Autor
Wiadomość
Tytuł:
Post Wysłano: 15 lut 2007, 17:00

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 20 sty 2007, 14:45
Posty: 24
Lokalizacja: Gliwice

Podczepie swoje pytanie pod ten interesujacy temat, a mianowicie - kto placi za szkody, powiedzmy ze kierowca nie zmiescil sie pod mostem - czy sa jakies ubiezpieczenia ktore potem pokrywaja koszty? W zasadzie wszystko co sie stanie "nie tak" z zestawem i towarem to w wiekszosci wina kierowcy - a koszty to pewnie przekraczaja majatek caly takiego drivera, nie mowiac juz o stracie klienta dla firmy. Jak szef rozpatruje sytuacje taka ze powiedzmy kierowca zabladzi i narobi dodatkowo 50km?
pozdrawiam


Tytuł:
Post Wysłano: 15 lut 2007, 17:30
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 lut 2007, 20:39
Posty: 2088
GG: 1
Samochód: R420
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Podobno płaci sie mu mniej za zbędne kilometry, ale również podczepiam się pod pytanie.

Przy okazji to zapytam się czy za sam fakt jazdy bez (po prostu z wyłączonym) ograniczkiem prędkości grożą jakieś kary? (pytam z ciekawości bo nieraz widuje sie trucki jadące ponad 100 kmh)


Tytuł:
Post Wysłano: 15 lut 2007, 18:18
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 15 sie 2005, 15:04
Posty: 2873

asthor co do rozliczania kilometrów, co zależy od firmy. W jednej rozliczają co do km i trzeba sprytnie kombinować, rozpisywać a w drugiej nie. Np. brat wracając z GB jeździł na Śląsk przez Szczecin. Zawsze przez dom i nikt mu złego słowa nie powiedział. A w innej firmie byłoby tyle rabanu, że szok. Rozumiem koszta, ale firmy to tak samo jak osoby fizyczne. Są te, którym się dobrze wiedzie i te, które ledwo wiążą koniec z końcem. Jedne sobie moga pozwolić, inne nie.


Co do tych wiaduktów to sam jestem ciekawy. Pamiętam taki śmieszny przypadek niedaleko mnie w Chojnie. Jechał jakiś zagraniczny kierowca i chciał zmieścić się pod basztą, w której gołym okiem widać, że się nie zmieścimy dużym autem. Natomiast znak zakazujący wjazdu pojazdom powyżej pewnej wysokości był zarośnięty krzakami. Po całym zdarzeniu urzad komunalny szybko odsłonił znak z tych krzaków a miasto wsytąpiło o odszkodowanie do przewoźnika. Tyle, że nie wiedzieli oni, że kierowca po całym zajściu dokładnie sfotografował zasłonięty znak. I wyszło na odwórt. Za brak oznakowania (czy też niewidoczne), to przewoźnik dostał odszkodowanie. I to spore. :lol:



A błądzenie jest rzeczą ludzką. Tymbardziej, że firmy nie raz są ulokowane w takich miejscach, gdzie by nam nawet się to nie przyśniło. Znam przypadki, gdzie spedytorzy pomagali kierowcom, tłumaczyli jak dojechac a znam też takie, gdzie bezczelnie ci odpsykuje, że to twój interes. I jesli miałby mnie pracodawca karać, bo jemu program na komputerze pokazał tyle kilometrów, a mnie wyszło na całej trasie powiedzmy jak napisałeś 50 km więcej, to przepraszam bardzo. Takiemu z miesjca powiedziałbym, żeby się poszedł leczyć.


Tytuł:
Post Wysłano: 15 lut 2007, 19:16
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6305
Lokalizacja: Wrocław

sprawa pokrywania szkód zwykle jest uregulowana przez ubezpieczenia i większość przewoźników ma wykupione ubezpiecznie AutoCasco, jednak to ubezpieczenie nie uwzględnia bardzo istotnej sprawy, a mianowicie strat wynikłych z wycofania samochodu z ekspploatacji, a te zwykle są wieksze niż straty wynikłe z wypadku.

przewoźnik przeważnie bierze pod uwagę przyczynę wypadku. jeżeli kierowca jest dobry i wypadek był wynikiem nieprzwidzianego splotu okoliczności, to zwykle nie wyciąga żadnych konsekwencji. jednak jeżeli jak tu wspomniał kolega Asthor kierowca nie zmieścił się pod wiaduktem, co jest wynikiem głupoty. to należy się liczyć z utratą pracy. jeżeli to nastąpiło w Polsce to jeszcze pół biedy, jeżeli zaś w którymś z krajów starej UE, wygląda to tak:
- kierowca zostaje ukarany mandatem,
- samochody tego przewoźnika będa na 99% kontrolowane na granicach,
- wiadukt który został zaczepiony poddany zostaje ekspertyzie, a kosztami obciążony przewoźnik (sumy ida w dziesiątki tyś euro),
- naczepa musi zostać przeładowana, czyli jakieś 2-3tyś euro za podstawienie drugiego pojazdu i ludzie którzy muszą to zrobić ręcznie, albo dowiezieni z Polski, ale zrobią to powiedzmy Niemcy, co będzie droższe natępne 2-3 tyś euro,
- może się zdarzyć, że naczepa nie zostanie dopuszczona do ruchu i trzeba będzie rozebrać stelaż i zapakować ją na drugą czyli następne 2-3 tyś.
jeżeli dodamy do tego koszty wycofania sprzętu z eksploatacji to całe takie zdarzenie może kosztować 20-30 tyś euro.
cały czas nie uwzględniam kosztów naprawy sprzętu i uszkodzonego towaru, które obejmuje ubezpieczenie.

i tutaj przewoźnik nie ma możliwości odzyskania kasy, bo kierowca zwykle takiej nie ma, więc zabezpiecza się przed nastepnymi takimi wypadkami w najprostszy sposób jaki może, czyli dziękuje kierowcy za pracę.

w przypadku jaki opisuje kolega Pazdz z ta basztą, to odszkodowanie o jakie może się sądować przewoźnik wyniesie tylko straty w sprzęcie i ładunku, o żadnych "sporych sumach" nie może być mowy.

przypomnę tu przypadek kierowcy znajomego przewoźnika z mojego regionu, w którego samochód uderzyła maska pojazdu przewożonego w przeciwnym kierunku. w wyniku zdarzenia kierowca stracił oko i cały zestaw położył do rowu. działo się to w Anglii.
w wyniku całego postępowania otrzymał odszkodowanie za szybę przednią i nieznaczne szkody w sprzęcie, wyciąganie auta z rowu i odwiezienie do kraju (naczepa nie została dopuszczona do ruchu) wyniosło 11 tysięcy funtów. cała sprawa miała miejsce jakieś 3-4 lata temu i skończyła się chyba dwoma procesami.
tak że z tymi odszkodowaniami nie jest tak różowo.

co do kilometrów, dość jednostronnie widzi to kolega Pazdz.
1. na jednego spedytora przypada przeciętnie 10-20 kierowców, więc jeżeli miałby on każdemu tłumaczyć jak jechać doszłoby do sytuacji, że kierowcy ci nie musieliby już jechać, bo spedytor nie miałby czasu na szukanie ładunków.
2. spedytor biorąc ładunek może oprzeć się tylko na ilości kilometrów z mapy elektronicznej i negocjować cenę za kurs. zwykle jest tak, że większośc spedytorów wie o programie, że ten zaniża kilometry nie uwzględniając zakazów dla pojazdów ciężarowych, więc dodaje jakiś tam procent i jest to podstawa do targów. jeżeli więc ja przez 1/2h targowałem się o 10 euro i wywalczyłem to, a kierowca pojechał sobie inną drogą nadrzucając 50km, to pytam się jaki sens ma moja praca. albo czym mam się kierować, czy z góry mam założyć, że jeden mój kilometr to 1,3 rzeczywistych i jak wytłumaczyć kilentowi, że z Wrocławia do Warszawy jest nie 360km tylko 420. kto w to uwierzy.
który z Was zgodziłby się aby taksówkarz wiózł Was narzucając parę kilometrów za Wasze pieniądze, bo musi wziąć z domu śniadanie którego zapomniał.

poza tym jest jeszcze jedna kwestia etyczna, kliometrami może rozporządzać tylka ta ososba, która za nie zapłaciła.
wszystko jest tak jak to opisał kolega Pazdz jeżeli on jest kierowcą, ale jeżeli kolega Pazdz będzie się przeprowadzał i wynajmie samochód do przewozu mebli z mejscowości X do Y gdzie sam jeździł i wie że jest 37,5km, a przyjdzie mu zapłacić za 52km z własnej kieszeni to ciekawy jestem jego reakcji.

chciałbym jeszcze zauważyć, że kierowca zawodowy powinien znać topografię, mieć mapy i umieć się nimi posługiwać, jeżeli wyjeżdżając w jakąś trasę kierowca pyta spedytora kiedy ten ma dla niego czas, to rzeczywiście musie być burakiem żeby nie pomóc, jednak jeżeli kierowca zadzwoni i trafi na taki moment kiedy spdytor ma dziesięc innych rzeczy na głowie to musi się liczyć z odmową.


Tytuł:
Post Wysłano: 15 lut 2007, 21:58
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 15 sie 2005, 15:04
Posty: 2873

Odnośnie pojęcia "spore", to nie przyjęliśmy żadnych kryteriów. Tak więc jeden te same koszty usterek samochodu może ocenić jako duże, drugi nie. Myślę jednak, że części nie należą do rzeczy tanich. :wink:

Co do tych kilometrów... Nie chodzi mi o to, że kierowca sobie pojedzie którędy mu się podoba. Ale są różne sytuacje. Jadąc pierwszy raz w dane miejsce, mam prawo nie znać drogi. Może byc jakieś ograniczenie tonażowe, wiadukt, czy chociażby jakiś objazd. Tak więc siedząc za biurkiem, mając przed sobą profesjonalną mapę, sprawdzenie końcówki dojazdu do miejsca docelowego i wysłanie tego smsem naprawdę nie zajmuje zbyt wiele czasu. Dlatego być może widzę to jednostronnie, ale według mnie cały problem tkwi w dobrej woli spedytora.

ZNam przypadki firm, gdzie naprawdę nie czepiają się za kilmetry. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku.


Tytuł:
Post Wysłano: 16 lut 2007, 11:50
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6305
Lokalizacja: Wrocław

zapraszam do naszej firmy na jedną dniówkę, aby się przyjrzeć pracy spedytora.
oczywiście jak jest czas to kierowca dostaje informacje, ponieważ spedytor nie siedzi za biurkiem, tylko za biurkiem PRACUJE. natomiast nie zawsze jest ku temu czas.

jak to wygląda ze strony kierowcy:
będąc we Włoszech w miasteczku szukałem firmy, stanąłem na stacji benzynowej i próbowałem zasięgnąć informacji, ponieważ na stacji byli policjanci poprosiłem ich o pomoc. goście bardzo uprzejmie powiedzieli żebym jechał za nimi i wskoczyli do radiowozu. oczywiście prowadzili mnie przez centrum miasta nie zwracając najmniejszej uwagi na ograniczenia dla pojazdów ciężarowych, szcześciem po drodze nie było żadnych wiaduktów.
i tak jadąc z mapą na kolanach, próbując nadążyć za policjantami zadzwonił telefon, spedytor z pytaniem jak się wypełnia jakiś dokument w firmie X.
więc nie odpowiedział mu sp... ponieważ on oczywiście nie miał pojęcia co w tej chwili robię, ale my zdwoniąc do spedytora musimy pamiętać, że też możemy trafić na zły moment i jedyna odpowiedzią może być - "zadzwoń później" lub "radź sobie sam" w zależności od temperamentu spedytora.

inny przykład mam gościa z którym omawiam warunki umowy na obsługę firmy, która może skutkować pracą dla 10-15 kierowców. w tym czasie dzwoni do mnie kierowca z pytaniem "jak dojechać do firmy Y?".
przypomnę, że ja nigdy tam nie byłem, natomiast w firmie jest 20 kierowców, którzy bywali tam wielokrotnie i chętnie służą informacją, a połączenie telefoniczne między kierowcami jest 3 krotnie tańsze niezależnie od kraju w którym są. ale ten gość zadzwonił akurat do mnie.

pytanie o drogę nie jest rzeczą złą, ale najpierw trzeba wyczerpać prostsze rozwiązania:
1. sprawdzić z mapą,
2. zobaczyć na planie (często są przed miejscowościami),
3. zapytać, ale kogoś kto już tam był,
4. pamiętać, że możemy dzwonić nie w porę.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: