odpowiadał " nie przejmuj sie,dasz sobie rade",dla kogoś kto zna kulawo jezyki obce nie jest lekko,
Pewnie nie tylko ja mam takie obawy

pozdrawiam,

_________________
B - 21.05.2010 C - 29.04.2013
E - 03.07.2013 KW- 10.05.2013
Nie mylili się tylko Ci, którzy nigdy nie żyli.


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6304
Lokalizacja: Wrocław

o ile się nie mylę pojedziesz za granicę nie po to aby wygłaszać referaty, brać udział w sympozjach, ale wykonać pracę kierowcy.

jeżeli gdy były jeszcze granice tacy jak Ty dawali sobie radę, dokonując odpraw celnych, szukając miejsc za- i rozładunków bez nawigacji oraz dogadując się na magazynach, to dlaczego dla Ciebie miałaby to być bariera nie do przejścia?

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 25 sie 2013, 11:02
Posty: 130
Samochód: TGA
Lokalizacja: Kraków

Przecież jeździ na międzynarodówce pełno kierowców którzy znają tylko ojczysty język i dają radę ;) ten zawód wymaga kombinowania i na Twoim miejscu tak jak napisał kolega Cyryl nie obawiał bym się tego, a zobaczysz jaka jest satysfakcja gdy pierwszy raz za miedzą poradzisz sobie w takiej ciekawej sytuacji ;) znane z autopsji żeby nie było (po dogadaniu się we Włoszech łamanym włosko/niemiecko/migowym :D )


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 09 lip 2005, 20:55
Posty: 2885
GG: 1
Lokalizacja: Gdynia

Tylko podstawy języka angielskiego lub niemieckiego wypadało by znać dla ułatwienia sobie i innym życia. A takie zwroty jak revers to the ramp, gate, side, empty pallet, seafty belts czy inne takie to nawet w googlach sobie przetłumaczyć zapisać na kartce i usilnie starać się używać. Jeśli ja po 8 miesiącach byłem w stanie opanować język Szwedzki do tego stopnia że mogę poradzić sobie w pracy do póki jakiś Johan nie spyta mnie o pogodę to na prawdę nie jest trudne szczególnie.

A jak jeździ taki Józek co to ni w ząb w żadnym innym jeżyku to są potem takie sytuacje jakie widziałem już nie raz w firmach. Magazynier mówi do Józka nr.1 żeby ten cofnał pod rampe X a Józek drze się po Polsku NIEEEEEEEEEEE JA JESZCZE NA ULICY STOJE OOOO TAM! I omało by biednemu magazynierowi w ryja nie strzelił tak łapami machał. Według mnie lepiej mówić łamanym angielskiem/niemieckiem niż robić z siebie kretyna bo akurat zamieniłem później słowo z owym magazynierem :) I tu wstyd ale nawet Bułgarzy, Rumuni, Macedończycy czy inne dziwne nacje potrafią się dogadać po Angielsku w większej liczbie przypadków niż nasze Janusze :)


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 12 wrz 2008, 20:27
Posty: 493
Samochód: Iveco Stralis AT440S43 T/P
Lokalizacja: okolice Korycina, podlaskie, PL

Cytuj:
(...) I tu wstyd ale nawet Bułgarzy, Rumuni, Macedończycy czy inne dziwne nacje potrafią się dogadać po Angielsku w większej liczbie przypadków niż nasze Janusze :)
You're talkin' to me? ;) Po raz drugi, wypraszam sobie. Jeszcze raz i Cię zbananuję :P

_________________
Janusz Kastyk
Ahoj, przygodo! :) Przygodo... ahoj?
Wiozę się pomału...
http://truckmapa.wagaciezka.com - mapa dla ciężarówek


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 18 lut 2012, 2:16
Posty: 17
GG: 3569695
Samochód: DAF XF105/Renault Premium
Lokalizacja: Bytów

Mapa, nawigacja, język, cmr - nic więcej nie potrzeba.
Nawet będąc w Francji ( a wiadomo, że żabki rzadko kiedy władają innym językiem niż ich ojczysty), wystarczyło będąc w pobliżu miejsca załadunku/rozładunku pokazać list przewozowy/nazwę firmy w smsie/kartce papieru i jakoś wytłumaczą drogę. I tak jak koledzy wcześniej wspominali, warto znać podstawowe zwroty :)

Przy okazji, Edler - pisze się safety ;)

_________________
Skrzyczta mnie jak będę bzdecił
Kat. B: 01.04.2008 Kat. C: 27.02.2012
Kat. C+E: 17.01.2013 KWP:28.08.2012


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 05 sie 2008, 12:21
Posty: 488
Samochód: DAF XF 106.460
Lokalizacja: Rybnik

Metodą prób i błędów nauczysz się chyba najszybciej i najskuteczniej. Oklepane to, wiem, ale właśnie tak to w rzeczywistości wygląda. Ja nie pojeździłem nawet tygodnia na krajówce i wysłali mnie do centrum Budapesztu (5 zrzutek). Fakt, mniejszym autem, ale robota przecież podobna. Miałem o tyle łatwiej, że dużo dużo przejeździłem z ojcem jako prawofotelowiec, ale to też nie do końca to samo jak tylko siedzisz i obserwujesz. Języki znam komunikatywnie, choć czasem brakowało śliny w gębie i nie wiedziałem nawet jak zacząć zdanie. Bynajmniej nie jest tak źle jakby Ci się mogło wydawać. Stresu jest dużo, racja, ale to też na swój sposób pomaga - zepniesz się trochę, spanikujesz, a w ogólnym rozrachunku wyjdzie że dobrze Cię to zmotywowało i poradziłeś sobie bez większych kłopotów.

Na spokojnie wszystko, każdy kiedyś zaczynał i musiał zmierzyć się z tym tak samo jak i Ty.

Nie mam tak dużego stażu jak inni kierowcy tutaj, ale uważam że przeszedłem i przejeździłem WYSTARCZAJĄCO, by móc się w tym temacie odezwać.

Myśl pozytywnie, pozdrówka :wink:


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 05 gru 2007, 15:56
Posty: 842
GG: 7415311
Samochód: Mercedes Benz S124
Lokalizacja: Łobez!/Lębork

Za granicą też wypiździejew nie brakuje i czasem bywa tak, że nie ma kogo zapytać. Najważniejsza dobra nawigacja, dokładne adresy i znajomość podstawowych słów służących komunikacji - wiadomo, że nie będziesz znał wszystkich europejskich języków.

Większość dużych firm które zajmują duże obszary wyposaża przy wjeździe w mapę terenu z zaznaczonym miejscem załadunku/rozładunku. Poza tym przydaje się podstawowa znajomość języków :)

Niestety ludzie z którymi mamy do czynienia w magazynach czy na załadunkach a nawet i w biurach to często ludzie również bez znajomości języków obcych więc zawsze dobrze jest znać te kilka podstawowych zwrotów by móc się dogadać - dobra znajomość angielskiego potrafi otworzyć wiele drzwi.

Najgorszą rzeczą którą obserwuję czasem jest najzwyklejsze chamstwo i prostactwo. Przychodzi taki i pyta "która rampe?" jak nie dostanie od razu odpowiedzi to zaczyna bluzgać, wyzywać od faszystów czy hitlersynów. Obcym z samych twarzy często wystarczy odgadnąć o czym mówią. Tylu nas jeździ po Europie, że chyba każdy kto ma z polskimi kierowcami do czynienia zna znaczenie słowa "k..wa" czy "spier....."
Wystarczy często z pokorą podejść do tematu i nie ma problemu.

Wkurza mnie w takich Włoszech czy Francji gdy słyszę, że jestem u nich i muszę znać ich język ale trochę prawdy w tym jest - taki magazynier też nie może znać wszystkich języków świata choć mógłbym znać angielski.

_________________
Volvo FH13 500 2016; Volvo FH16 6x2 470 1998; LE "Royal"
Mercedes Benz S124 220TE 1993
ex: JELCZ XF 105 SSC 460 2008; MAN TGX 18.440 2008; Volvo FH16 540 4x2 2007; Volvo FH13 480 6x2 2007; Mercedes Benz Actros MPII 2007;


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 08 paź 2010, 19:09
Posty: 274
Samochód: Volvo FH13
Lokalizacja: GPU

Na Zachodzie jeśli chodzi o jazdę czy szukanie firm, to jest duzo mniejszy stres jak w PL. Jeśli w DE, NL czy GB firma jest poza miastem w strefach przemysłowych ( niem. industrigebit, eng. industrial estate ), to wiadomo, ze jest tam dobry dojazd. Wyjątkiem są Włochy czy Hiszpania, gdzie adres firmy często się nie zgadza i firmy mogą byś w najrózniejszych miejscach np w centrum miasta, między kamienicami wtedy bywa ciasno.
Kary na Zachodzie od słuzb kontrolnych niestety są większe jak u nas ale np. na Słowacji mandaty za przekroczenie prędkości na terenie zabudowanym idą w setki Euro :!:

_________________
... Tłok w cylinder jebut ! I maszyna idut !


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 maja 2012, 14:05
Posty: 263
GG: 0
Samochód: Mazda 626

Pierwsza jazda samemu to jest stres. Warto znać język angielski żeby dogadać się, na magazynach można spotkać też Polaków. Po Europie lepiej jeździ się niż po Polsce. Często jeździsz w tej same miejsca, nie musisz szukać biura, bo wiesz gdzie znajduje się. Jeżeli podczas kontroli w Niemczech, masz problemy żeby porozumieć się w ich języku, to oni robią dodatkowe jakieś problemy ?


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 08 paź 2010, 19:09
Posty: 274
Samochód: Volvo FH13
Lokalizacja: GPU

Cytuj:
Jeżeli podczas kontroli w Niemczech, masz problemy żeby porozumieć się w ich języku, to oni robią dodatkowe jakieś problemy ?
Zadnych problemów nie robią, tylko w przypadku wykroczeń chcą kasę.
W Niemczech nie musisz płacić mamdatu w całości. Wystarczy, ze dasz zadatek, bo o wysokości mandatu nie decyduje policjant na drodze, tylko sąd. Na adres domowy przychodzi pózniej pismo z niemieckiego sądu z wyrokiem i karą do zapłaty.
Jeśli gdziekolwiek za granicą będziesz musiał coś podpisać i nie będziesz rozumiał co podpisujesz, to zawsze zrób adnotację ze np. "Podpisuję pod przymusem bez zrozumienia tekstu" lub coś w tym rodzaju.

_________________
... Tłok w cylinder jebut ! I maszyna idut !


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 mar 2012, 13:12
Posty: 115

Cytuj:
Mapa, nawigacja, język, cmr - nic więcej nie potrzeba.
Nawet będąc w Francji ( a wiadomo, że żabki rzadko kiedy władają innym językiem niż ich ojczysty),
Z tym akurat się nie zgodzę. Francuzi w porównaniu do ESP, P, I, H, RO, D mówią po angielsku bardzo dobrze i nie mają z tym problemów. Bardzo często jestem we Francji i być na firmie gdzie ktoś nie mówi po angielsku to rzadki przypadek (nie mówię że zawsze mówi każdy ale kilka osób się znajdzie). Przed moim pierwszym wyjazdem też mnie tą Francją straszyli że się nie dogadam a okazało się zupełnie inaczej. Dlatego lubię jeździć do A, NL, B, F bo wiem że zawsze spotkam jakiegoś anglojęzycznego.

_________________
Moje przemyślenia i zdjęcia z tras www.facebook.com/KierowcaBusika


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 23 wrz 2012, 21:12
Posty: 196
Samochód: R410
Lokalizacja: Radom/Przysucha

20 lat temu mój ojciec robił 1 w życiu trasę na zagranicę. SAM. Miał 24 lata.Tyle ile ja dziś. Niskie Volvo F10 rocznik 1985, równie stara chłodnia. Kółko Gorzów WLKP - Petersburg.Paszport i papiery w dłoń i w drogę.Pojechał, w połowie drogi z granicy BY-RUS Volvo stanęło w szczerym lesie, tylny most stanął, olej wyciekł. Brak telefonu komórkowego (jeszcze nie te czasy) brak nawigacji (tylko mapa) brak GPS, brak Internetu. Kompletnie nic. I dał radę. Myślę że nie masz się czego obawiać. Płacisz za drogę, masz nawigację, mapę, adres i zawsze możesz wykonać czuły telefon do spedytora z prośbą o pomoc. Poza tym w wielu krajach łatwiej jest gdzieś trafić niż u nas bo zwykle wszystkie zjazdy na firmę są dobrze oznakowane. Myślę ze nie masz czym się przejmować. To może strasznie wyglądać dopóki w pierwszą trasę nie ruszysz ;) Potem samo idzie ;)

_________________
Nie spać, zwiedzać zapier......


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 maja 2012, 14:05
Posty: 263
GG: 0
Samochód: Mazda 626

Obawy moje są takie np. przeprawa promem przez Calais - Dover, czy znalezienie dobrego, niepłatnego parkingu w Anglii. Pomylenie czasu pracy, początku zawsze są trudne. Dużo Polaków jeździ do Anglii, to będzie można zapytać się na CB. Jechałem do Włoch, słyszałem jak Polacy pytali się na CB.


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 30 kwie 2014, 20:51
Posty: 1884

Nic się nie bój. Do Calais lecisz prosto i zjeżdżasz z autostrady kierując się na Car ferry. Są tabliczki nad pasami drogi gdzie osobowe, gdzie ciezarowki i cargo. Wjeżdżając do portu musisz mieć przygotowane CMR i dokument dożsamosci. Dostaniesz bilet i z nr rajki i jedziesz się ustawić w kolejce i tyle.
Staraj się nie nocować w Calais, bo na 99% będziesz miał na pace uchodźców. Ewentualnie sprawdź naczepę przed wyjazdem. W Anglii jest mnóstwo niepłatnych parkingow. Ja akurat dziś stoję pod Londynem na ulicy przy business parku, bo firma niestety zamknięta i trzeba czekać na zaladunek do poniedziałku.
KonradN ja nie wiem gdzie Ty jeździsz, że zawsze spotkasz francuza z angielskim. Co prawda w kilku firmach się zdarzyło, ale w większości niestety lipa, ewentualnie w biurze ktoś się znajdzie.


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 24 paź 2009, 10:09
Posty: 193
Samochód: Mercedes Actros 1845
Lokalizacja: Katowice

Po pierwsze studiuj mapę abyś wiedział w jakie kierunki się udawać i zapamiętywać trasę, nawigacja to rzecz która może ulec awarii i potem płacz.
Po drugie, język sam ci przyjdzie do głowy. Ja jak zaczynałem to tylko rosyjski znałem ze szkoły a z czasem samo wbiło się do głowy.
Na początku napisze ci magazynier na kartce nr rampy lub narysuje ci dojazd do innej części budynku. Wiele firm ma już je wydrukowane i zaznaczone wagi i inne miejsca załadunków, rozładunków spokojnie dasz radę. Najważniejsze się nie bać i nie stresować. Pytaj innych kierowców, gdzie jest biuro, gdzie się udać z papierami itd.
Jadąc ulicą rozglądaj się, dużo firm ma ładne oznakowania. Zwracaj uwagę aby wjechać bramą dla ciężarówek a nie dla osobówek.
Stosuj się do nakazów noszenia kamizelek, butów, kasków, okularów nawet jak idziesz tylko do portiera, bo może cię odesłać.

_________________
TIR
według szefa Transport I Robota
według kierowcy Turystyka I Rekreacja


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 10 gru 2011, 15:14
Posty: 606
Samochód: TGL 12.250 tandem

Francuz i język angielski... dobre sobie :lol: Ja skaczę z radości jak ktoś potrafi tam coś powiedzieć :) Kiedyś pani twierdziła, że mówi po angielsku chciała mi przekazać wiadomość, żebym chwilę poczekał i powiedziała "do... do... do... hmmm.... doing ?" :) Dobrze, że ją poprawiłem 8)
Jeżeli jedziesz na Anglię to się nie przejmuj, tam w 80% na firmie jest jakiś polak 8) Na początku też się obawiałem bariery językowej, ale pamiętaj, że firmy też są przyzwyczajone, że przyjeżdża obcokrajowiec ;)
W razie kontroli nie ma się co bać... kiedyś w UK przyjechała do mnie policjantka, bo dostała zgłoszenie, że "leję pod koło" ;) Oczywiście wiedziałem o co jej chodzi, ale przecież się nie przyznam więc twierdziłem, że nie rozmawiam po ichniemu :) Zadzwoniła do tłumaczki :) Bo to raczej w ich interesie jest, żeby z Tobą się dogadać ;) Suma sumarum kazała iść sikać w krzaki, żeby zgłaszająca tego nie widziała (przy czym pokazała, który domek zgłaszał - oddalony jakieś 300m)
Wydaje mi się, że każdy kierowca ma obawy przed pierwszą trasą :) Pojeździsz trochę to sam z siebie będziesz się śmiał, że się bałeś -poważnie :) Pamiętaj, żeby wchodząc do biura zawsze mówić "Dzieńdobry" i od czasu do czasu "kurva" :mrgreen: Miałem kiedyś zabawną sytuację na firmie, że nie mogłem się na bramie dogadać nic, a nic :) Z nerwów powiedziałem "kurva", cieciu załapał i zawołał zaraz polaczka :lol:


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Strona 1 z 1 [ Posty: 17 ]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: