Rano szybki Dzierżoniów, na luzaku. Wróciłem po 11, potankowane i chcę do domu, ale dzwoni telefon:
-Powiedz, że jeszcze jesteś na placu.
-Powiedzmy, że jestem.
-Pakuj się z powrotem i zasuwaj do Niemodlina, Krzysiek się rozkraczył, a trzeba go jeszcze zrzucić, weź od kalmarów sztywny hol.
Myśle sobie no genialnie, już pojechałem na MT.
Wpadam na sklep, okazało się, że w dwuletnim Stralisie stacyjka się rozleciała i została gościowi w ręce. No nic, jego na hol, lodówka została na sklepie. Zatargałem go na serwis, Wracamy po naczepę, w tym czasie dzwonię do dyspo (wpisane 3 sklepy na liście, jeden dostawa, pozostałe dwa zabrać zwroty) słuchaj taka i taka sytuacja ja spinam się i wracam.. Nie nie, trzeba jechać na Tułowice i Korfantów bo tam najgorzej! musicie zabrać koniecznie te zwroty!! Dobra, luz. Zajeżdżamy do sklepu jednego, zabraliśmy co trzeba było, wpadamy do Korfantowa a tam? z 20 kontenerów i i chyba ze 80ep . 2 dostawy dzień po dniu nic nie mogły zabrać, bo na powrocie zabierali wodę z Białej. Jeszcze wszystko na zewnątrz, tylko podjechać i palety zwinąć na skup
Wróciliśmy po 19 tej jakoś, już nie miałem sił na MT jechać.
Siedzę i żłopię urodzinowe piwko. Na zdrowie.